Licencja na zarabianie

Pożegnanie z samotnością

Mały sklep połączony z kawiarnią zainspirował Krzyszofa Drohomireckiego do budowy ogólnopolskiej sieci. "Nasz sklep powstał w 1992 r. w Krakowie i bardzo dobrze nam szło. Przyjeżdżali ludzie z innych miast, którym Pożegnanie z Afryką podobało się na tyle, że chcieli założyć podobną placówkę na swoim terenie. Pomyśleliśmy wtedy o franczyzie. Istniała też konieczność ekonomiczna - aby sprowadzać kawę najlepszej jakości, potrzebna była większa skala działania. Franczyza była najwygodniejsza - mogliśmy skupić się rozwijaniu naszego własnego punktu, jednocześnie tworząc sieć, która wzmacniała nas samych. W grudniu 1993 r. podpisaliśmy pierwszą umowę franczyzową" - wspomina Krzysztof Drohomirecki. Była to druga po sieci cukierni A.Blikle polska sieć franczyzowa.

Pieniądze to nie wszystko

Osoby zainteresowane wykupieniem licencji franczyzowej mogą szukać czegoś dla siebie już z kilkoma tysiącami złotych w kieszeni, np. Polska Agencja Finansowa zajmująca się pośrednictwem w płatnościach proponuje licencję na własny biznes za 8,5 tys. zł. Oczywiście większość marek oferuje możliwość otwarcia własnego punktu za znacznie większe pieniądze. Opłata licencyjna w Dominet Banku to 150-200 tys. zł. Obowiązuje ona wszystkich - nowych franczyzobiorców i osoby, które dotychczas prowadziły placówkę jako pracownicy, a teraz chcą działać jako franczyzobiorcy. "Jednak przy przekształcaniu placówki stosujemy specjalny model pracowniczy, gdzie rozliczenie tej opłaty zależy od rozwoju biznesu. Zdajemy sobie sprawę, że dotychczasowi pracownicy nie są w stanie wyłożyć tych pieniędzy, ale są w stanie je zarobić, jeśli będą dobrze prowadzili placówkę. Zbudowaliśmy model, który pokazuje, kiedy te spłaty powinny nastąpić" - wyjaśnia Sylwester Cacek. Placówka franczyzowa utrzymuje się z prowizji, a bank z marży odsetkowej.

Zobacz również:

  • GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
  • Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
  • International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO

Bank w ramach know-how wyposaża całą placówkę w sprzęt i oprogramowanie, bankomat. Opłata licencyjna pokrywa ok. 50% - 60% inwestycji. "Moim zdaniem nasze placówki są średnio o 30% tańsze od placówek innych banków, ale tylko dzięki temu, że są robione przez franczyzobiorców. Przyjęliśmy zasadę, że opłata licencyjna powinna być w określonej proporcji do nakładu banku, nie może być za wysoka. Wszyscy pracownicy banku muszą więc szukać rozwiązań kosztowych i inwestycyjnych, które zapewniają wysoki standard, ale są tańsze" - podkreśla Sylwester Cacek.

Mniejszych nakładów wymaga na przykład otwarcie własnego salonu fryzjerskiego. Aby działać pod szyldem sieci Jean Louis David potrzeba ok. 100-120 tys. zł (meble, kosmetyki, wyposażenie), plus koszty budowlane. Jednorazowa opłata licencyjna to 30 tys. zł, w tym zawarte są koszty szkoleń dla pracowników i know-how. Opłata miesięczna dla centrali jest dość nietypowa, nie jest to procent od obrotów, a stała kwota (603 zł) od jednego zatrudnianego pracownika. Opłata miesięczna ma 4 składniki: na budżet reklamowy, szkoleniowy (te pieniądze wracają do franczyzobiorcy), znak towarowy i know-how. Przedstawiciel centrali odwiedza poszczególne salony, pomaga franczyzobiorcom je prowadzić. Raz do roku organizowane jest ogólne spotkanie. Właścicielami tych zakładów zazwyczaj nie zostają fryzjerzy, ale osoby pracujące w zupełnie innych zawodach, które na ogół prowadzą takie punkty na odległość, posługując się schematami i rozwiązaniami doprowadzonymi do perfekcji przez franczyzodawcę.

