Kontrakty pełne rozczarowań

Po kilku miesiącach udało mu się ściągnąć do Helsinek swoją dziewczynę. „Dość szybko okazało się, że to nie był to zbyt dobry pomysł. Ja miałem pracę gdzie przynajmniej część dnia miałem zajętą czymś konstruktywnym. Ona w tym czasie przesiadywałą w domu nie mając właściwie nic innego do roboty. Próby znalezienia pracy skończyły sie szybko jako że dla nie-informatyków rynek pracy za granicą jest raczej zamknięty, a nieznajomość lokalnego języka tylko pogarszała sytuację. Skończyło się na tym, że Agnieszka wsiadła w samolot i wróciłą do Polski. Od tego momentu właściwie liczyłem już tylko dni do zakończenia kontraktu” – opowiada. Po roku wrócił do Polski mądrzejszy o pewne doświadczenia. „Już wiem, że przed podjęciem takiej decyzji warto się zastanowić trzy razy.” – mówi Krzysztof Bujak. Roczny kontrakt nie zniechęcił go całkowicie do wyjazdów. Jeszcze w trakcie pobyt w Finlandii znalazł ofertę pracy dla zagranicznej firmy, zajmującej się realizacją projektów i szkoleniami z nowoczesnych technologii telekomunikacyjnych. Kilka dni w miesiącu spędza u klientów firmy rozsianych po całej Europie.

Mitologia dorabiania

Jeszcze kilka lat temu różnice pomiędzy warunkami zatrudnienia w Polsce i za granicą były na tyle duże, że specjaliści, którym udało się załatwić stosowne zezwolenia czuli się jakby wygrali los na loterii. Ostatnio rośnie jednak grono informatyków rozczarowanych warunkami pracy za granicą. Przyczyną tego rozczarowania są zazwyczaj zbyt duże oczekiwania. Większość wyjeżdża na kontrakty zagraniczne z myślą o odłożeniu okrągłej sumki. Wciąż mają w świadomości zakorzeniony dziesiątki lat temu mit „o dorabianiu się na zachodzie”. Tymczasem realia są trochę inne. Zarobki oferowane przez zagraniczne firmy są zazwyczaj dość przeciętne i pozwalają na utrzymanie się. Trzeba się przy tym liczyć z pewnymi nieuniknionymi wydatkami na wynajęcie mieszkania, czy nawet wyprawę do baru z kolegami z pracy. Nie warto wierzyć w to, że robiąc zakupy w supermarketach i rezygnując z rozrywek uda się wrócić do Polski z sumą pozwalającą na wygodne życie nawet przez kilka miesięcy.

Konsekwencją patrzenia na wyjazdy zagraniczne przez pryzmat oczekiwanych zarobków prowadzi do lekceważenia innych ważnych aspektów takiego kontraktu. Tymczasem od tego jak przebiega aklimatyzacja za granicą zależy często nasz sukces w pracy. Proces ten zapewne nie będzie przebiegał bezboleśnie. Trzeba się liczyć z tym, że tak naprawdę przez cały pobyt będzie się trochę wyizolowanym z grupy ludzi, którzy wychowali się w lokalnej kulturze, na miejscy mają swoje rodziny i przyjaciół jeszcze z czasów dzieciństwa. Oczywiście są kraje, gdzie tego typu uczucie wyobcowania jest mniej uderzające np. Stany Zjednoczone, wszędzie jednak trzeba się oswoić z myślą o pewnej alienacji. Nie uchroni nas od niej ani doskonała znajomość języka, który i tak zawsze będzie dla wyjeżdżającego „językiem obcym”, ani nawet sprowadzenie ze sobą rodziny. W tym ostatnim przypadku trzeba liczyć się z problemami, które nastręcza przeprowadzka z najbliższymi, zwłaszcza, że żadne z państw oferujących informatykom pozwolenia na pracę, nie wystawia podobnych zezwoleń współmałżonkom. Chyba, że także wykonują zawód informatyka.

Kolejnym powodem, dla którego informatycy decydują się na kontrakt zagraniczny jest nadzieja, iż taki punkt w CV może dopomóc w dalszej karierze zawodowej. Oczywiście, jeżeli ktoś planuje pracę za granicą doświadczenia zdobyte w międzynarodowej firmie są trudne do przecenienia. Pytanie jednak, czy każdy z wyjeżdżających jest już zdecydowany na osiedlenie się za granicą. W kraju wielu szefów patrzy podejrzliwie na specjalistów z tak szerokimi horyzontami. Wychodząc z założenia, że projektowanie i wdrażanie systemów informatycznych ma swoją lokalną specyfikę nierzadko odrzucają takich specjalistów, nie mówiąc już o zapewnieniu im godziwych zarobków. Oczywistym wyjątkiem są tu zachodnie koncerny, które czekają na takich specjalistów z otwartymi rękoma.

Wyjazd bez większych oczekiwań

Wyjazd do pracy za granicą może być wspaniałą przygodą, zwłaszcza dla młodego człowieka, nieobciążonego obowiązkami rodzinnymi. Każda taka decyzja musi być jednak gruntownie przemyślana. Trzeba zastanowić się nie tylko nad materialnymi aspektami wyjazdu, ale także nad tym, czy będzie nam odpowiadać praca w za granicą. Co bardzo ważne przy rozważaniu wszystkich za i przeciw nie warto brać pod uwagę opinii ludzi, którzy odwiedzili kraj, do którego się wybieramy turystycznie, czy np. podczas stypendium.Również osoby, które spedziły za granicą krótki czas z perspektywą powrotu tak jak np. podczas stypendium, nie powinny być naszymi doradcami. Ich opinie zazwyczaj będą pochlebne, lecz nie zawsze w pełni odzwierciedlające realia życia w dany kraju. Wniosek – przemyśleć, przemyśleć i jeszcze raz przemyśleć.


TOP 200