Monopol potwierdzony

Ogłoszono wyrok stwierdzający, że Microsoft jest monopolistą. Bezowocne okazały się próby osiągnięcia ugody.

Ogłoszono wyrok stwierdzający, że Microsoft jest monopolistą. Bezowocne okazały się próby osiągnięcia ugody.

Microsoft złamał amerykańskie prawo antymonopolowe i wykorzystywał swoją pozycję do osiągnięcia zysków - taki werdykt wydał sędzia Thomas P. Jackson w trwającym od dwóch lat procesie przeciwko producentowi z Redmond. "Microsoft płacił olbrzymie kwoty i zrzekał się każdego roku wielu milionów dolarów zysku, wszystko w celu zwiększenia udziału w rynku przeglądarek" - stwierdził sędzia w uzasadnieniu.

Na wieść o werdykcie szybko zareagowała giełda nowojorska. Akcje Microsoftu zaczęły spadać już po informacji o załamaniu się mediacji dotyczących ugody. Po ogłoszeniu decyzji akcje spadły prawie o 15%. Producent z Redmond stracił tym samym pozycję firmy o największej kapitalizacji na świecie na rzecz Cisco Systems.

Stłamsić konkurencję

W uzasadnieniu wyroku sędzia stwierdził, że praktyki Microsoftu, polegające na związaniu swojej przeglądarki internetowej z Windows, spowodowały, iż konkurencyjny producent tego typu oprogramowania - Netscape Communications - "doświadczył poważnego obniżenia przychodów". Przychody Netscape'a w latach 1995-98 spadły zarówno z powodu zmniejszonych zamówień reklamodawców, jak i obniżenia sprzedaży produktów serwerowych.

Sędzia podkreślił, że związanie systemu Windows z Internet Explorerem było zamierzonym działaniem podjętym w celu stłamszenia konkurencji. "Microsoft powiązał Internet Explorer z Windows, najpierw za pomocą odpowiednio sprecyzowanych kontraktów z partnerami, a następnie więzów technologicznych, aby zagwarantować jej obecność we wszystkich komputerach z Windows i jednocześnie przyczynić się do podniesienia kosztów związanych z wykorzystywaniem Netscape Navigatora" - dodaje.

Przeciwko Microsoftowi - obok amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości - wystąpiło 19 stanów. Ich zdaniem monopolistyczne zachowanie koncernu z Redmond znacząco utrudniało rozwój konkurencji w każdym z tych stanów. Sędzia uznał również ich oskarżenia.

Spodziewany wyrok

Wyrok nie jest zaskoczeniem. W listopadzie 1999 r. sędzia wydał orzeczenie, w którym stwierdził, że firma jest monopolistą i wykorzystywała swoją pozycję szkodząc rozwojowi przemysłu komputerowego. Oświadczenie to nie precyzowało jednak, czy firma naruszyła amerykańskie prawo antymonopolowe. Nadzieję na rozwiązanie sprawy za porozumieniem stron dawały mediacje. W ubiegłym tygodniu zostały one jednak zerwane.

Microsoft zapowiedział apelację, twierdząc, że nie naruszył prawa. "Zrobiliśmy wszystko, co można, aby wypracować ugodę w tej sprawie" - oświadczył Bill Gates. Zdaniem obserwatorów, proces apelacyjny może zabrać amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości kolejnych kilka lat.

Dwa scenariusze

Choć werdykt jest już znany, wciąż nie wiadomo, jaka kara grozi Microsoftowi. Amerykańskie prawo w przypadku pogwałcenia praw antymonopolowych dopuszcza wiele form zadośćuczynienia - od kar pieniężnych, po podział firmy. Amerykańscy obserwatorzy twierdzą, że możliwe są dwa scenariusze wydarzeń. Pierwszy, że działania Microsoftu będą pod stałą kontrolą sądu.

Drugi scenariusz zakłada, że firma zostanie podzielona na części, tak jak stało się w przypadku Standard Oil, przed laty również uznanego za monopolistę. Standard Oil został podzielony wg kryterium geograficznego. Wydzielone zostały również wcześniej przejęte firmy. Przypadek Microsoftu, którego główną wartość stanowią pracownicy i własność intelektualna, a której fizyczna własność znajduje się praktycznie w jednym miejscu, w Redmond, może jednak sprawić wiele problemów.

Linia podziału

Jedna z propozycji to podział firmy wzdłuż "linii aplikacji". Część firmy zajmująca się np. produkcją oprogramowania biurowego miałaby zostać oddzielona od części zajmującej się systemami operacyjnymi. Nowa firma, do której należałby pakiet Microsoft Office, mogłaby produkować wersje tego oprogramowania dla innych systemów operacyjnych. Argumentem przemawiającym za takim rozwiązaniem jest przekonanie, że wybór systemu operacyjnego jest determinowany przez oferowane dla niego oprogramowanie biurowe.

Inna propozycja to stworzenie trzech firm, zajmujących się produkcją systemów operacyjnych, które konkurowałyby funkcjonalnością i ceną. Wydaje się jednak, że mogłoby to spowodować zwiększenie kosztów tworzenia oprogramowania, ponieważ firmy programistyczne musiałyby przenosić włas-ne oprogramowanie na trzy różne systemy. W efekcie spowodowałoby to wzrost jego cen.

Podstawowym jednak problemem byłby podział grup programistycznych pracujących obecnie w jednej firmie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200