Mentalność zdigitalizowana

Komputery, zmieniając rzeczywistość, zmieniają także swoich twórców - ludzi. Czy komputer staje się coraz bardziej ''ludzki'', czy też my coraz bardziej ''zinformatyzowani''?

Komputery, zmieniając rzeczywistość, zmieniają także swoich twórców - ludzi. Czy komputer staje się coraz bardziej ''ludzki'', czy też my coraz bardziej ''zinformatyzowani''?

Kto z kim przestaje, takim się staje - znaczenie tego przysłowia w kontaktach międzyludzkich jest oczywiste. Na naszych oczach powstaje jednak nowy rodzaj świadomości - świadomości cyfrowej. Jeśli komuś ten termin przeszkadza jako zbyt "uczłowieczony", można zostać przy bardziej ogólnym, filozoficznym pojęciu "bytu" bądź czysto technicznej "maszynie". Faktem jest jednak, że owa maszyna istnieje. Dialog człowieka z maszyną cyfrową także istnieje. Uczestnicy tego dialogu zatem wpływają na siebie.

Gdyby ktokolwiek miał wątpliwości, dotyczące istnienia wpływu komputera na człowieka, wystarczy przyjrzeć się historii rozwoju wcześniej istniejących mediów i temu, jaki miały one wpływ na naszą świadomość. Zglobalizowany teleinformatycznie komputer staje się najpotężniejszym medium. Multimedialnym metamedium, w spotęgowany sposób łączącym wszystko, co w mediach już było. Zwykły tekst staje się w nim hipertekstem. Medium, w którym krople i strumienie informacji łączą się w wezbrany i falujący ocean, gdzie słabe w dawnych mediach sprzężenie w kierunku od odbiorcy do nadawcy staje się nagle równoprawnym kanałem przekazu. Potężne to wpływy i potężne konsekwencje.

Przecież informatyka to coraz efektywniejsze programy i szybsze procesory. Reszta jest niewymierna, a więc może nie warto o tym myśleć? I takie poglądy się zdarzają. Głoszone przez tych, którzy wolą nie podejmować prób zrozumienia niezwykle kompleksowych i delikatnych fenomenów z otoczenia informatyki - a do takich należy ludzka psychika. Rzeczywistość nic sobie nie robi ze sztucznych podziałów, zaskakując problemami, które za nic nie chcą się zmieścić w naszych uporządkowanych szufladkach dziedzinowych.

Projekcja świadomości

Któż zatem odważy się na jednoznaczne wyznaczenie granicy między informatyką a jej otoczeniem? Na podważenie stwierdzenia, że najważniejszym interfejsem informatyki jest złącze: człowiek-maszyna. Warto więc tym właśnie złączem się zajmować. Wiele zrobiono w kierunku spełnienia wymagań ergonomicznych: od człowieka do maszyny. Zlikwidowano wiele fizycznych niedogodności pracy z komputerem. Chcemy, aby komputery były przyjazne (user friendly) i dostosowane do naszych wymagań. Ale nie zawsze się to udaje.

Komputer jest tylko projekcją ludzkiej świadomości, a więc jej namiastką. Wszak obrazowi daleko do rzeczywistości, którą ma przedstawiać, a podobieństwo nie oznacza identyczności. Zjawisko znane i poza technologią informacyjną, tyle że tutaj sprzężenie jest bardzo wyraźne, i w drugą stronę: od maszyny do człowieka. W końcu komputery zmuszają nas, abyśmy dopasowywali się do ich sposobu "myślenia" (pardon: pracy). Nowa technika wymaga nowego rodzaju myślenia. Tak jak pojawienie się maszyny parowej rozpoczęło zanikanie konieczności używania określonych mięśni podczas pracy, tak środki informatyczne są przyczyną przemian w ludzkiej świadomości.

