Kryzys mimo woli

Jeśli gospodarka europejska ma być konkurencyjna, musi rzucić się w wir Nowej Ekonomii - taka teza przyświeca programowi eEurope, przyjętemu na ostatnim szczycie Unii Europejskiej w Lizbonie. Politycy przekonali się do niej, gdy analizy wielu renomowanych instytucji finansowych i doradczych wskazały na Internet - przyczynę nieustannego od 8 lat wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych.

Jeśli gospodarka europejska ma być konkurencyjna, musi rzucić się w wir Nowej Ekonomii - taka teza przyświeca programowi eEurope, przyjętemu na ostatnim szczycie Unii Europejskiej w Lizbonie. Politycy przekonali się do niej, gdy analizy wielu renomowanych instytucji finansowych i doradczych wskazały na Internet - przyczynę nieustannego od 8 lat wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych.

Wskaźniki ekonomiczne gospodarki amerykańskiej wyraźnie frustrują europejskich polityków: 4% wzrost, inflacja mniejsza niż 2%, bezrobocie poniżej 5%, co uznawane jest za tzw. pełne zatrudnienie. Aż 2,3 mln nowych miejsc pracy w USA powstało dzięki Internetowi. W poszczególnych branżach (patrz tab. 1) wdrożenie rozwiązań z zakresu handlu elektronicznego między firmami przyniosło oszczędności 2-39%. Tymczasem Europa dopiero pod koniec 2000 r. będzie mogła pochwalić się wzrostem gospodarczym przekraczającym 3%. Lokomotywą rozwoju gospodarczego są Niemcy, w których zanotowano wzrost na poziomie 2,2% i niewielkie bezrobocie. Mimo to zapowiedź kanclerza Gerharda Schroedera, że Niemcy zaproszą do siebie ok. 30 tys. specjalistów komputerowych spoza UE i przyznają im tzw. zielone karty, obnażyła największy problem Europy - niedobór fachowców, którzy mogliby przyspieszyć rozwój gospodarczy w duchu Nowej Ekonomii. Według szacunków, w 2002 r. Unii Europejskiej będzie brakować ponad półtora miliona informatyków, chociaż bezrobocie wynosi obecnie średnio 10%. Z myślą o uzupełnieniu braków Unia zamierza znacznie zwiększyć nakłady finansowe na istniejące programy kształcenia młodzieży, takie jak Sokrates i Leonardo da Vinci.

B2B - or not to be

W Lizbonie zapowiedziano, że do 2001 r. wszystkie szkoły w Unii mają zostać podłączone do Internetu, zaś obywatele UE nauczą się korzystać z sieci do roku 2005. Pełna liberalizacja rynku telekomunikacyjnego nastąpi w 2002 r., co wiąże się z postulatem obniżenia kosztów korzystania z Internetu (czytaj Cele programu eEurope). W rezultacie w ciągu najbliższych 10 lat ma powstać 20 mln nowych miejsc pracy.

Politycy unijni przykładają jednak największą wagę do spopularyzowania rozwiązań z dziedziny elektronicznej gospodarki, zarówno w relacjach międzybiznesowych (Business-to-Business - B2B), jak i na styku biznes-klient (Business- to-Consumer - B2C). Obecnie Europa na handlu elektronicznym zarabia niecałe 17 mln euro. Jeśli spełnią się optymistyczne prognozy, to za 3 lata e-commerce przyniesie 340 mln euro. Wciąż będzie to za mało, by dorównać amerykańskiej gospodarce elektronicznej.

Erkki Liikanen, jeden z komisarzy europejskich, odpowiedzialny za program eEurope, upatruje szansy na zwiększenie obrotów z handlu elektronicznego w upowszechnieniu dostępu do Internetu. Średnio tylko w 14% domostw zachodnich Europejczyków korzysta się z Internetu, podczas gdy w USA - w 40%. Ale w Szwecji ten wskaźnik przekracza 50%, natomiast w Grecji i Portugalii wynosi poniżej 5%. To zróżnicowanie wskazuje na znaczne rozwarstwienie w społeczeństwach europejskich. Analitycy twierdzą wręcz, że Europa wkracza w erę gospodarki cyfrowej w zróżnicowanym tempie.

