Kosmetyczna likwidacja

Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty 1 kwietnia br. zastąpił URT.

Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty 1 kwietnia br. zastąpił URT.

Co prawda niektórzy działacze Sojuszu Lewicy Demokratycznej w okresie ubiegłorocznej kampanii wyborczej zapowiadali w ramach odchudzania administracji centralnej zniesienie Urzędu Regulacji Telekomunikacji (URT), lecz nikt tych zapowiedzi nie traktował poważnie. Istnienie niezależnego od rządu regulatora rynku telekomunikacyjnego jest bowiem warunkiem sine qua non naszej akcesji do Unii Europejskiej. Niemniej na mocy zapisów ustawy o reformie działów administracji rządowej URT przestanie istnieć z końcem marca br. Zaraz potem - niczym Feniks z popiołów - powstanie jako Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP).

Dlaczego wybrano drogę reinkarnacji, zamiast rozszerzenia kompetencji dotychczasowego URT? Bo to umożliwi zmianę jego prezesa, którym był Kazimierz Ferenc, mianowany na to stanowisko pod koniec kadencji rządu Jerzego Buzka. W ustawie Prawo telekomunikacyjne wprowadzono bowiem zapis, mający dawać gwarancję niezależności tego urzędu. Premier powołuje prezesa URT, ale nie ma już prawa go odwołać.

Zmiana dla zmiany

Trzeba było więc powołać nowy urząd, aby na jego czele postawić nowego człowieka. Według nieoficjalnych informacji, prezesem URTiP ma zostać Witold Graboś, były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, który w tym ciele reprezentował interesy SLD. Nie sposób jeszcze ocenić, czy nowy prezes utrzyma obecną politykę URT. Głównym obiektem zainteresowania URT jest i będzie oczywiście Telekomunikacja Polska SA. Chociaż polski rynek telekomunikacyjny został zliberalizowany, to daleko mu do konkurencyjności. W zakresie telefonicznych łączy abonenckich TP SA ma nadal znacznie ponad 90% udziałów w rynku. Niezależni operatorzy mają tak poważne kłopoty finansowe, że realnym zagrożeniem jest zwiększanie się, a nie zmniejszanie dominującej pozycji TP SA. W tej sytuacji rząd planuje działania interwencyjne, polegające na powołaniu quasi-państwowej spółki, która miałaby szansę przejęcia kilkunastu procent polskiego rynku czy umorzenia ciążących na operatorach opłatach koncesyjnych na rzecz objęcia w nich mniejszościowych pakietów udziałów. Z taką propozycją wyszedł Krzysztof Heller, podsekretarz Stanu w Ministerstwie Infrastruktury.

Wejście na rynek operatorów międzymiastowych odbyło się z ogromnym opóźnieniem, w czym swój udział miała TP SA. O ile za czasów Marka Zdrojewskiego, pierwszego prezesa URT, urząd ten pozostawał w fazie organizacji i pewnego uśpienia, o tyle pojawienie się tam Kazimierza Ferenca wyraźnie zdynamizowało jego działania.

Walka z wiatrakami

Niestety, zabrakło już czasu, by w zmaganiach z TP SA doprowadzić do znaczących rozstrzyg-nięć. Godne odnotowania jest jednak, że po raz pierwszy instytucja państwowa podjęła działania, mające na celu przeciwstawienie się potędze TP SA, czego wyrazem było niedawne nałożenie na tę spółkę kar w wysokości 50 mln zł za rozbieżności w przekazywanych danych finansowych i 300 mln zł za utrudnia- nie działalności Niezależnego Operatora Międzystrefowego. W ostatnim swoim wystąpieniu Kazimierz Ferenc w ostrych słowach uzasadniał jej wysokość. "Ma ona doprowadzić do sytuacji, w której decyzje organów administracji państwowej będą w pełni respektowane i wykonywane, a TP SA (...) stanie się operatorem działającym z poszanowaniem prawa" - mówił.

Oczywiście, TP SA się od tej decyzji odwoła, podobnie jak od wszystkich poprzednich. TP SA na razie wygrywa, bowiem sądy rozstrzygające te sprawy działają w tempie liczonym nie miesiącami, lecz latami. Ten objaw choroby naszego państwa pokrzyżował konstrukcje legislacyjne wpisane do Prawa telekomunikacyjnego i podważył możliwości pełnienia przez URT swoich funkcji. Dlatego rząd rozważa obecnie ustalenie sztywnych terminów rozstrzygnięć. Dotąd TP SA nie zapłaciła żadnej kary.

W większości krajów decyzje urzędu regulacyjnego z reguły nie są kwestionowane, zaś konflikty między operatorami, które znalazły się w gestii regulatora, sporadycznie trafiają przed oblicze sądu. Do takiej sytuacji jeszcze nam daleko.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200