Kurz, swąd, krzyki

Przed miesiącem miałem przyjemność uczestniczyć w dyskusji panelowej, poświęconej realnemu człowiekowi w wirtualnym świecie. Jeden z panelistów, pisarz i publicysta prasy katolickiej, postawił tezę, którą słyszałem już z kilku innych źródeł. Jego zdaniem, większość ludzi, bezkrytycznych "zjadaczy informacji", żyje w świecie sztucznym, tworzonym przez kolorowe tygodniki, reklamy i seriale z niby-życia niby-ludzi w niby-świecie.

Przed miesiącem miałem przyjemność uczestniczyć w dyskusji panelowej, poświęconej realnemu człowiekowi w wirtualnym świecie. Jeden z panelistów, pisarz i publicysta prasy katolickiej, postawił tezę, którą słyszałem już z kilku innych źródeł. Jego zdaniem, większość ludzi, bezkrytycznych "zjadaczy informacji", żyje w świecie sztucznym, tworzonym przez kolorowe tygodniki, reklamy i seriale z niby-życia niby-ludzi w niby-świecie.

Podobna teza padła zresztą w jego eseju Realny człowiek wobec wirtualnego świata, opublikowanym w CW nr 40/2001. Nowoczesne technologie pozwalają propagować ten niby-świat, a więc ponoszą część odpowiedzialności za skutki tego propagowania.

Teza ta wydaje mi się tyleż ciekawa, co nieprawdziwa. Na tym samym panelu Marek Hołyński, człowiek, który dużo może powiedzieć na temat rozwoju technologii i jej wpływu na życie, opowiadał, jak spędził dzień 11 września, w którym cały świat nie odchodził od telewizorów, śledząc coraz dramatyczniejsze epizody tragedii na Manhattanie. Otóż, spędził go inaczej niż wszyscy. Oglądał wydarzenia w Nowym Jorku online, ale nie w formie przetworzonej przez CNN, TVN24 czy BBC. Czytał listy ludzi piszących z miejsca zdarzeń, wezwania rodzin poszukujących swoich bliskich, relacje strażaków przeszukujących zgliszcza i ludzi, którym udało się uciec z drapaczy chmur tuż przed ich zawaleniem. Z prostych znaków ASCII, nasyconych strachem i złością, płynął obraz tak realny, że można było dosłownie poczuć kurz unoszący się z miejsca tragedii, poczuć swąd płonących pięter wieżowca i usłyszeć rozpaczliwe krzyki ludzi wołających o ratunek. I choć przekazy stacji telewizyjnych zawierały sugestywne animacje oraz wykadrowane i wygładzone zapisy z amatorskich kamer wideo - mówił Marek Hołyński (jakby nie było, specjalista od grafiki komputerowej) - daleko im było do grozy i poczucia uczestnictwa, jakie dawało czytanie zwykłych, prostych listów.

Przyznam, że mam bardzo podobne doświadczenie - choć nie tak dramatyczne. Kiedy podczas wielkiej powodzi roku 1997 woda zalewała Wrocław, ja także śledziłem te wydarzenia w Internecie. Kilka pięknych lat swojego życia spędziłem we Wrocławiu i hasła, takie jak "Traugutta", "Kozanów", "Ostrów Tumski" czy "Krzyki", wywołują u mnie obrazy pod powieką - skojarzenia ulic, domów, ludzi i sytuacji, które widziałem w tamtym czasie i w tamtych miejscach. I obrazy te, wraz z żywymi relacjami ludzi budujących zapory przed szalejącym żywiołem były dla mnie przeżyciem dużo realniejszym niż reportaże, kolorowe mapki i komputerowe animacje.

Powracając do zasadniczej kwestii: czy technologia oddala nas od wydarzeń, stawiając nas jedynie w roli biernych konsumentów treści serwowanych przez wielkie stacje? Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że jest na odwrót - dzięki Internetowi mogłem nieomal usłyszeć szelest worków wypełnionych piaskiem i zobaczyć wezbrane fale przełamujące wały ochronne.

Wydaje mi się, że pułapka, w którą wpada większość krytyków Internetu, wiąże się z automatycznym przypisaniem mu cech telewizji. Jedno i drugie to medium elektroniczne, jedno i drugie wiąże się z nowoczesnymi technologiami, jedno i drugie widziane na co dzień i z oddali to migocące ekrany, więc... właściwie gdzie jest różnica?

Jest. Internet, dając dostęp zarówno do zgrabnych animacji i wykadrowanych filmów, jak i surowych przekazów z pierwszej ręki, ma przewagę, którą 11 września docenił Marek Hołyński, a cztery lata temu doceniłem i ja. Wiem, że i nasi Czytelnicy ją doceniają.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200