Kłamstwa, które CIO będą sami sobie wmawiać w 2022 r.

Oszukiwanie samego siebie należy do obowiązków CIOS-ów. Oto, na co możesz się nabrać w nadchodzącym roku.

Kłamstwa, które CIO będą sami sobie wmawiać w 2022 r.

Stevanovicigor / Getty Images

Kluczowy członek Twojego zespołu kierowniczego nie przekazuje Ci prawdziwych informacji. Jest to niepokojące, ponieważ szczere, wyzbyte emocji i dokładne opinie są tym, czego najbardziej potrzebujesz podczas formułowania strategii i planów IT.

Niestety, nie da się uciec przed najgorszym oszustem w zespole. Dzieje się tak dlatego, że najsprytniejszego i najbardziej perfidnego oszusta widzisz, patrząc w lustro.

Zobacz również:

  • 12 „najlepszych praktyk”, których dział IT powinien unikać za wszelką cenę
  • Były programista Microsoftu: wydajność Windows 11 jest "komicznie zła" nawet na potężnym PC

Wiesz, o kim mówię. Jest to osoba, której najprawdopodobniej najbardziej ufasz - która najprawdopodobniej mówi ci to, co chcesz usłyszeć, a nie to, co musisz usłyszeć. Siebie samego.

Przygotowałem listę kłamstw, które najprawdopodobniej wmawiasz sobie na temat tego, co 2022 rok ma w zanadrzu.

Pracownicy chcą wracać do biura

Zwykliśmy uważać, że pracownicy lubią poczucie towarzyskości i przynależności, które wynika z przyjaźni nawiązanych w pracy. Cóż… Dopóki i tak musieli przychodzić do biura, relacje interpersonalne pracowników były ... przyjazne. Nie oznacza to, że pracownicy faktycznie chcą przychodzić do pracy dla możliwości spotkań towarzyskich. Niektórzy z pewnością tak, ale większość ma co najwyżej ambiwalentne nastawienie. Dochodzą do wniosku, że dopóki są w biurze, spotkania towarzyskie są przyjemniejsze niż wycofywanie się do swoich boksów, by łaskotać jedynie klawiatury i myszki.

W sumie, korzyści z kontaktów towarzyskich nie równoważą nawet frustracji związanych z dojazdami do pracy.

Nasza firma w pełni wspiera pracowników zdalnych

Prawdopodobnie po 2 latach pandemiii myślisz, że wszystko, co dotyczy pracy zdalnej, masz już opanowane. Wdrożyłeś hybrydowe przedsiębiorstwo i jak dotąd udało Ci się skoncentrować zarządzanie pracownikami w domu i w firmie na tym, co mogą zrobić. Powtarzaj sobie, że wszystko jest w porządku, mimo że prawdopodobnie nawet nie monitorujesz niezawodności i wydajności domowych dostawców usług internetowych pracowników. Oczywiście, możesz przyjąć postawę „to nie moja wina” w sprawie domowych dostawców usług internetowych, ale nie oznacza to, że wszyscy i tak nie będą obwiniać działu IT. I tu pojawia się większy problem: na pewno zarządziłeś w firmie używania MS Teams, Slack lub innego narzędzia do współpracy. Upewniłeś się, że użytkownicy zostali nauczeni obsługi tych narzędzi, pogratulowałeś zespołowi wdrażającemu i pochwaliłeś się tym przed kierownictwem. Jednak jak w przypadku każdego innego wdrożenia aplikacji, rollout nie jest zakończony, gdy pracownicy nauczą się obsługiwać nowe narzędzia. Jest zakończony, gdy pracownicy nauczyli się, jak wykonywać swoją pracę przy użyciu nowych narzędzi.

Jeśli więc spotkania w pełni online i hybrydowe nie będą tak naturalne i efektywne, jak te same osoby rozwiązujące wspólnie problemy, które kiedyś je rozwiązywały - spotykając się w sali konferencyjnej z dużymi tablicami - zadanie nie jest jeszcze wykonane. Doświadczenie musi być tak samo płynne i intuicyjne. A kiedy spotkania są hybrydowe, z niektórymi uczestnikami w biurze, a innymi przez komputer, problemy tylko się potęgują.

Aha, i jeszcze jedno: każdy i wszędzie powinien zwrócić uwagę na to, aby spotkania były efektywne, kropka. Technologia nie rozwiąże problemu złych nawyków prowadzenia spotkań. Ale z tym już sobie poradziłeś, prawda? No właśnie...

COVID to problem z zeszłego roku

To samooszukiwanie się należy zdecydowanie do kategorii myślenia życzeniowego. Pandemia jeszcze się nie skończyła, ani nie będzie to ostatnia pandemia. Wirusy będą nadal przeskakiwać z jednego gatunku gospodarza na drugi, a globalne podróże oznaczają, że nie będzie ich łatwiej powstrzymać. Jeśli nauczyliśmy się czegoś w ciągu ostatnich kilku lat, to tego, że zapobieganie i łagodzenie skutków pandemii powinno być główną częścią planu ciągłości działania.

