Mały może więcej

Czyli blaski i cienie pracy informatyka w niewielkiej firmie.

Mały może więcej

Czy warto angażować się w pracę, która nie wymaga budowania kariery w oparciu o wąską specjalizację zawodową? Na rynku pracy informatyków taką alternatywę stwarzają niewielkie firmy, których komputerowe zasoby są już na tyle rozwinięte, że nie mogą istnieć bez pieczy informatyka ogólnego przeznaczenia, potrafiącego rozwiązywać przeróżne problemy techniczne. W czym powinien się specjalizować ów pracownik? Otóż w niczym. Ze zrozumiałych względów uniwersalność zawodowa jest tu cechą pierwszoplanową. Warto zastanowić się, czy tego typu praca jest godna zainteresowania, czy istnieją jakieś pozytywne wartości z tego wynikające, czy też może jest to zawodowa, ślepa uliczka.

Informatyk taki nie jest administratorem w pełnym tego słowa znaczeniu, gdyż zazwyczaj nie legitymuje się odpowiednimi certyfikatami. Gdyby je posiadał, prawdopodobnie nie znalazłby zatrudnienia w tej właśnie firmie, gdyż byłby zbyt kosztowny. I nie krygujmy się ze stwierdzeniem, że w tego rodzaju niewielkich zakładach technologie informatyczne nie są zazwyczaj zbyt wyrafinowane - więc nie wymagają opieki ze strony superspecjalisty. Wystarczające w zupełności do tego są konkretne umiejętności praktyczne. Tym bardziej, pracownik tego rodzaju nie jest też programistą, gdyż charakter jego pracy to nie dumanie nad algorytmiką kodu. Co najwyżej, informatyk taki potrafi zmajstrować coś w języku skryptowym, inżynierię konstrukcji oprogramowania pozostawiając daleko z boku.

Na ogół impulsem wyzwalającym konieczność nawiązania stałej współpracy z informatykiem staje się fakt posiadania zasobów rzędu kilkudziesięciu komputerów. Taka ilość sprzętu z peryferiami, tyluż użytkowników, jeden lub dwa serwery generują już odpowiednio duże ilości problemów, jednocześnie nie przekraczając możliwości ich ogarnięcia przez jednego informatyka. Nie będziemy jednak oceniali tego stanowiska pracy przez pryzmat ilościowy, przyjmując istniejące zaplecze jako dobrodziejstwo inwentarza. Znacznie ciekawsze będzie zwrócenie uwagi na merytoryczne przesłanki tej pracy i wypunktowanie najważniejszych cech charakterystycznych.

Rozmaitość działań

Informatyk zakładowy jest człowiekiem od wszystkiego, co ma związek z komputerami - począwszy od awarii zasilacza, a na publikowaniu informacji w Internecie skończywszy. Wymaga to przede wszystkim szerokiej uniwersalności, mnogości wiedzy i umiejętności, a szczególnie umiejętności rozwiązywania nietypowych problemów w krótkim czasie. Firma zatrudniająca informatyka, to nie instytucja naukowo-badawcza i nie ma tu czasu na długie myślenie czy dogłębne analizy. Liczy się przede wszystkim efekt praktyczny, osiągany szybko i niskim kosztem. Dlatego informatyk taki nie legitymuje się żadną konkretną specjalnością. Ma umieć tyle, aby rozwiązać problemy związane z funkcjonowaniem informatyki w konkretnym zakładzie pracy. Jeśli tego nie potrafi, musi w mig tę wiedzę pozyskać, gdyż inaczej popadnie w niełaskę u pracodawcy, który nie będzie chciał wysłuchiwać niezrozumiałych dla niego dywagacji technicznych.

Tak więc, uniwersalność daje możliwość zapoznania się z wieloma tematami dotyczącymi technologii, jednak dosyć pobieżnie. Informatyk poświęcający się takiemu profilowi zawodowemu przestaje być liczącym się kandydatem na specjalistę, a bardziej staje się człowiekiem od wszystkiego (w domyśle: od niczego), co powoduje, że z czasem trudniej będzie mu pozyskać pracę na coraz bardziej specjalizującym się rynku. Jednak najgorszym zwyrodnieniem tej uniwersalności bywa to, że informatykowi trafiają się tak dziwne zadania, jak opieka nad centralą telefoniczną czy instalacją prądową.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200