Konfliktowy pasztet z żaby

Walne zebranie Stowarzyszenia PRO, które odbyło się 31 marca, ujawniło immanentne konflikty, które drzemią w obowiązującej ustawie Prawo Autorskie z roku 1994.

Walne zebranie Stowarzyszenia PRO, które odbyło się 31 marca, ujawniło immanentne konflikty, które drzemią w obowiązującej ustawie Prawo Autorskie z roku 1994.

Kiedy ustawę uchwalano nikt w społeczności komputerowej nie interesował się artykułem 20 ustawy, który zobowiązywał producentów i importerów "magnetofonów, magnetowidów i innych podobnych urządzeń... do opłat na rzecz twórców". Tym bardziej, że artykuł 77 mówił wyraźnie "do programów komputerowych nie stosuje się przepisów art. ... 20". Niestety, mało kto w 1994 r. rozumiał, że wprawdzie art. 20 nie stosuje się do programów komputerowych, ale jest on jak najbardziej aktualny wobec twórców programów!

Nie znam się na prawie i dywagacje interpretacyjne pozostawiam prawnikom. Jako (czasami) autor utworów komputerowych jestem jednak zainteresowany ewentualnym podziałem pobranych od producentów i importerów kwot. A będą to kwoty niebagatelne. Jeśli minister kultury zdecyduje się włączyć komputery jako "urządzenia podobne" do rozporządzenia rynkowego, to już niedługo może okazać się, że z samych opłat z tego tytułu do podziału co roku będzie, bagatelka, 30 mln USD! A przecież ustawa nie mówi, że między autorów utworów komputerowych ma się dzielić przychody z opłat od sprzedaży komputerów. Podobnie nie wiadomo, czy dochody od kaset magnetofonowych będą dzielone tylko wśród piosenkarzy, tekściarzy i kompozytorów.

Oczyma wyobraźni widzę już te dyskusje, dlaczego Kowalski, który rzeźbił w kamieniu socrealistycznych herosów, ma dostawać tyle samo co autor popularnego przeboju. Konflikt między twórcami murowany! Z kolei autorzy utworów komputerowych będą wyciągali wysokość swej sprzedaży. Jak równać się autorowi tomika wierszy z autorem popularnego programu do pisania tekstów? Przecież do wydania tomika trzeba było dopłacić, zaś program przynosi niemałe dochody, bo musi go kupić m.in. biedny poeta.

Na te animozje nałożą się konflikty poziome. Firma importująca i sprzedająca komputery wraz z oprogramowaniem, które sama lokalizuje, jedną ręką będzie dopłacała 3% od "żelaza", drugą zaś podłoży pod deszcz pieniędzy płynący z opłat pobranych na innych polach. To jednak nic w porównaniu z możliwościami korupcyjnymi. Kto zapewni, że zarządzający olbrzymim funduszem nie podzielą się sami, fundując sobie na koszt funduszu luksusowe samochody, lokale itp. itd. Przecież TAKIMI pięniędzmi trzeba zarządzać profesjonalnie, tzn. trzeba zacząć płacić za zarządzanie. Skoro kierownictwo Funduszu Powierniczego zarabia prawdziwe pieniądze, dlaczego kierownictwo Funduszu Autorskiego nie ma też dostawać "po uważaniu"?!

Oj, zafundowaliśmy sobie niezły pasztet z tej żaby. Kto kogo zje?

dr hab. Jakub Tatarkiewicz jest autorem utworów komputerowych (polskie modyfikacje fontów). Jest także członkiem Stowarzyszenia PRO.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200