Konkurent sojusznikiem

Dwaj najwięksi amerykańscy sprzedawcy zabawek: tradycyjny Toys"R"Us i sieciowy Amazon połączyli swoje siły w celu budowy portalu poświęconego produktom dla dzieci.

Dwaj najwięksi amerykańscy sprzedawcy zabawek: tradycyjny Toys"R"Us i sieciowy Amazon połączyli swoje siły w celu budowy portalu poświęconego produktom dla dzieci.

Jeszcze niedawno obie firmy były zaciekłymi konkurentami i ani myślały o wspólnych przedsięwzięciach. Założyciel i prezes Amazonu Jeff Bezos uważany jest ponadto za najbardziej zaciekłego obrońcę czystego biznesu internetowego, który - jego zdaniem - może być i zyskowny, i efektywny, i obejść się bez tradycyjnego wsparcia. Ale fakty, a raczej niezadowolone z wyników firmy na Wall Street, zmusiły go do porzucenia kategorycznego tonu.

Również detalista Toys"R"Us ma za sobą przykre doświadczenia ze zbyt lekkomyślnym działaniem w sieci. Zbudował internetowy sklep na stronie Toysrus.com, który pod koniec 1999 r. przyjął dziesiątki tysięcy zamówień na prezenty gwiazdkowe, ale, niestety, nie był w stanie znacznej ich części zrealizować na czas. Firma wypłaciła każdemu zawiedzionemu klientowi po 100 USD odszkodowania. I choć nie zaważyło to znacząco na wynikach finansowych detalisty, to uzmysłowiło całemu biznesowi, jak skomplikowaną i niepewną sprawą jest handel elektroniczny. Wzięli to sobie do serca również inwestorzy.

W Toysrus.com venture capital zainwestował około 70 mln USD. Niekwestionowanym faktem jest to, że firma Toys"R"Us potrafi świetnie sprzedawać zabawki tradycyjnymi metodami (zajmuje drugą pozycję na amerykańskim rynku). "Postanowiliśmy skorzystać z tych umiejętności" - mówi Jeff Bezos. Z kolei szefowie Toys"R"Us chcą nauczyć się, jak efektywnie sprzedawać w sieci. "Na razie wiemy, jak nie wolno handlować w sieci" - mówi John Eyler, prezes Toys"R"Us, nawiązując do gwiazdkowej porażki swojej firmy.

Dawni rywale doszli do wniosku, że współpraca bardziej im się opłaca niż rywalizacja. Wniosek ten dla obserwatorów może się wydawać oczywisty, ale w atmosferze triumfalizmu szermierzy Nowej Ekonomii i zaciętej, pełnej urazy obrony uczestników tradycyjnej ekonomii (łącznie z próbami zawłaszczenia handlu elektronicznego) wcale nie było łatwo o taki racjonalizm. Raczej każdy próbował udowodnić swoje racje, traktując je jako przepustkę do przyszłości. Wszak w dzisiejszej kulturze nie ma miejsca dla przegranych. Teraz, wydaje się, że są przesłanki, aby tę walkę na śmierć i życie zmienić w konstruktywne budowanie, łączącego najlepsze elementy obu modeli biznesu. Przynajmniej na amerykańskim rynku zabawek i innych artykułów dla dzieci.

Nie jest to pierwszy sojusz firm tradycyjnej i internetowej operujących na tym samym rynku. Jednak po raz pierwszy zawierają go firmy o dominującej pozycji w różnych wymiarach tej samej branży. "Jest to zwiastun przyszłości" - uważa Mark Goldstein, prezes BlueLight.com, internetowej odnogi potężnej sieci supermarketów Kmart.

Amazon jasno daje do zrozumienia, że będzie dalej prowadził politykę takich sojuszy. "Jesteśmy gotowi do partnerstwa z każdym, kto jest na odpowiednim poziomie koncentracji na kliencie" - deklaruje Jeff Bezos, a obserwatorzy próbują zgadnąć, czy to będzie dostawca elektroniki użytkowej, wyposażenia kuchni czy sprzętu komputerowego.

Nie należy jednak się spodziewać, że takie wspólne przedsięwzięcia partnera tradycyjnego i sieciowego staną się najbardziej znaczącym zjawiskiem najbliższych miesięcy. Nie stanie się tak z prostego powodu. Poza Amazonem nie ma wielu internetowych detalistów o znaczącej bazie lojalnych klientów i bogatym, pozytywnym doświadczeniu w realizowaniu modelu handlu elektronicznego. Wszyscy się zgadzają, że gospodarka bardzo zyskałaby na takich sojuszach, ale hamulec jest po stronie firm internetowych, które nie umiały dopracować swojego modelu biznesu dokładnie w tym samym czasie, w którym tradycyjne firmy dojrzały, aby zacząć z nimi współpracę.

Umowa między Amazonem a Toys"R"Us była negocjowana przez 8 tygodni i została zawarta na 10 lat. Wspólny supermarket zostanie zbudowany w ciągu roku. Będzie handlował wszystkimi artykułami dla dzieci, nie tylko zabawkami. Klienci będą mogli do niego wchodzić zarówno ze strony Amazon.com, jak i ze strony Toysrus.com. Toys"R"Us zajmie się prognozowaniem popytu, co było dotąd słabą stroną Amazon. Toys"R"Us będzie płacić roczny abonament za pośrednictwo Amazon.com i prowizję za każdą sprzedaną tą drogą sztukę, a także niewielki procent od wartości całej sprzedaży.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200