Linux a dostęp do Internetu

Jak można najtrafniej określić unixopodobnego Linuxa? To jakby mały Fiacik dla komputera PC. Ma rzeszę swoich entuzjastów i cieszy się opinią uniwersalnego systemu operacyjnego dla wszelkiego rodzaju projektów mikrokomputerowych, lecz w rzeczywistości trudno go sklasyfikować jako system komercyjny.

Jak można najtrafniej określić unixopodobnego Linuxa? To jakby mały Fiacik dla komputera PC. Ma rzeszę swoich entuzjastów i cieszy się opinią uniwersalnego systemu operacyjnego dla wszelkiego rodzaju projektów mikrokomputerowych, lecz w rzeczywistości trudno go sklasyfikować jako system komercyjny.

Linux jest rozpowszechniany za darmo. Ze względu na jakość, można by go zaliczyć do produktów klasy Underware, gdyby taka istniała. Dotyczy to zwłaszcza udostępnianej w sposób profesjonalny licencjonowanej wersji Slackware Linux firmy Morse Communications. Arbitralne zaliczenie Slackware Linux do mgliście nieokreślonej klasy produktów poniżej poziomu komercyjnego dotyczy co najmniej sposobu, w jaki jest rozwijany, modyfikowany i w jaki sposób dba o klientów.

Wprawdzie nie polecamy naszym czytelnikom stosowania oprogramowania klasy Underware do realizacji kluczowych projektów, lecz nie chcieliśmy dyskwalifikować Linuxa z góry i przystąpiliśmy do jego testowania w ramach analizy porównawczej systemów nadających się do uzyskania dostępu do Internetu.

Po otwarciu opakowania CD-ROM z Linuxem, należało przygotować dwie dyskietki: boot loader i instalacyjną. Tworząc z CD-ROM obrazy dyskietek wybraliśmy opcję dla CD-ROM SCSI i dostępu do sieci.

Niestety program instalacyjny nie potrafił rozpoznać napędu CD-ROM. Nic nie pomogły wymiany kart sterujących SCSI i napędów CD-ROM. Żadna z kombinacji tych urządzeń nie zmieniła sytuacji.

Wpatrując się bezradnie w stację CD-ROM i dyskietkę instalacyjną, odtworzyłem w pamięci swój ostatni kontakt z Linuxem i przypomniałem sobie, że dyskietka instalacyjna nie musi zawierać sterowników sieciowych. Dokumentacja jest w tym miejscu niejasna i nie precyzuje czy włączenie sieciowych sterowników jest potrzebne, jeśli Linux będzie podłączony do sieci po zainstalowaniu, czy tylko w przypadku instalowania Linuxa poprzez sieć.

Utworzyliśmy ponownie dyskietkę instalacyjną, tym razem wybierając opcję dla CD-ROM SCSI, i po minucie Linux z łatwością rozpoznał naszą kartę SCSI oraz napęd CD-ROM.

Następnie wybraliśmy zestaw modułów do zainstalowania i tryb automatycznego instalowania dla modułów obowiązkowych oraz wymagający potwierdzania dla modułów opcjonalnych. Okazało się na nieszczęście, że Linux ma wiele opcjonalnych składników i odpowiadanie twierdząco na jego liczne pytania zajęło nam ponad pół godziny.

Po zakończeniu instalacji, ustawienie TCP/IP i uruchomienie Linuxa w sieci okazało się całkiem proste. Ku miłemu zaskoczeniu Linux przewidział w swoim zestawie naszą kartę sieciową 3C509 - coś, czego brakuje nawet w Unixie SCO.

Przyszedł czas na "spacerek" po rozkazach Linuxa. Musimy przyznać, że sposób w jaki system pokazuje zawartość katalogów wyświetlając na kolorowo typy plików robi dobre wrażenie. Otrzymujemy przejrzystą informację o plikach bez konieczności używania różnych opcji polecenia listowania katalogu ([ff] ls).

