Klawiatura bez klawiszy

Z kolei rękawica świetlna (lightglove) z patentu Bruce'a Howarda w ogóle nie wymaga projekcji klawiatury. Zresztą poza samą nazwą urządzenie niewiele ma wspólnego ze zwykłą rękawiczką i nasuwa raczej skojarzenia z bransoletami nabijanymi srebrnymi ćwiekami, noszonymi przez miłośników harleyów bądź ciężkiego rocka. Zakładany na przegub zestaw składa się z kilku minilaserów, wysyłających światło pod dłonią do optycznego czujnika. Zgięcie palca pod określonym kątem przerywa strumień światła i jest interpretowane jako zdefiniowany znak.

Podobnym tropem poszli twórcy systemu KITTY (Keyboard Independent Touch Typing -http://www.kittytech.com ). Tu w ogóle nie ma laserów ani logiki opartej na przetwarzaniu sygnałów optycznych. Palce piszącego wyglądają tak, jak gdyby nałożono na nie po kilka pierścionków. W rzeczywistości ręce są oplecione spiralami zawierającymi czujniki mechaniczno-elektryczne. Proces pisania przypomina liczenie na palcach - każde ich "pstryknięcie" oznacza inną literę. Precyzyjniej mówiąc: zetknięcie się dwóch palców w określonym miejscu odpowiada innemu znakowi, przy czym starano się zachować przyporządkowanie liter znane z klasycznej techniki pisania dziesięcioma palcami na maszynie. Łatwo sobie wyobrazić, że przestawienie się na pisanie tym systemem wymaga intensywnych ćwiczeń.

Nietoperze i hełmowizory

Również z tego powodu wirtualne klawiatury nie mogą na razie na szerszą skalę konkurować z klasycznymi, niemniej w obszarach specjalistycznych mogą być pożądaną alternatywą.

Dotyczy to komputerów w samochodzie bądź zastosowań medycznych - ze względu na sterylność bezklawiszowych technologii. Zapewne ideałem byłoby korzystanie z projekcji klawiatury, lecz bez konieczności stosowania laserowego wyświetlacza i uciążliwych kontroli pozycji referencyjnych palców. Istnieje nawet takie rozwiązanie: ekran dotykowy. Wystarczy wyświetlić na nim klawiaturę i pisać po nim palcami.

Takie stwierdzenie wywołuje jednak natychmiast pobłażliwy uśmiech. Cóż to niby za rewelacja? Przecież niezbyt duża klawiatura o wymiarach 45 x 15 cm zajmuje powierzchnię 675 cm<sup>2</sup>. W najlepszym układzie jej obraz na ekranie zająłby całą powierzchnię 17" monitora. Zgadza się. Ale ten obraz można przecież znacznie zmniejszyć. Tyle tylko, że wtedy szybko napotkamy znaną barierę: zbyt dużego rozmiaru naszych palców w stosunku do pożądanego małego ekranu - przynajmniej, jeśli pozostaniemy przy znanych rozwiązaniach rzeczywistych. Tymczasem mówimy o klawiaturach wirtualnych. Dlaczegóż by nie połączyć ich z wirtualnymi ekranami?

Mikrooptyczny ekran typu HMD (Head Mounted Display) ma rozmiary zwykłych okularów. Umieszczony blisko oka daje jednak wrażenie pracy ze znacznie większym monitorem. Przykładowo, hełmowizor DH4400VP firmy Daeyang, wykonany w technologii LCOS (Lyquid Crystal On Silicon), należy do tańszych modeli HMD (ok. tysiąca euro) i ma kąt rozwarcia optycznego wielkości 31 stopni, co daje wirtualny obraz o przekątnej 56 cm (22") z odległości metra. Przy takich parametrach można pomyśleć o znalezieniu na ekranie miejsca na wirtualną klawiaturę.

Nadal pozostaje wszakże pytanie: jak na niej pisać? Przecież fizyczne rozmiary okularowego wyświetlacza mają średnicę kilku centymetrów. Być może pomocy moglibyśmy oczekiwać od... nietoperzy. Przykładem takiego urządzenia jest 3D-CyberBat izraelskiej firmy Pegasus (po angielsku nietoperz to właśnie bat -http://www.pegatech.com ). Nazwa tej odmiany myszki jest niezwykle trafna, bowiem tak jak w przyrodzie do ustalania pozycji w przestrzeni są tu wykorzystywane ultradźwięki. Latająca mysz działa podobnie jak pióro świetlne - tyle tylko, że rysujemy nie na płaszczyźnie, lecz po prostu w powietrzu.

"Nietoperz" ma kształt pierścienia zakładanego na palec, z dwoma przyciskami dla kciuka i małym nadajnikiem (pozycjonerem). Odbiornik sygnałów znajduje się na monitorze. Przetwarzane są one przez oprogramowanie, które reaguje na zmiany położenia CyberBata - przykładowo kursor zmniejsza się podczas oddalania urządzenia od ekranu.

Komputerowy nietoperz działa na podobnej zasadzie, jak zwykła mysz - zamiast z koordynatami xy, pracujemy ze współrzędnymi xyz. Wystarczy teraz ustalić referencyjną pozycję pierścienia względem wirtualnej klawiatury i można pisać. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby używać jednocześnie dwóch pierścieni, co pozwalałoby pisać podobnie szybko jak dwoma palcami. A ponieważ możemy poruszać się w trzech wymiarach, moglibyśmy na ekranie precyzyjnie oglądać jak "naciskany" klawisz porusza się w dół, by w określonym momencie dało się nawet usłyszeć stosowne "klik" w słuchawkach naszego zestawu nagłownego (headset).


TOP 200