Przyczynę łatwo dostrzec, gdy porówna się koszt dostępu do Internetu z jego popularnością. W Portugalii, Grecji i Hiszpanii miesięczne opłaty za korzystanie z Internetu są najwyższe w Unii, co powoduje, że liczba internautów stanowi tam mniej niż 10% (poza Luksemburgiem, w którym faktycznie Internet kosztuje najdrożej, ale korzysta z niego ok. 23% mieszkańców - pamiętajmy jednak, że w Luksemburgu swoją siedzibę ma wiele unijnych urzędów, których pracownicy są mieszkańcami księstwa). Najtaniej jest w Finlandii i Szwecji i - jak łatwo się domyślić - liczba internautów zbliża się do poziomu amerykańskiego. Szwedzi wydają jednak na zakupy i usługi w sieci w przybliżeniu na jednego mieszkańca średnio ok. 67 euro (dane z 1998 r.). Lecz w ogóle w Europie poziom wydatków na e-commerce utrzymuje się na podobnym poziomie. Największymi zwolennikami handlu elektronicznego są Duńczycy (75 euro), co i tak stanowi dopiero połowę wydatków sieciowych Amerykanów (148 euro).

Czy zatem zalecenie programu eEurope, by operatorzy telekomunikacyjni oferowali dostęp do Internetu po kosztach rozmowy lokalnej, przyczyni się do upowszechnienia sieci? Raczej tak; wystarczy przypomnieć sobie, jak wzrosło zainteresowanie Internetem w Polsce, gdy Telekomunikacja Polska SA udostępniła numer dostępowy.

Konkurencyjność europejskiej gospodarki...

... uwidacznia się w poziomie rozwoju mobile commerce - takie oto przesłanie wynika z raportu The Competitiveness of Europe's ICT Markets, amerykańskiej firmy doradczej Booz Allen & Hamilton, które m.in. posłużyło Komisji Europejskiej do przygotowania się do szczytu w Lizbonie. Ten raport mógł rzeczywiście sfrustrować większość eurobiurokratów. Nie pozostawił "suchej nitki" na gospodarce europejskiej, zdaniem analityków nazbyt zamkniętej, mało innowacyjnej i konserwatywnej w myśleniu o biznesie. Znamienny jest podtytuł raportu Kryzys pomimo wzrostu. Nikt nie zaprzeczy, że Europa notuje wzrost gospodarczy, mały bo mały, ale jednak. A tutaj mówi się o kryzysie i sposobach, jak z niego wyjść. Dlaczego?

Europejskie firmy wciąż nie doceniają znaczenia technologii informatycznych. Na tym tle amerykańskie koncerny prezentują się jako otwarte na wiedzę i odważnie wdrażające nowe technologie. Przedsiębiorstwa zza oceanu inwestują 4% swoich dochodów w informatykę, podczas gdy Europejczycy poświęcają nań 3%. Różnice uwidaczniają się szczególnie w handlu amerykańskim, w którym nakłady na IT są dwukrotnie większe niż w Europie (odpowiednio: USA - 3,9%, Japonia - 1,2%, UE - 1,7%), oraz w transporcie - tutaj Amerykanie wydają trzy razy więcej na IT niż Europejczycy (USA - 7,7%, Japonia - 3,4%, UE - 2,5%). Wynika to zarówno z przyczyn kulturowych - Europejczycy nie są skłonni do ryzyka - jak i finansowych. W USA początkujący przedsiębiorcy z dobrym pomysłem, lecz bez pieniędzy, mogą liczyć na fundusze podwyższonego ryzyka (venture capital), które szczególnie upodobały sobie sektor IT i biotechnologię.

Dodatkowym czynnikiem wpływającym na rozwój elektronicznej gospodarki jest konkurencja na rynku telekomunikacyjnym. W USA już 3 mln gospodarstw domowych korzysta np. z technologii DSL (Digital Subscriber Lines) i usług operatorów sieci kablowych, aby mieć stałe łącze interne-towe. W Europie ta wielkość wynosi 330 tys. Tutaj technologia DSL czeka wciąż na upowszechnienie - komentują autorzy raportu.