Ależ myślimy o reszcie firmy jako o kliencie IT! Nie, nie myślisz. Gdyby przeciętny dział IT prowadził restaurację, a klient przyszedłby zamówić wielkiego schabowego z frytkami, kelner z działu IT powiedziałby: „Nie sądzę. Wygląda pan na nieco pulchnego. Podam panu surówkę z ekologicznych warzyw. Czy lubi Pan beztłuszczowe sosy?”. Gdyby przeciętny dział IT prowadził sklep ze sprzętem komputerowym, a klient przyszedłby kupić wentylator sufitowy, pracownik działu IT powiedziałby bez ogródek, że nie można ufać klientowi, że nie jest w stanie zainstalować wentylatora sufitowego bez zrobienia sobie krzywdy. "Myślę, że ten wentylator podłogowy jest właściwym rozwiązaniem dla Pana. Czy dodać instrukcję, jak podłączyć go do gniazdka?”.

Poważne firmy nie pozwalają sobie na traktowanie klientów w ten sposób.

Spełniamy nasze biznesowe wymagania SLA

Może tak jest, a może nie, ale spełnienie warunków umowy o poziomie świadczonych usług jest dalekie od sukcesu. Umowa SLA to kontrakt pomiędzy działem IT, działającym jako dostawca, a częścią biznesu, działającą jako klient. Jak każdy, kto był sprzedawcą wie, klienci tylko wydobyć umowę, gdy jest problem z relacją.

Miara poziomu usług jest metryką dwuczęściową. Określa minimalny próg akceptowalnej wydajności oraz procent czasu, w którym dział IT spełnia ten minimalny próg. Umowy SLA to gra obronna działu IT. Większość menedżerów biznesowych negocjuje je z działem IT tylko dlatego, że informatycy mówią im, że nie mają wyboru. Bo tak naprawdę, jeśli dział IT nie wywiąże się z umów SLA, to co zrobi menedżer biznesowy, pozwie go?

Nie, serio. Spełniamy nasze biznesowe umowy SLA

Użytkownicy biznesowi, bez względu na ich rolę, idą do domu i robią zakupy na Amazon lub Allegro. Serwisy te działają zawsze i rzadko kiedy zbyt wolno. Niektórzy z użytkowników są graczami. Ich strony z grami rzadko, jeśli w ogóle, mają awarię. Niektórzy dzielą się pomysłami w mediach społecznościowych. Możemy chcieć, żeby Facebook i Instagram zniknęły – ale cóż, nie mamy na to wpływu. Użytkownicy biznesowi kontrolują również swoje termostaty i zamki do drzwi, widzą, kto dzwoni do drzwi i śledzą, o ile mniej ćwiczą, niż przewiduje ich noworoczne postanowienie - wszystko to za pomocą aplikacji na smartfony.

Oczekiwania użytkowników biznesowych wobec technologii informatycznych są ustalane w domu i stamtąd przenoszone do biura. Nie są one ustalane przez Twoje umowy SLA. Faktem jest, że cała idea umów SLA jest osobliwym reliktem minionej epoki.

Jeśli Twoim celem jest, aby wszyscy w firmie wysoko oceniali IT i usługi, które świadczy, uczyń ich doświadczenia jako konsumentów swoim punktem odniesienia. Chyba, że korzystają z usług Comcast.

Świetnie się dogadujemy z dyrektorem ds. cyfrowych

Powtarzaj to sobie. To taka krzepiąca myśl. Zadaniem CDO jest śledzenie tego, co jest możliwe, biorąc pod uwagę obecny stan technologii, które znajdują się na szczycie listy możliwości cyfrowych w tym roku, i łączenie kropek pomiędzy nimi a strategią biznesową. Rolą CDO jest składanie obietnic. Twoją rolą jako CIO jest ich dotrzymywanie. Oznacza to, że Twoim zadaniem jest rozczarowanie wszystkich, wyjaśniając, co jest możliwe na planecie, którą lubisz nazywać „ziemią", biorąc pod uwagę ograniczenia i inne zobowiązania, z którymi musi sobie radzić dział IT. Sam zgadnij, czyja wersja „tego, co jest możliwe” bardziej spodoba się pozostałym członkom zespołu kierowniczego. Co to jest? Twoja firma nie ma CDO? Gratulacje! Uniknąłeś kuli. Przynajmniej do tej pory. Jeśli chcesz nadal ją omijać, miej oko na piłkę, a mianowicie na budowanie i wzmacnianie silnych relacji z każdym członkiem ELT.