Dialog może odbywać się tylko we wspólnym języku. Jeśli zatem nie zmusimy komputerów do przyjmowania naszych cech, to będziemy zmuszeni do przejmowania ich sposobu działania. Przymus taki jest bardzo silny na obecnym etapie rozwoju informatyki i wynika z obecnych kontrastowych różnic między maszyną a człowiekiem. Żaden komputer nie zrozumie niczego, co znajduje się między zerem a jedynką. My możemy sobie na to pozwolić, nieraz nawet musimy "być za, a nawet przeciw". Świat nie jest czarno-biały, jest w nim miejsce na różne odcienie szarości i barw. Częstą przyczyną nieporozumień w dialogu między ludźmi jest "czepianie się słówek" i próba spłaszczania bogactwa języka naturalnego do poziomu mowy maszynowej: jednoznacznej, ale sztucznie upraszczającej złożoną rzeczywistość.

Elastyczny żółw

Czy upodabniamy się do komputerów, prowadząc z nimi długotrwały dialog? Być może ludzie, którzy wiele godzin dziennie spędzają na kontaktach z maszyną cyfrową, narażeni są na ograniczenie (zmianę) swego postrzegania, wynikającą z co najmniej podświadomego eliminowania tego, co wykracza poza ramy akceptowane przez komputer. W tym kontekście mówi się wręcz o "maszynowej osobowości". Osoby o takim typie mentalności mają cechować się formalizmem, unikają wszystkiego, co niesystematyczne i nie zaplanowane, a w życiu codziennym nie znoszą niespodzianek, co prowadzi do unikania kontaktów z innymi i zaniku takich wartości, jak humor czy poczucie estetyki.

W gruncie rzeczy w systemie rozwoju nowych technologii najwolniejszym ogniwem jest człowiek. Monotonny i szybki komputer jest ograniczeniem dla człowieka, dochodzącego do rozwiązań w nieszablonowy sposób. To typowy przejaw syndromu niedopasowania paradygmatów komunikacyjnych - tzw. CPM (Communication Paradigm Mis-match). Jesteśmy elastyczni, ale wolni. Tym trudniej znaleźć nam wspólny język z "szybkim głupkiem". Produkowane w sposób zautomatyzowany układy elektroniczne rozwijają się znacznie szybciej niż oprogramowanie, dla którego nie opracowano mechanizmów produkcji masowej. Nie ma "fabryk programów", są jedynie manufaktury.

Z drugiej strony, istnieje także inna zależność, o której zdają się zapominać psycholodzy i socjolodzy. Intensywna praca z komputerem i rozumienie jego logiki (np. programowanie) są dostępne ludziom o określonych predyspozycjach. I nie chodzi tu nawet o informatyczne wykształcenie. Dowodzą tego testy uchodzące za trudniejsze i bardziej wyrafinowane niż łamigłówki IQ spod znaku Mensy. Ich wyniki pokazują jedno: nieważne czy jesteś biologiem czy historykiem. Jeśli jesteś inteligentny, chętny i zdolny do przyjmowania nowych treści, a przede wszystkim posiadasz zdolności analityczne, będziesz efektywnie pracował z komputerami. Takie założenia to również określone cechy osobowości, istniejące na długo przed pierwszym kliknięciem myszką.

Psychika telewizyjna

Wydaje się, że w dyskusji na temat wpływu komputerów (również Internetu) na społeczeństwo jesteśmy na podobnym etapie, co w przypadku telewizji w latach 60. Wówczas to telewizor stawał się wszechobecny. Przez minione dziesięciolecia wypracowaliśmy wprawdzie mechanizmy społecznie akceptowalnej emisji programów, ale pozostało wiele znaków zapytania, dotyczących wpływu telewizji na człowieka. Jeśli podobnie będzie się działo w przypadku informatyki, to znaczy, że wpływ komputera na naszą psychikę pozostanie zagadką przez najbliższe 40 lat. I możemy być pewni, że do tego czasu pojawią się na świecie nowe maszyny cyfrowe. I nowe problemy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200