Liczymy na jakość

Szybciej czy wolniej

Zdaje się, że niewiele osób rozumie, dlaczego Amerykanie są skorzy sprzedać nam samoloty i jeszcze tego dołożyć do tego interesu drugie tyle.

Bo jeśli literalnie wsłuchać się w dziennik telewizyjny i poczytać niektóre artykuły prasowe, wychodzi na to, że nie zapłacimy ani złotówki za myśliwce, a nawet, że Lockheed Martin wciska nam pieniądze (czyżby łapówka?), żebyśmy tylko wojowali na F-16. Offset staje się słowem - wytrychem, którym swobodnie się posługują politycy, aby zdobyć głosy wyborców. Nikt się nie przejmuje, że ponad 6 mld USD z offsetu to - zgodnie z rozporządzeniem o mnożnikach offsetowych - w najlepszym przypadku 3Ń4 mld USD (mnożniki są od 0,5 do 5 punktów) na 10 lat.

Gwoli przypomnienia corocznie napływa do Polski ponad 5 mld USD z inwestycji zagranicznych.

Na tym tle wyróżnia się artykuł Tomasza Sielickiego, prezesa ComputerLandu, opublikowany w Rzeczpospolitej (11 stycznia 2003 r.), w którym postuluje, aby jak najszybciej uruchamiać jak największą liczbę projektów długoterminowych, nawet kosztem zmniejszenia ich wartości. "Istnieje wówczas szansa, że te projekty - przy założeniu, iż mają one sens biznesowy dla offsetodawcy - będą kontynuowane po zakończeniu umowy" - czytamy w artykule. Kumulacja w ciągu 2, 3 lat spowoduje dalszy rozwój o przedłużonym działaniu. W ocenie Tomasza Sielickiego inwestycje w ciągu 8 lat przyniosą aż 18 mld USD.

Gdyby zaś te same 3,5 mld USD rozłożyć na 10 lat, to będą miały one znikomy wpływ na gospodarkę.

Chodzi zaś o inwestowanie w takie sektory gospodarki i firmy, które będą zdolne do działania w skali międzynarodowej. Tomasz Sielicki prorokuje, że "wokół inwestycji offsetowych będzie się również tworzył rynek pracy i rynek usług dodatkowych, co korzystnie wpłynie na gospodarkę". Jeśli jednak przeważą bieżące interesy upadających zakładów zbrojeniowych, nici z tych planów.

Sławomir Kosieliński

Trzeba pamiętać, że mimo szczególnych warunków realizacji, projekty offsetowe pozostają wciąż przedsięwzięciami o charakterze ściśle gospodarczym.

"Wynik finansowy musi być zadowalający dla wszystkich partnerów" - podkreślał podczas konferencji w KBN Janusz Luks, dyrektor Biura Offsetowego powołanego w ramach Agencji Rozwoju Przemysłu. Jego zdaniem szansę na realizację w ramach umowy offsetowej mają projekty charakteryzujące się wysokim prawdopodobieństwem sukcesu, tzn. dotyczące konkretnych produktów lub usług i uwzględniające realia rynku. Polski partner musi mieć zdolności inwestycyjne, objawiające się czy to w postaci odpowiednich zasobów ludzkich, czy też funduszy. Duże znaczenie będzie miało przygotowanie dobrego biznesplanu, precyzyjnie określającego rolę poszczególnych uczestników przedsięwzięcia (np. strona amerykańska może być zarówno dostarczycielem technologii, jak i zapewniać globalne kanały dystrybucji i marketingu).

Zdaniem Arkadiusza Krężela, prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu, offset może mieć duże znaczenie dla wielu sektorów polskiej gospodarki w perspektywie wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej. Inwestycje mogą się przyczynić do wydatnej poprawy konkurencyjności polskich firm, pod warunkiem że polskie przedsiębiorstwa właściwie, rzetelnie się do tego przygotują. "Firmy muszą budować długofalowe strategie rozwoju, aby móc skonsumować fundusze offsetowe" - przekonuje Arkadiusz Krężel. Według niego większą szansę będą miały grupy kapitałowe (np. w przemyśle zbrojeniowym grupa lotnicza czy radioelektroniczna) niż pojedyncze firmy.

Offsetowa matematyka

Wiele kontrowersji wywołują różnice kwot deklarowanych przez Amerykanów do zainwestowania w ramach offsetu. W pierwszej propozycji była wymieniana suma 9,8 mld USD. Teraz jest mowa o ok. 6,03 mld USD. Zdaniem ministra Michała Kleibera udział Amerykanów się nie zmniejszył, spadła jedynie arytmetyczna wartość ich propozycji po przeliczeniu jej przez stronę polską. "To te same pieniądze, tylko policzone według różnych wskaźników" - przekonywał Michał Kleiber. Zapowiedział, że jeżeli będzie taka potrzeba, to rząd polski będzie się domagał od Amerykanów powiększenia kwoty offsetowej.

Co w zamian za samoloty

48 samolotów wielozadaniowych, które chce kupić Polska od Lockheed Martin, nie tylko umożliwi wojsku spełnienie zobowiązań wobec NATO, ale również zmieni oblicze polskiej gospodarki i... pobudzi rynek teleinformatyczny. Kluczem do sukcesu jest tzw. zobowiązanie offsetowe. Rząd scedował zadanie oceny i monitorowania realizacji projektów offsetowych na Agencję Rozwoju Przemysłu. Jeszcze przed wyborem dostawcy samolotu wielozadaniowego offsetem oferowanym przez Lockheed Martin zainteresowały się m.in. ComputerLand, Softbank, Ster-Projekt, ATM i Accenture.

  • STER-PROJET - zamierza współpracować z Lockheed Martin przy wdrożeniach systemów dowodzenia i kierowania w Wojsku Polskim.

  • ATM - znany zarówno jako integrator, jak i producent rejestratorów samolotowych chce przekonać Lockheed Martin do swoich umiejętności w zakresie budowy infrastruktury teleinformatycznej, a także do złożenia zamówień na tzw. czarne skrzynki.

  • COMPUTERLAND - liczy na wybór do projektów integracyjnych w przemyśle.

  • ORACLE POLSKA - jest zainteresowany budową systemu zarządzania kadrami na potrzeby Wojskowych Komend Uzupełnień. Firma chciałaby zaoferować Wojsku Polskiemu inne elementy swojego pakietu Oracle E-Business Suite.

  • ACCENTURE - wraz z Lockheed Martin chce stworzyć w Łodzi centrum outsourcingowe. Powstałoby jako joint venture Accenture i Bridgings Polska, współpracującej z LM. Nowa firma zamierza oferować usługi IT w zakresie zarządzania kadrami, systemów finansowo-księgowych, call center, a być może także CRM.

TOP 200