Mundur, doktorat, pieniądze i pasja

Królewna i krasnoludki - biznes wchodzi do informatyki

Odkrycia i wynalazki byłyby jedynie ciekawostkami, gdyby nie trzecia grupa twórców informatyki i Internetu: wielki biznes. Thomas J. Watson, Sr., najczęściej cytowany jako autor cokolwiek niezręcznego stwierdzenia "światowy rynek komputerów mogę ocenić na najwyżej pięć sztuk" (nawiasem mówiąc, badacze kwestionują jego autentyczność), był jednak wizjonerem. Tuż po wojnie dostrzegł potencjał, jaki kryją maszyny obliczeniowe. W latach 60. IBM opracował System/360, którego rozwiązania do dzisiaj obecne są w tej czy innej formie, w niemal wszystkich systemach klasy enterprise.

Biznes komputerowy w latach 60. określano mianem "Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków". IBM w 1964 r. posiadał ok. 70% rynku komputerów, pozostałych "siedmiu krasnoludków (UNIVAC, NCR, Borroughs, Control Data Corporation, Honeywell, RCA i General Electric) miało łącznie niemal resztę.

Ale biznes informatyczny rósł w siłę - warto powiedzieć, że wiele fundamentalnych technologii powstało w laboratoriach firm, w środowiskach może nie tak "wyluzowanych" jak akademickie, nie tak "sztywnych" jak wojsko, ale gdzieś pomiędzy. Najbardziej znane osiągnięcia tego czasu to opracowane w AT&T Bell Labs system Unix oraz język C (znaczenia obu dla rozwoju informatyki nie sposób przecenić). Współczesną myszkę komputerową (kulkową) opracowano w Xerox PARC - miejscu, gdzie narodziły się również Smalltalk, Ethernet, graficzny interfejs użytkownika czy drukarka laserowa. Jakkolwiek Xerox nie w każdym przypadku poradził sobie z komercjalizacją tych przełomowych osiągnięć, to nie da się ukryć, że dokonano ich w celu powiększenia dochodów zwykłej, działającej na zasadach komercyjnych, firmy.

W podobnie działających, tj. komercyjnych, laboratoriach firmy Digital Equipment Corporation (DEC) powstały takie przełomowe wynalazki informatyki, jak terminal VT100 (do dzisiaj standard komunikacji w nim zastosowany jest najpewniejszym, bo najbardziej uniwersalnym sposobem dostępu terminalowego do zdalnych systemów), architektura PDP-11, mikroprocesor Alpha itd. Jeśli dziś większość komputerów na świecie podłączona jest do sieci Ethernetem, to dzięki pracy specjalistów m.in. z firm Xerox i DEC, gdzie technologia ta narodziła się i dojrzewała.

Choć dziś mówiąc "informatyka", myślimy "hardware i software" (a - coraz częściej - również "serwisy online"), to w pierwszych dekadach rozwoju informatyki właściwie nie było firm stricte software'owych. Jedną z pierwszych był... Microsoft, założony w 1975 r., by rozwijać interpreter języka BASIC dla mikrokomputera Altair.

Pieniądze szczególnie mocno zaczęły "napędzać" rozwój informatyki na początku lat 80., kiedy na dobre zaczęła się rewolucja mikrokomputerowa. Za kilkaset dolarów każdy mógł stać się posiadaczem własnego komputera, traktowanego jako narzędzie służące nie tylko do zastosowań profesjonalnych, ale także do rozrywki. Reguły gry znowu się zmieniły - i tym razem rzeczywiście stało się to za sprawą entuzjastów w pomiętych koszulach, nie facetów z wielkich korporacji, wojska i akademii, zakładających do pracy garnitury i krawaty.

W grubych okularach

I tak doszliśmy do najważniejszego bohatera historii informatyki. Nie da się go nazwać z imienia i nazwiska, ale łatwo zaobserwować wokół siebie. Łatwo go poznać po nieco niestarannym ubiorze, grubych okularach, niezrozumiałym dla "zwykłego śmiertelnika" języku i przenikliwej inteligencji analitycznej (zgodnie z anegdotycznym stereotypem, powiązanej z brakiem normalnego życia społecznego).

To geek albo nerd - dobry duch rewolucji informatycznej. Nie napędzają go ani strach przed sowiecką ekspansją, ani pragnienie odkrywania tajemnic natury, ani chęć zdobycia uznania w środowisku akademickim, ani żądza zysku. Napędzają go pasja i przekonanie, że najciekawsze jeszcze przed nami i warto dla tego poświęcić swój czas i energię.

Znaczną część postępu w informatyce zawdzięczamy ludziom, którzy powzięli szalone postanowienie, że sami, własnymi rękami zrobią coś znacznie lepszego (albo to samo, tylko lepiej) niż wielkie korporacje i uznane autorytety naukowe. Tak powstały m.in.: system składu TeX, edytor Emacs, biblioteka GNU i wreszcie system operacyjny Linux. Znaczną część oprogramowania, służącego dzisiaj do szeroko rozumianego utrzymania i wykorzystywania Internetu, stanowi oprogramowanie powstałe i udostępnione na zasadach niekomercyjnych, którego "paliwem" jest sama tylko pasja tworzenia i skłonność wolnych ludzi do dzielenia się owocami tej pasji z innymi.

Pamiętajmy także o skłonności do zabawy. W istotnej mierze rozwój technologii informatycznych napędzany jest przez zastosowania związane z rozrywką. Ogranie człowieka w szachy przez wiele dziesięcioleci było marzeniem specjalistów od algorytmów. Grafika komputerowa i jej rozwój w znacznej mierze pozostają na usługach przemysłu gier komputerowych, który potrzebuje coraz doskonalszych motorów i możliwie wiernych wizualizacji (choć "poważni" informatycy chętniej mówią o zastosowaniach inżynierskich i analizie zdjęć satelitarnych).

Miejsce spotkania

Informatyka nie jest "późnym efektem" rewolucji społecznej lat 60. - choć pokolenie "dzieci-kwiatów", dzierżące dzisiaj rząd dusz w Ameryce i zachodniej Europie, chciałoby tak myśleć. Niewątpliwie, anarchistyczny, niepokorny duch przesyca informatykę - ale równie mocno przesycają ją porządek nauk matematyczno-przyrodniczych oraz ciągła potrzeba wykazywania przeliczalnej na pieniądze wartości. Oddając sprawiedliwość kontrkulturze, lepiej myśleć o informatyce jako o miejscu spotkania i arenie przenikania się środowisk, pokoleń i systemów wartości. Miejscu, nad którym unoszą się duch pasji i zabawy oraz dążenia do przełamywania barier i poszerzania granic.

Postęp, jakiego świadkami byliśmy przez ostatnich kilkadziesiąt lat, jest najlepszym dowodem, że takie środowisko po prostu dobrze działa.


TOP 200