Kontrakty pełne rozczarowań

Człowiek wyjeżdżający za granicę do pracy przypomina trochę kapitana statku, który ma na kursie górę lodową. Widzi zaledwie wierzchołek, tymczasem największe zagrożenie pozostaje niezauważone do ostatniej chwili.

Człowiek wyjeżdżający za granicę do pracy przypomina trochę kapitana statku, który ma na kursie górę lodową. Widzi zaledwie wierzchołek, tymczasem największe zagrożenie pozostaje niezauważone do ostatniej chwili.

Podobnie jest z decyzją o wyjeździe. Myśląc o kilkuletnim kontrakcie, zastanawiamy się wysokością zarobków i kosztami utrzymania, możliwościami awansu i perspektywami kariery zawodowej. Lekceważymy przy tym szereg drobnych problemów, które z czasem nabierają jednak zasadniczego znaczenia. A czasem sprawiają nawet, że żałujemy podjętej wcześniej decyzji.

Przyjemność podróżowania

Krzysztof ma 27 lat. Jest absolwentem wydziału telekomunikacji na Politechnice Gdańskiej. Jak sam mówi nigdy nie był wyróżniającym się studentem. Mimo to jeszcze w trakcie studiów wyjechał na półroczne stypendium do Sao Paulo, kilka miesięcy spędził również na uczelni w Barcelonie.. „W tej chwili pojawia się tyle ofert stypendialnych, że może z nich skorzystać niemal każdy student, wystarczy tylko troche się rozejrzeć i zadać sobie trud odwiedzenia dzialu współpracy z zagranicą.” – przyznaje. Wspomnienia z tego pobytu sprawiły, że zaczął poważnie myśleć nad kolejnym wyjazdem zagranicznym, tym razem do pracy. Brał pod uwagę Stany Zjednoczone i Niemcy, jednak dość nieoczekiwanie najbardziej konkretna propozycja przyszła z fińskich laboratoriów Nokii. Mimo pewnej „egzotyki” nie wahał się zbyt długo, tym bardziej, iż liczył, że praca w znanym koncernie może mu pomóc w dalszej karierze zawodowej. „Nie zastanawiałem się wtedy jeszcze nad tym, czy chcę wyjechać z kraju na dłużej, czy też tylko na jednoroczny kontrakt. Nawet nie liczyłem na jakieś wielkie oszczędności. Po prostu chciałem popracować gdzieś poza Polską. Byłem ciekaw możliwości jakie otwiera praca za granicą dla wiodącego w świecie koncernu telekomunikacujnego.” – opowiada.

Do Helsinek Krzysztof przyleciał w kwietniu dwa lata temu. Firma pomogła mu w zakwaterowaniu i przeprowadzce. Laboratoria Nokii okazały się wymarzonym miejscem do pracy. Nowoczesny sprzęt, mnóstwo przestrzeni, możliwość ciągłego podnoszenia swoich kwalifikacji, praca nad najnowszymi osiągnięciami techniki, a prócz tego szereg wygód takich jak chociazby kantyna z tanimi posiłkami. . Nikt nie wymagał od Krzysztofa zostawania po godzinach, czy siedzenia w firmie w weekendy. Sam projekt, do którego go zaangażowano był bardzo interesujący. Właściwie wszystko układało się po jego myśli

Szybkie rozczarowanie

Mimo to już kilka tygodni po przyjeździe zaczął myśleć o powrocie. Pojawił się problem, którego wcześniej w ogóle nie brał pod uwage a który stał się główną przyczyną późniejszych decyzji. Problem z nawiązaniem kontaktów i to nie tylko w obcym mieście, ale również ze swoimi kolegami z pracy. „Jestem osobą bardzo kontaktową, nigdy nie miałem problemów z nawiązywaniem kontaktow jednak Finlandia mnie zaskoczyła. Finowie są mocno introwertyczni i nieskorzy do bliższych znajomości. Zresztą ta rezerwa jest przynajmniej po części zrozumiała. W końcu, jeżeli ktoś wychował się w jakimś środowisku, ma tu rodzinę i starych przyjaciół nie będzie zbyt chętny do nawiązywania bliższych kontaktów z ludźmi, którzy przyjechali na kontrakt do pracy” – opowiada – „Znacznie bardziej serdeczne kontakty łączyły mnie z grupą obcokrajowców zatrudnionych w Nokii”. Przebywanie w takiej małej, odrobinę wyizolowanej grupie jest jednak na dłuższą metę dość nużące. Dlatego też Krzysztof bardzo szybko zaczął tęsknić za domem i starymi przyjaciółmi. Niestety pensje w Nokii, a także ilość obowiązków zawodowych nie pozwalały na zbyt częste podróże do Polski.

Rozczarowała także sama Finlandia. Nieprzyjazny klimat, mrozy i panujący przez pół roku mrok. Wysokie ceny uniemożliwiające wynajęcie mieszkania o wyższym standardzie, nie wspominając już o zakupie samochodu. A przy tym nuda. „Zapewne to również kwestia charakteru, ale moim zdaniem Helsinki są po prostu nudnym miastem. Kilka basenów, parę dyskotek, w których przesiaduje pijane towarzystwo. W takiej sytuacji jedyną rozrywką pozostaje siłownia. No chyba, że ktoś lubi jeździć na nartach biegowych...” – śmieje się Krzysztof.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200