Kwestia odpowiedzialności

Obraz bardzo czarny?

Użytkownik słusznie może czuć się oszukany, mimo że z formalnego punktu widzenia można przyjąć, iż sam jest sobie winien. Przecież zapłacił za produkt, a zatrudnieni przez lata informatycy byli jednymi z najlepiej opłacanych pracowników w przedsiębiorstwie. Obowiązuje także zasada rzetelnego kupca, dotycząca każdego szanującego się wytwórcy. Warto tu przyjrzeć się, jak reagują na ten problem wielcy producenci oprogramowania. Autorzy artykułu, pracując nad problemem Y2K w swoich instytucjach, zwrócili się pisemnie do wielu producentów i dostawców produktów informatycznych z pytaniem o odporność na problem roku 2000. Z analizy odpowiedzi wynika, że wszyscy prowadzą prace nad badaniem swoich produktów i już teraz oferują poprawki lub nowe wersje oprogramowania, pozbawione tej wady. Pomijając fakt, że nowe produkty mogą zawierać nowe, nieznane wady, trzeba przyjąć, iż tego rodzaju działalność jest wyjściem naprzeciw oczekiwaniom użytkowników. Pojawiło się też nowe pytanie: dlaczego użytkownik ma płacić za nową wersję?

Zarówno kierownictwo firmy, jak i zwykli użytkownicy muszą liczyć się z potencjalnymi stratami finansowymi, choć może dojść do jeszcze gorszych następstw, jeśli zawiedzie newralgiczny dla nich system informatyczny. W tej sytuacji w każdym przedsiębiorstwie, mimo bardzo już krótkiego czasu, pozostającego do roku 2000, powinien zostać powołany zespół prowadzący projekt roku 2000, wyposażony w odpowiednie możliwości finansowe i decyzyjne.

Badanie zasobów nie jest jedyną czynnością zabezpieczającą przed katastrofą. Odpowiedzialność kierownictwa firmy implikuje przygotowanie również scenariusza zachowań na wypadek sytuacji awaryjnej. Do tego celu konieczne jest już dziś przygotowanie odpowiednich formuł prawnych, utworzenie zespołu kryzysowego i zapasowego rozwiązania lub nawet ubezpieczenie się od odpowiedzialności. Najgorszym rodzajem działania jest strategia typu "jakoś to będzie".

Zwykły użytkownik ma właściwie tylko dwie możliwości. Pierwsza, to uważne śledzenie kolportowanych głównie przez Internet informacji producenta, druga - samodzielne testowanie produktu. Przy założeniu dobrej woli renomowanych producentów można optymistycznie założyć, że użytkownik nie zostanie z wadliwym produktem i nie przerazi go już banalna perspektywa, iż po 31 grudnia jest 1 stycznia.

Zabezpieczenie informatyka

Niejednokrotnie zdarza się, że kierownictwo danej firmy postanowi "rozwiązać" problem, zlecając informatykowi dokonanie analizy i poprawienie tego, co jest złe. Dla uściślenia, mamy tu na myśli typowego informatyka zajmującego się pisaniem lub wdrażaniem systemów, a nie organizatora, członka kierownictwa. Tak postępuje albo postępować będzie w miarę zbliżania się feralnych dat coraz więcej osób z zarządów firm. Pojawia się wówczas nowy problem - zagrożenie egzystencji informatyka. Z pozycji swojego stanowiska informatyk nie poradzi sobie z tym problemem... Cóż więc może zrobić w takiej sytuacji informatyk? Odpowiedź jest dwojaka. Z punktu widzenia ponoszonej odpowiedzialności za interesy firmy, informatyk nie może czuć się odpowiedzialny za problem roku 2000, gdyż nie został do tego celu zatrudniony. Powinien jedynie zakomunikować, że dołoży wszelkich starań, aby rzetelnie wywiązać się z powierzonych zadań, a następnie przedstawić swój plan działań. Plan ten musi zatwierdzić kierownictwo firmy. Informatyk powinien na początku, co w planie powinno znaleźć wyraz, wskazać czynności, które osobiście będzie wykonywał, oraz te, które będą wykonywały inne osoby. Przykładowo, analiza problemu roku 2000, dotycząca systemu finansowo-księgowego, powinna zawierać, oprócz typowych czynności informatycznych, również konieczność otrzymania certyfikatów od dostawców oprogramowania lub opracowania procedur na wypadek awarii. Informatyk musi zaprowadzić teczkę zawierającą kompletną dokumentację wykonanych działań, tak aby w przypadku jakichkolwiek zarzutów mógł dowieść, że dołożył należytej staranności. Na tym polega sens prowadzenia działalności związanej z problematyką roku 2000, bo nikt nie jest przecież w stanie udowodnić, że system jest zupełnie wolny od wad.

Drugi punkt widzenia, pewnie nawet bardziej uczciwy, to stanowcza odmowa wykonania takiego polecenia, udzielona przez informatyka, którego głównym argumentem jest brak kompetencji. Oczywiście wywoła to burzę i nieprzyjemne rozmowy, ale ryzyko odmowy jest zdecydowanie mniejsze niż konsekwencje wynikające z wzięcia na siebie nadmiaru odpowiedzialności.

Podstawowym rozwiązaniem zawsze powinno być powołanie zespołu sterującego, w którym swoje miejsce znajdzie także informatyk. W ten sposób będzie mógł wykonać swoje zadania, bez obawy przekroczenia własnych kompetencji.

Brak odporności na problem roku 2000

dla danego produktu jest wadą ukrytą, jeśli:

Produkt przeszedł wszystkie fazy kontroli jakości u wytwórcy i został formalnie zaakceptowany przez użytkownika.

Upłynęła gwarancja na poprawne działanie produktu i w tym czasie problem roku 2000 nie był zgłaszany wytwórcy.

Produkt został wytworzony w ramach wewnętrznych działań w przedsiębiorstwie przez zatrudnionych w nim informatyków i przekazany do eksploatacji bez zastrzeżeń ze strony użytkowników.

Podana definicja nie ma charakteru wykładni prawnej, lecz stanowi wyraz przekonań autorów, bazujących na licznych wypowiedziach producentów i użytkowników.


TOP 200