Mamy kompleksowy plan migracji do chmury

Bardziej prawdopodobne jest to, że nie masz nawet wiarygodnego spisu aplikacji. A jeśli tak, wiele z Twoich migracji do chmury będzie tym, co grzecznie nazywa się „lift and shift”, co jest informatycznym odpowiednikiem wlewania taniej brandy do butelki Courvoisier. COBOL wsadowy pozostaje COBOL-em wsadowym; interfejsy wsadowe punkt-punkt pozostają interfejsami wsadowymi punkt-punkt.

I choć nie chcę być głosicielem złych wieści (ok, to jedno z moich kłamstw), nie będziesz wiedział, czy Twój plan migracji do chmury zapewni Ci wydajność, której potrzebujesz podczas synchronizowania danych pomiędzy systemami DBMS, które znajdują się w różnych centrach danych, oddalonych od siebie o tysiące kilometrów. Chmura jako miejsce, w którym odbywa się przetwarzanie danych, jest mniej interesująca, niż mogłoby się wydawać po przeczytaniu PunditWare na ten temat. Chmura jako architektura aplikacji jest kluczowa. Tak więc kompleksowy plan migracji do chmury refaktoryzuje każdą aplikację w portfolio do architektury cloud-native. Nie mówię, że powinieneś to zrobić. Mówię, że nie jest to kompleksowy plan migracji do chmury, dopóki tego nie zrobisz.

Jeśli podnosisz i przenosisz zamiast refaktoryzacji, możesz zobaczyć zmniejszone koszty licencji platformy, ale elastyczność i adaptacyjność, które pochodzą z prawdziwych architektur cloud-native, po prostu nie będą miały miejsca.

Jeśli dopadnie nas ransomware, nic nam się nie stanie.

No, powiedzmy, jeśli dopisze Wam szczęście. Czy masz oryginalne pliki instalacyjne wszystkich swoich aplikacji bezpiecznie schowane na hermetycznie zamkniętych serwerach? Czy nie tylko tworzysz kopie zapasowe swoich danych, ale także często wykonujesz ich migawki? Czy używasz narzędzia opartego na sztucznej inteligencji i uczeniu maszynowym do wyszukiwania wzorców ransomware w ruchu sieciowym? Wtedy być może przynajmniej będziesz trudniejszym celem. A jeśli Twoja strategia w przypadku ransomware polega na zapłaceniu okupu i nadziei, że atakujący przywróci wszystko zgodnie z obietnicą, pamiętaj o tym: zarządzanie ryzykiem rozpoznaje dokładnie cztery reakcje: zapobieganie (zwiększenie szans), łagodzenie (zmniejszenie szkód), ubezpieczenie (podział kosztów) i akceptacja (nadzieja, że to się nie stanie). Jeśli ryzyko polega na uderzeniu asteroidy w Ziemię i zniszczeniu cywilizacji, jaką znamy, a strategia zapobiegania polega na tym, że Bruce Willis dotrze tam na czas, zaakceptowanie nie jest złą strategią. W przeciwnym razie jest to po prostu lenistwo. Nadzieja nadal nie jest planem.

Nie będziemy musieli zaczynać planowania dla Windows 11 najwcześniej w 2023 roku

Chwileczkę. Tym razem mówisz sobie prawdę. Twoją najlepszą strategią na 2022 Windows 11 jest zignorowanie go z dwóch powodów. Po pierwsze, masz dużo czasu, zanim migracja z Windows 10 stanie się pilna, a w międzyczasie masz większe ryby do usmażenia. Po drugie, dobrze ugruntowaną zasadą w przypadku oprogramowania od Microsoftu jest to, aby nigdy nie polegać na pierwszym wydaniu. Nazwij to „najlepszą praktyką” i upieraj się, że to jest to, czego przestrzegasz, gdy ktoś o to pyta. Powinieneś stworzyć laboratorium testowe, aby zespół wsparcia użytkownika końcowego mógł, w czasie, który śmiesznie nazywa wolnym czasem, zapoznać się z nim, ale to wszystko, co musisz zrobić w 2022 roku.

Jestem ze sobą szczery! Naprawdę!

Jeśli chodzi o kłamanie, robienie tego samemu sobie jest o wiele łatwiejsze niż komuś innemu. Kiedy okłamujesz kogoś innego, wzrasta prawdopodobieństwo bycia przyłapanym na kłamstwie. Co nie znaczy, że powinieneś zapytać zaufanego powiernika, czy uważa, że masz rację w jakiejkolwiek sprawie. Zaufani powiernicy są prawie tak samo skłonni do mówienia ci tego, co chcesz usłyszeć, jak ty sam. Jeśli chodzi o bycie uczciwym wobec samego siebie, nic nie zastąpi osobistej staranności. Zwracaj uwagę na to, co może brzmieć jak przekonująca narracja, ale nie jest zakorzenione w sprawdzalnych dowodach.

Upewnij się też, że każdy, kto może się z Tobą nie zgadzać, wie, że nawet jeśli Cię nie przekona, zawsze będziesz otwarty na jego opinie.

Źródło: CIO

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200