Łączność gdziekolwiek i kiedykolwiek

Dostęp szerokopasmowy, mobilny Internet i Wi-Fi zdominowały genewskie targi. Przestajemy już mówić o telekomunikacji czy teleinformatyce. Przyszłość najlepiej oddaje słowo: łączność.

Dostęp szerokopasmowy, mobilny Internet i Wi-Fi zdominowały genewskie targi. Przestajemy już mówić o telekomunikacji czy teleinformatyce. Przyszłość najlepiej oddaje słowo: łączność.

Międzynarodowa Unia Telekomunikacyjna ITU (International Telecommunication Union) szczyci się prawie 140-letnią historią. Gdy powstawała w 1865 r., wiele regionów świata było zaznaczonych na mapach jako "białe plamy", nie zbadane przez Europejczyków. Współczesny świat - zagrożony cyfrowym podziałem (digital divide) - bardzo przypomina tamten. Genewskie targi, organizowane przez ITU co cztery lata, nie olśniewały nowościami ani kolejnymi przełomowymi wynalazkami. Wystawcy popularyzowali technologie, o których pierwszy raz usłyszeliśmy 5, 6 lat temu. "I bardzo dobrze. Ten biznes wymaga wreszcie spokoju" - komentuje prof. Janusz Filipiak, prezes ComArch, jedynej polskiej firmy, która wzięła udział w ITU Telecom World 2003.

Cisza przed burzą

Łączność gdziekolwiek i kiedykolwiek

Carly Fiorina

Spokój jest tylko pozorny. Dają się we znaki "białe plamy" na mapie współczesnego świata, oznaczające dzisiaj rejony, w których nie ma dostępu do prądu, telefonów, komputerów i Internetu. Ale nie tylko. O prawo do własnego zdania o życiu w społeczeństwie informacyjnym domagają się obecnie - do tej pory spychane na plan dalszy - Chiny, Indie czy Brazylia. A to oznacza, że utożsamiwszy społeczeństwo informacyjne z popperowskim terminem "otwarte społeczeństwo", gdzie wolność i demokracja są jednością, stajemy przed nie lada wyzwaniem.

Jak bowiem zaklasyfikować praktyki rządu chińskiego, który z jednej strony łaskawym okiem spogląda na inwestycje teleinformatyczne, z drugiej zaś chce kontrolować każdy ruch swoich obywateli w Internecie? W jaki sposób traktować światowe koncerny, dla których Chiny są największym i najważniejszym obecnie rynkiem teleinformatycznym? Ba! Kto się oprze magii wielkich liczb, jeśli w Chinach kontynentalnych zanotowano w 2002 r. aż ponad 421 mln użytkowników telefonów komórkowych?

Gwoli porównania, Yoshio Utsumi, sekretarz generalny ITU, z radością oznajmił, że 500 mln abonentów telefonii komórkowej żyje w krajach rozwijających się, co stanowi 46% liczby wszystkich użytkowników. Bez Chińczyków liczba użytkowników wyniesie zaledwie 80 mln na pozostałych kontynentach. I jak tu nie mówić o "białych plamach"?

Eldorado

"Kraje rozwijające się stają się przysłowiowym eldorado dla przedstawicieli firm zachodnich" - twierdzi Yoshio Utsumi. Jego zdaniem firmy teleinformatyczne, szczególnie zaś operatorzy telekomunikacyjni, mogą tam "odzyskać wigor" po astronomicznych inwestycjach w UMTS, finansowych skandalach (np. WorldCom) i tragediach, takich jak 11 września 2001 r. czy epidemia SARS.

"Dzisiaj - jak nigdy wcześniej - potrzebujemy globalnej wizji rynku telekomunikacyjnego" - dodaje. Tylko co ma się w niej znaleźć? SMS? MMS? Wi-Fi? Nowy protokół IPV6? A może ogólnoświatowe regulacje prawne na wzór dyrektyw Komisji Europejskiej?

Najczęściej wymieniane hasło brzmi "łączność bezprzewodowa". Hasło pojemne, chwytliwe, poprawne politycznie, do "przełknięcia" w Chinach i Iraku. Toteż w tym duchu Carly Fiorina, prezes HP, poinformowała w Genewie, że po prawie roku współpracy z Nokią powstała aplikacja umożliwiająca drukowanie zdjęć, wiadomości, kontaktów itp. wprost z telefonów komórkowych. Z kolei kanadyjscy użytkownicy komórek mogą już korzystać z usługi "MyFinder", wykorzystującej technologię HP OpenCall Mobile Location Solution (MLS). Wkrótce zaś Telecom Italia udostępni video streaming w sieciach Wi-Fi, znajdujących się w kafejkach internetowych, na lotniskach, uniwersytetach i w hotelach. Ale czy takie możliwości przekonają rolnika bądź rzemieślnika do inwestycji w nowe urządzenia, skoro jego problemami numer jeden są susza, fatalna jakość linii energetycznych czy głód?

Owszem, analitycy mogą zachwycać się wzrostem popularności telefonii komórkowej, bo są już kraje, w których dostęp do telefonów komórkowych ma prawie 100% obywateli. Jeśli do tego dodać 600 mln użytkowników Internetu, to okaże się, iż ten, kto w krajach rozwiniętych chciał mieć dostęp do sieci, zapewne już go ma.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200