Europa jako światowy lider m-commerce

Zdaniem analityków BAH, motorem konkurencyjności jest branża teleinformatyczna (Information Communication Technology - ICT). Jeśli przemysł ten będzie się rozwijał, to wpłynie korzystnie na inne sektory gospodarki, czego najlepszym przykładem jest sukces telefonii GSM. Niestety, europejska branża ICT rozwija się dwukrotnie wolniej niż amerykańska, która rocznie odnotowuje 15% wzrost przychodów. 77% światowego oprogramowania powstaje w USA. Nic dziwnego, że w pierwszej dwudziestce firm programistycznych tylko cztery są spoza USA: niemiecki SAP zajmuje 5. pozycję, na dalszych miejscach ulokowały się japońskie Fujitsu, Hitachi i NEC. Pierwsze miejsce zajmuje Microsoft, drugie - IBM, trzecie - Oracle, czwarte - Computer Associates.

Jest jednak pewna dziedzina oprogramowania, w której dominują firmy europejskie. To oprogramowanie wbudowane w różne urządzenia, np. w telefony komórkowe (Nokia, Ericsson, Siemens) lub w komputery naręczne (Palm). BAH nazywa ten sektor IT najważniejszym dla Europy, gdzie obecnie Stary Kontynent ma wyraźną przewagę nad USA.

Już w 1997 r. więcej Europejczyków korzystało z telefonów komórkowych niż Amerykanów. Przyczynił się do tego jednolity standard komunikacji przenośnej - GSM. Chociaż z telefonów komórkowych korzysta najwięcej Finów (65%) i Szwedów (są oni też liderami Internetu), to w tej dziedzinie niewiele gorsi są Portugalczycy, Włosi, Grecy i Hiszpanie. Ich zamiłowanie do rozmów z telefonów przenośnych dobrze wróży firmom, które zdecydują się jako pierwsze oferować usługi w technologii WAP, zwłaszcza że przewidywania wskazują, iż w 2003 r. będzie w uży-ciu (tylko w Europie) ok. 80 mln przenośnych urządzeń, umożliwiających dostęp do Internetu, zaś przychody z m-commerce (mobile commerce) wyniosą ok. 24 mld euro.

BAH rekomenduje zatem Unii Europejskiej, by inwestowała najwięcej w rozwój mobilnej gospodarki elektronicznej, gdyż widzi Europę jako światowego lidera w tej dziedzinie.

I po Lizbonie

Raport BAH kończy się harmonogramem celów, które należy osiąg- nąć, by zostać liderem m-commerce. Na początek należy zakończyć liberalizację rynku telekomunikacyjnego (dotyczy to Grecji i Portugalii). Następnie rządy europejskie muszą przygotować przepisy prawa, dostosowane do wymogów elektronicznej i mobilnej gospodarki. Wiąże się to z harmonizowaniem gospodarki europejskiej, m.in. poprzez rozszerzenie strefy euro i ujednolicenie polityki podatkowej. Również pracodawcy nie mogą zaniedbać doskonalenia umiejętności swoich pracowników w zakresie technologii informacyjnych. Na koniec BAH zaleca usprawnienie modelu prac badawczo-rozwojowych, by stały się bardziej prorynkowe, ponieważ dotychczas prowadzone prace B+R - zdaniem BAH - są realizowane na poziomie poszczególnych państw członkowskich i są zbyt rozdrobnione, nie mówiąc już o tym, że w porównaniu do USA i Japonii, UE wydaje za mało na taką działalność (2% produktu krajowego brutto; we wspomnianych zaś krajach - 3%).

Cele te powinny przybrać formę programu obowiązującego wszystkie kraje członkowskie. Wydawały się one na tyle czytelne, że mogły zostać explicite przyjęte jako program eEurope. Tymczasem politycy europejscy przyjęli uwagi BAH do wiadomości i uchwalili własny plan, który w niewielkim stopniu uwzględnia uwagi raportu. Łatwiej wprowadzić Internet do szkół, ustalić wspólny standard kart mikroprocesorowych i udostępnić informację o procedurach administracyjnych przez WWW niż ujednolicić przepisy podatkowe w całej Europie czy też przekonać Brytyjczyków do euro. Najważniejsze, że kierunek został wytyczony: Nowa Ekonomia i społeczeństwo informacyjne dla wszystkich... których stać na na kupno telefonu komórkowego.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200