Microsoft ratuje wydajność Azure po krótkiej zadyszce chmury

Ubiegły tydzień nie był dla Microsoftu zbyt fortunny. Chodzi oczywiście o publiczną chmurę koncernu. Złośliwi komentatorzy stwierdzili, że Azure dostał czkawki.

<!--more-->

W rzeczywistości usługa borykała się z kilkoma awariami, które dotknęły praktycznie każdego elementu systemu, w tym także baz SQL oraz przechowywania danych. Microsoft oczywiście poradził sobie z problemami, ale pasmo nieszczęść trwało w sumie kilka dni, jak twierdzą użytkownicy. Microsoft nadal nie powiedział co było jego przyczyną. Eksperci przypuszczają jednak, że nie mogło to być nic błahego. Zwłaszcza, że awaria objęła nie tylko USA, ale także Europę i Azję.

Znawcy branży uspokajają, że przestoje usług chmurowych utrzymują się zwykle na poziomach centrów danych. Będą się więc zdarzały i trzeba być na to przygotowanym.

Zobacz również:

Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Microsoft zaprojektował narzędzie, które ma przyjść z pomocą ofiarom przestojów. Dostępny już w Azure Traffic Manager ma umożliwić rozrzucenie ruchu w kilka miejsc jednocześnie. Dzięki temu, jeśli jedno padnie, reszta może bez problemu przejąć jego część ruchu. Do tego, usługi Azure mogą być działać na dwóch sąsiadujących serwerach, albo w znacznie oddalonych od siebie miejscach. Według Microsoftu, ma to pozwolić na zminimalizowanie czasu przestoju i zapewnienie funkcjonowania serwisu klienta.

Póki co Traffic Manager jest darmowy, ale już od 1 stycznia 2014 opłata w planie Płatność zgodnie z rzeczywistym użyciem (pay-as-you-go) wynosić ma 75 centów za milion zapytań DNS.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200