MAGIA SŁOWA

Wiele polskich firm zachęca do korzystania ze swoich usług poprzez określanie ich jako „komputerowe”. Szyld z tym przymiotnikiem ma świadczyć o poziomie i nowoczesności zakładu usługowego.

Wiele polskich firm zachęca do korzystania ze swoich usług poprzez określanie ich jako „komputerowe”. Szyld z tym przymiotnikiem ma świadczyć o poziomie i nowoczesności zakładu usługowego.

Napotkamy „komputerowe badanie wzroku”, „komputerowe wyważanie kół” lub „komputerowe wycinanie liter”. Komputer działa magicznie na potencjalnego klienta. Wzbudza jego zaufanie do usługi. Klient ma – podświadomie – uznać, że w firmie, która wykorzystuje technikę komputerową, zostanie lepiej i sprawniej obsłużony. Słowo „komputerowe” nie jest bynajmniej czczym zaklęciem usługodawcy, lecz zazwyczaj wiąże się rzeczywiście z zastosowaniem specjalistycznego oprogramowania i sprzętu.

W drodze do pracy widuję szyld „haft komputerowy”, który zajmuje szczyt ściany budynku przy pętli tramwajowej Gocławek w Warszawie. Długo nie miałem pojęcia, co się pod tym kryje. W zakłopotanie wprawiały mnie również tablice reklamowe „trwała komputerowa” i „zdjęcie komputerowe”. Gdy zaciekawiony zacząłem szukać jeszcze innych usług, które reklamują się jako „komputerowe”, znalazłem ich ok. 10. Domyślam się, że jest to tylko niewielka część, którą można zidentyfikować na podstawie książki telefonicznej lub krótkiego rajdu po stolicy i okolicach. Dlaczego „usługa komputerowa” ma być lepsza od nie komputerowej? Czy rzeczywiście tam wykorzystuje się sprzęt i oprogramowanie komputerowe? A może to tylko magiczne zaklęcie, współczesna wersja baśniowego abrakadabra lub hokus–pokus?

Pożyteczna reklama

Według właściciela warsztatu, „komputerowe wyważanie kół” Sławomira Nowatkiewicza, dawna metoda – pomiar elektroniczny – odznaczała się dużym marginesem błędu i trwała zbyt długo. Dlatego jako pierwszy – jak twierdzi – w Warszawie zdecydował się na zakup specjalistycznej maszyny, sterowanej komputerowo. Kosztowała ona ok. 15 tys. marek. Inwestycja na tyle szybko zwróciła się, że zakupił następną i w planach ma jeszcze jedną. Za wyważenie jednego koła bierze średnio 12 złotych. Zbytnio nie reklamuje się, że ma „komputerowe” usługi. Klienci doskonale wiedzą, jaki poziom oferuje jego warsztat i to ich głównie przyciąga - uważa właściciel warsztatu. Zgadza się jednak, że przymiotnik „komputerowe” uwiarygadnia jego firmę.

Stefan Ostrowski, właściciel salonu fryzjersko-kosmetycznego „Hest”, uważa, że komputer jest dodatkiem do jego podstawowej działalności, czyli zwykłego strzyżenia i modelowania. Nie przeszkadza to jednak, aby przyciągnąć nowego klienta poprzez eksponowanie w reklamie tej skądinąd pożytecznej usługi, jaką jest komputerowy dobór fryzur i koloru włosów. - „Zanim zacząłem oferować taką usługę, miałem już markę na rynku” – dodaje Ostrowski. Według niego, komputer nie rozwiąże wszystkich problemów. „Przede wszystkim liczy się nastrój salonu, wyposażenie oraz ciągłe szkolenie pracowników w trendach mody” – podsumowuje mistrz fryzjerski. Pragnie zaznaczyć, że komputer zarabia na siebie, na 2 pracowników i jeszcze coś dorzuca do zysku firmy.

W niektórych sektorach usług podkreślanie faktu wykorzystywania technologii komputerowej jest jednak niezbędnym wymogiem poważnego prowadzenia biznesu. Dotyczy to zwłaszcza hafciarstwa i dziewiarstwa. Wzmiankowana firma haftu komputerowego z Warszawy ma trzy maszyny japońskiej firmy Barudan oraz studio graficzne. Dwunastogłowicowa maszyna do haftu komputerowego kosztuje ponad 100 tys. USD. Jak ocenia właściciel, jest to inwestycja bardzo kapitałochłonna, lecz w perspektywie przynosząca o wiele większe zyski niż haft maszynowy. Jego zdaniem, inne zakłady hafciarskie nie mają sprzętu do projektowania i w tym zakresie wspiera je warszawska firma. Precyzja wykonania i krótkie terminy zapewniają jej klientów z całej Polski – od drużyn harcerskich, po działy public relations wielkich koncernów. Określenie „haft komputerowy” uściśla profil firmy i właściwie nakierowuje klienta.

Jak wiadomo powszechnie, dobrze dobrana nazwa firmy, z której od razu wynika, co znajduje się w ofercie, wpływa korzystnie na pierwszy kontakt z klientem. Uważny handlowiec wyczyta z nazwy „Pracownia dziewiarstwa komputerowego w zakresie dziania i konfekcjonowania NU-5”, że zamówi nie tylko zaprojektowanie dzianiny, lecz także jej wyrób i przygotowanie gotowego produktu, np. swetra. Zwróci tez niechybnie uwagę, że pracownia może dziergać dość grube swetry. Świadczy o tym kryptonim NU-5, czyli uiglenie nr 5, (sformułowanie to określa, z jaką grubością nici może pracować maszyna, a najgrubsze dzianiny powstają przy uigleniu nr 3). Przy dawnej nazwie „dziewiarstwo maszynowe”, prawdopodobnie trudniej byłoby przekonać klientów, że firma jest nowoczesna.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200