Monitor wiedzy

Korzyści, polegających chociażby na przeniesieniu części odpowiedzialności za rozwój kompetencji na pracowników (inna sprawa, że stworzenie takiego systemu wymaga ogromnych zmian organizacyjnych, a także wyspecjalizowanych narzędzi wspomagających zarządzanie personelem, o które w krajowych przedsiębiorstwach nadal trudno). Innymi słowy, dostawcy obiecywali klientom doraźną korzyść związaną z dużym jednorazowym wydatkiem na wdrożenie systemu.

Oczywistym źródłem obiekcji wobec e-learningu był też lęk przed brakiem akceptacji nowej metody szkolenia przez personel. "Nie da się ukryć, że wszyscy są przyzwyczajeni, iż szkolenie oznacza konieczność wyjazdu lub co najmniej opuszczenia miejsca pracy, spotkanie z instruktorem i innymi uczestnikami. Wprowadzenie szkoleń elektronicznych oznacza zmianę tego paradygmatu" - mówi Wojciech Bednaruk, absolwent kierunku nowoczesnych technologii w nauczaniu Concordia University w Montrealu, wykładowca Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych i konsultant z zakresu e-learningu. Doświadczenia pierwszych użytkowników szkoleń elektronicznych rozwiewają jednak wiele tych obaw. Dobrze zaprojektowany kurs, łączący elementy szkolenia tradycyjnego i elektronicznego, wzbogacony w interaktywne elementy, cieszy się dostatecznie dużym zainteresowaniem.

Przełom tuż-tuż

W zgodnej opinii dostawców i dotychczasowych użytkowników rozpoczynający się właśnie rok ma szansę stać się przełomowym w zakresie akceptacji nowych metod szkolenia. Firmy, które miały okazję skorzystać z tego typu kursów, niemal bez wyjątku zapowiadają rozszerzenie zakresu korzystania ze szkoleń elektronicznych.

W budżetach wielu dużych firm - niektórzy z dostawców szacują ich liczbę na kilkadziesiąt - pojawiły się środki na e-learning. Stanowi to poważną zmianę w stosunku do dotychczasowej sytuacji, gdy fundusze na ten cel były na ogół wygospodarowane z rezerw. Tym razem wdrożenie różnych form szkoleń elektronicznych zapisano w strategii kilku dużych firm.


TOP 200