Kultura dialogu

Rozwój komunikatorów Instant Messaging sprawia, że za sprawą elektroniki wzbogaca się kultura dialogu. To oprogramowanie będzie zyskiwać na znaczeniu również w zastosowaniach biznesowych.

Rozwój komunikatorów Instant Messaging sprawia, że za sprawą elektroniki wzbogaca się kultura dialogu. To oprogramowanie będzie zyskiwać na znaczeniu również w zastosowaniach biznesowych.

Przed pięciu laty czwórka internautów z Tel Awiwu założyła firmę Mirabilis. Zdolni programiści: Amnon Amir, Yair Goldfinger, Arik Vardi i Sefi Visiger, potrzebowali zaledwie kilku miesięcy, aby wejść na rynek z legendarnym już programem ICQ (fonetyczny skrót od I seek you). Izraelczycy nie przypuszczali zapewne, że ich produkt da początek jednej z najpopularniejszych aplikacji internetowych, ustępującej jedynie serwisowi WWW, lecz konkurującej z klasyczną pocztą elektroniczną. Kiedy trzy lata temu popularny "icek" trafił już do 10 mln użytkowników, firmą z Izraela zainteresowali się przedstawiciele amerykańskiego giganta medialnego AOL.

AOL przeznaczył na wykupienie Mirabilis ćwierć miliarda dolarów - w ten sposób America OnLine zyskał "drugą nogę" w zakresie IM (Instant Messaging): pierwszą stanowił własny produkt AIM (AOL IM). Dziś ICQ oferowany jest przez ICQ Inc. Ruch wielkiego, internetowego usługodawcy miał jednak kluczowe znaczenie dla rozwoju całej palety produktów IM. Wymieńmy tu choćby MSN Messenger Service Microsoftu, Yahoo Messenger czy Fire firmy Epicware dla miłośników Macintosha. Nie może w tym zestawieniu zabraknąć Lotusa - lidera w dziedzinie grupowego zarządzania wiedzą i BI (Business Intelligence). Na tegorocznej konferencji DevCon 2001 firma zapowiedziała rozbudowę platformy IM - Sametime, przeznaczonej dla klientów instytucjonalnych.

Podobne cele postawił sobie także polski producent komunikatora Gadu-Gadu - firma sms-express.com (miejmy nadzieję, że produkt ten nie podzieli losu krajowych edytorów tekstu, po których zostały już tylko wdzięczne nazwy, np. "ĄŻ").

Dlaczego aplikacje do natychmiastowej komunikacji miałyby mieć wielką przyszłość? Czy nie wystarczą telefony wspomagane pocztą elektroniczną?

Na początku był czat

Idea natychmiastowej komunikacji teleinformatycznej jest w praktyce tak stara jak sieci komputerowe. Również dziś znajdziemy ją w systemach unixopodobnych i komputerach AS/400. Jednak dopiero Internet otworzył nowe możliwości prowadzenia dialogu w sieci obejmującej cały świat. Nowego blasku zaczęły nabierać takie aplikacje, jak Usenet czy IRC. Na wielką skalę zaczęto korzystać z czatu (chat).

W przyszłości zapewne tylko językoznawcy będą wiedzieć, że "czatowanie" mogło znaczyć ongiś co innego niż internetową pogawędkę (im też zostawmy spory, czy mamy tu do czynienia z klasycznym anglicyzmem czy też z obcym wyrazem polskiego pochodzenia).

Dynamika i zasięg grup dyskusyjnych spowodowały też powstawanie specyficznej subkultury czatowej. Kultury posługującej się specyficznym językiem, symboliką (minki, emotikony) i eleganckimi prawami netykiety. Zdecydowanie mniej eleganckie bywają często treści prezentowane przez dyskutantów. Nie znajdziemy w nich wielu śladów kunsztu epistolograficznego. Dialogi są raczej zbitkami menażeryjnych onomatopei. Zresztą sam dialog przypomina bardziej zbiór monologów prezentowanych "w imieniu swoim, jak również własnym". Oczywiście, i "na sieci" można spotkać się z dyskretnym urokiem wyważonej elegancji wypowiedzi, ale tutaj forma medium również rzutuje na przesyłane za jego pośrednictwem treści.

Przede wszystkim uczestnik internetowego dialogu jest całkowicie anonimowy. Przejście ze świata wirtualnego do realnego bywa szokiem dla dyskutantów, niczym gwałtowne wynurzenie się z wody dla nurka, bez zachowania rygorów dekompresji. Symptomatyczne pod tym względem było spotkanie uczestników grupy dyskusyjnej Młodych Plażowiczek, na które licznie przybyli dość wcześnie urodzeni osobnicy płci męskiej, z których każdy miał nadzieję być rodzynkiem w damskim cieście. Z plażą łączył wielu z nich jedynie charakterystyczny syndrom nadwagi, znany pod malowniczą nazwą "pasa ratunkowego".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200