Podczas spacerowania zauważyliśmy, że zapomnieliśmy o zainstalowaniu X Windows. Graficzny interfejs nie jest wprawdzie potrzebny do stosowania Linuxa jako wejścia do Internetu, lecz ciekawi byliśmy sposobu implementacji X Windows w Linuxie. Ponownie więc uruchomiliśmy program Setup, wybierając do zainstalowania moduły X Windows. Linux zapytał nas o napęd CD-ROM, po czym wysłał komunikat o błędzie, informując o niemożności zamontowania urządzenia. Mieliśmy do wyboru ponowienie próby (bez szans) lub rezygnację.

Uznaliśmy to za prawdopodobnie normalny objaw, ponieważ napęd CD-ROM jest montowany w trakcie bootowania i Linux nie jest w stanie dokonać ponownego zamontowania urządzenia. W przypadku oprogramowania komercyjnego problem zostałby rozwiązany automatycznie, niejako za naszymi plecami, a od produktu Underware moglibyśmy przynajmniej spodziewać się komunikatu w stylu "Hej, napęd już zamontowany!"

Zwróciliśmy się w tej sprawie telefonicznie do punktu konsultacyjnego. Po potwierdzeniu naszej hipotezy uruchomiliśmy jeszcze raz setup z opcją instalowania z zamontowanego napędu CD-ROM.

Przyznajemy że instalacja przebiegała na ogół sprawniej niż można było się spodziewać od produktu Underware. Większość trudności nie była niczym poważniejszym, z czym byśmy sobie nie poradzili bez trochę lepszej dokumentacji. W punkcie konsultacyjnym twierdzą, że pewne rzeczy nie są nigdzie udokumentowane, gdyż niektóre składowe Linuxa, takie jak Setup nie są autorstwa Slackware, lecz dodatkiem grzecznościowo opracowanym przez Morse Telecommunications. Trochę irytujący jest ten melanż Slackware/Morse/Linux, w którym nie bardzo wiadomo, która część do kogo należy.

Natomiast fascynujące jest w Linuxie to, że pracę nad nim prowadził w ramach hobby jeden człowiek, niejaki Linus Torvalds i to, że system nie ma w sobie kodu AT&T lub innej renomowanej firmy. Startując w październiku 1991 r. od eksperymentalnego kernela, w grudniu 1993 r. dostarczono użytkową wersję tego systemu operacyjnego. Zdumiewający jest fakt tak szybkiego opracowania programu jeśli weźmiemy pod uwagę czas potrzebny do zaprogramowania systemów OS/2 (2-3 lata pracy w IBM) czy Windows 95.

Chcieliśmy się dowiedzieć jak zaimplementowano X Windowsy w Linuxie, lecz X Windowsy nie chciały wystartować, ponieważ sterownik grafiki nie był skonfigurowany. Program setup nie zawiera opcji konfigurowania karty graficznej. Jedyne co dało się uzyskać w sprawie skonfigurowania karty wideo, to porada zapoznania się z wielotomową dokumentacją. Żadnej wskazówki na temat prostego programu do rozpoznania i skonfigurowania naszego wideo.

Następnie spróbowaliśmy skorzystać z wyspecjalizowanego programu usługowego Superprobe, z nadzieją, że rozpozna naszą kartę wideo. Program zobaczył wideo-chipa S3, ale nie widział RAMDAC, kontrolera VGA zamontowanego na naszej płycie głównej. Zdecydowani byliśmy zrezygnować z efektów wysokiej rozdzielczości i pozostać przy zwykłym VGA.

W tym miejscu zwróciliśmy się do serwisu. Polecono nam wypróbowanie nigdzie nieudokumentowanego programu usługowego o nazwie XF86Config-XFree86-3.1. Wcale nie żartuję. Żeby uruchomić program pisze się po prostu XF86Config-XFree86-3.1. Czy ktokolwiek śmiałby tu wątpić w celowość systemów akceptujących długie nazwy?

Pozostało jeszcze określić rodzaj myszy. Podaliśmy mysz Microsoft z połączeniem typu bus.

Nadszedł wreszcie czas generalnej próby dla X Windows. Tym razem wystartowały. Mysz działała. Osiągnęliśmy sukces wart tych drobnych tarapatów.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200