Microsoft za zamkniętymi drzwiami

Koncern stwarza informatykom możliwość pracy przez całą dobę. Mogą oni pracować zarówno w kampusie, jak i w domu. Mimo tych udogodnień, większość specjalistów pracuje w dzień, zazwyczaj od godziny 8-9 do 17-18. "Praca tutaj jest wciągająca. Czujesz, że robisz coś sensownego i mógłbyś robić jeszcze więcej, jeżeli tylko zechcesz. A ewentualnych zadań jest tyle, że jeśli tylko masz czas i chęci, możesz zająć się wieloma rzeczami. Czasem trudno się temu oprzeć i sądzę, że jest to niebezpieczne. Trzeba bardzo dobrze zarządzać czasem, koncentrować się na tym, co najważniejsze, bo inaczej może być ciężko" - opowiada Karol Zadora-Przyłęcki.

Zazwyczaj prace odbywają się w niewielkich zespołach, chociaż wiele zadań jest realizowanych samodzielnie. "Atmosfera w pracy jest doskonała, a stosunki z "górą" są mało sformalizowane i dość intensywne. Trochę mnie to zdumiewa, zwłaszcza, jeżeli weźmie się pod uwagę wielkość firmy. Ostatnio np. jadłem obiad z kolegą mojego szefa i jego szefem. W dużych polskich firmach i instytucjach takie postępowanie byłoby raczej niemożliwe" - ocenia Karol Zadora-Przyłęcki.

Gorsza strona kampusu

Pierwsze miesiące z Microsofcie to okres nieustającej fascynacji firmą. "Prawdę mówiąc trudno się do czegokolwiek przyczepić. Zarabiam nieźle, komputer dostałem taki, że w mojej dotychczasowej firmie nawet serwery były słabsze. Sam określam sobie czas i harmonogram pracy" - przyznaje Karol Zadora-Przyłęcki. Jedyną poważniejszą wadą jest to, wszyscy nowi pracownicy rozpoczynają karierę od "ślepego" pokoju bez okna. Dopiero po kilku latach otrzymują pokój z oknem, a najlepsi z nich nawet narożne gabinety z dwoma oknami i atrakcyjnym widokiem. Minusem jest także krótki urlop, który trwa jedynie 15 dni.


Źródło: Computerworld

TOP 200