Według twórcy kawiarni Pożegnanie z Afryką, budowanie sieci franczyzowej wiąże się głównie z pierwszym największym wysiłkiem na początku, stworzeniem podręcznika, zasad, umów, opracowaniem wzorców. Później oczywiście centrala pomaga otwierać każdy nowy punkt, doradza w wyborze nieruchomości, zapewnia opracowanie projektu wystroju wnętrza, poleca nawet stolarza, który zrobi meble. Przez pierwsze dwa tygodnie franczyzodawca stara się uczestniczyć w codziennej pracy kawiarni. Zapewnia też przez cały czas szkolenia. Najważniejsze jednak, żeby własny biznes działał sprawnie, żeby wszystkie rozwiązania były sprawdzone, procesy biznesowe opisane, a całe przedsięwzięcie dawało gwarancję opłacalności. Dlatego sieć franczyzowa nie może powstać od razu, najpierw wzorcowy punkt musi działać samodzielnie przez dłuższy czas.

Kłopot z głowy

Sylwester Cacek przyznaje, że przekształcanie funkcjonującej placówki banku we franczyzową jest trudniejsze niż tworzenie placówki od początku. "Oddział, który cały czas działa i sprzedaje, musi być przekształcany w biegu, wymaga to także przygotowania zupełnie innych analiz finansowych. Placówka istniejąca generuje jakiś wynik, trzeba zdecydować, na jakich warunkach warto ją oddać" - tłumaczy. A jednak bankowi opłaca się to robić.

Dominet Bank chciałby docelowo posiadać 280-300 oddziałów. Franczyza z punktu widzenia centrali jest bardzo dobrym interesem, własna placówka nigdy nie będzie tak rentowna jak franczyzowa. Zresztą oddziały banku przed przekształceniem na ogół przynosiły straty. Teraz to się zmienia.

Prezes Dominetu podkreśla, że budowanie sieci franczyzowej było w planach od początku: "Zapowiedzieliśmy, że nie będzie podwyżek, jedyna forma zwiększenia zarobków to przejęcie placówki na zasadzie franczyzy. Dyrektorzy po kolei przekonują się do tego rozwiązania, chociaż nie jest łatwo przejść z etatu do prowadzenia własnego biznesu. Jedną z zalet franczyzy jest praca według ustalonej metody, bez większego ryzyka".

Ok. 80% przekształcanych oddziałów przejmują ich dotychczasowi dyrektorzy, ale okazuje się, że gdy już poczują się samodzielnymi przedsiębiorcami, zaczynają pracować w zupełnie inny sposób. "Nie próbujemy porównywać placówek własnych i franczyzowych. Trudno oceniać według jednego schematu oddział, który ma 10 lat stażu, z placówką, która ma rok. Po 2-3 latach będzie można dokładnie powiedzieć, czy lepszy jest model własnej placówki, czy też model partnerski, ja wiem, że lepszy jest model partnerski. Pokazują to przekształcenia. We franczyzie placówka ma własny plan biznesu, własną księgowość. Na przykład odkąd dyrektor jednej z placówek stał się franczyzobiorcą, nie potrzebuje już 1000 m2 powierzchni, ale wystarcza mu 160 m2, a zamiast 60 pracowników zatrudnia 12. Jednak mimo to nie zamykał mu się plan biznesu. Szukaliśmy dalszych oszczędności - okazało się, że bank oświetlał miejską ulicę, latarnie były przypisane do jego licznika. Póki dyrektor był tylko dyrektorem, nie przeszkadzało mu to. Ale odkąd poczuł się właścicielem, okazało się, że może się dogadać z miastem i z elektrownią. Po 10 latach bank przestał płacić za oświetlenie ulic. Na tym przykładzie widać, że jeśli ktoś prowadzi biznes na własny rachunek, to dba o koszty. Placówka własna banku zawsze wypadnie gorzej" - opowiada Sylwester Cacek.

Rosną Systemy

W ubiegłym roku w Polsce działało 210 systemów franczyzowych, o 23% więcej niż w roku 2003. Samych jednostek franczyzowych działa 13675. Najwięcej jest systemów polskich - 138, z zagranicy sprowadzono do tej pory 72, głównie z Francji, Niemiec i USA. Łącznie franczyzobiorcy zainwestowali w ubiegłym roku na założenie nowych jednostek 461 mln zł netto (a ogólna wielkość inwestycji franczyzobiorców to 4,45 mld zł). W ubiegłym roku powstało 39 nowych systemów franczyzowych.


TOP 200