Kiedy zaczyna się metropolia?

Co zrobić, aby przyciągnąć zarówno inwestora, jak i mieszkańca? O potędze metropolii nie świadczy bowiem tylko liczba inwestycji, ale także potencjał ludzki.

Co zrobić, aby przyciągnąć zarówno inwestora, jak i mieszkańca? O potędze metropolii nie świadczy bowiem tylko liczba inwestycji, ale także potencjał ludzki.

"Nie rozwijasz się, masz mniej pieniędzy" - uważa Janusz Szewczuk, wiceprezes Stowarzyszenia Rozwoju Gospodarczego Gmin (SRGG). Czy byłaby to dobra motywacja do poprawy jakości rządzenia? A może "budowanie, tak aby ludzie chcieli tam mieszkać, powinno być misją burmistrza", jak uważa Adam Najder, burmistrz podkrakowskiej Skawiny? Ważny jest zatem sposób "sprzedawania" miasta, czyli jak funkcjonuje promocja, jak jest ono postrzegane przez osoby na stałe zameldowane i te będące przejazdem. "Jeżeli w mieście jest zapach śmierci, czuć, że ono zdycha, to nie ma takiej siły, która zachęciłaby inwestorów i potencjalnych przyszłych mieszkańców" - tę opinię Jerzego Kropiwnickiego, prezydenta Łodzi, podzielają chyba wszyscy włodarze miast.

Miasto z duszą

Kiedy zaczyna się metropolia?

Adam Najder, Burmistrz miasta i gminy Skawina; Andrzej Dziuba, prezydent miasta Tychów; Jerzy Kropiwnicki, prezydent miasta Łodzi

Miasto nie może być wielkim bezpłciowym tworem, miejscem pracy, gdzie nic więcej się nie dzieje. Zniechęca to do odwiedzania go i osiedlania się w nim. Musi mieć duszę, legendę, kulturę, które skuszą do pozostania. Musi wyróżniać się spośród setek innych podobnych do siebie miejsc oferujących takie same warunki. "Coraz częściej inwestorzy pytają mnie, czy będą mieli co robić po pracy" - podkreśla Adam Najder. Pytanie to pojawia się nierzadko jako jedno z pierwszych, nawet przed warunkami, na jakich firma będzie funkcjonowała.

Jako zachęta do inwestycji nie wystarcza już świetna infrastruktura drogowa czy teleinformatyczna. Potrzeba miejsc rozrywki, w których można będzie spędzić popołudnie - teatrów, kin, restauracji, przestrzeni, gdzie można odpocząć, gdzie obcy nam jest stres i pogoń nowoczesnego świata. Niemniej ważna jest także oświata. Menedżer chcący ulokować pieniądze własnej firmy musi mieć też miejsce, w którym ze spokojnym sumieniem umieści swoje dzieci dbając o ich rozwój intelektualny.

Co zrobić jednak, jeżeli miasto staje się za ciasne? Gdy brakuje miejsca na nowe inwestycje, a także na nowe mieszkania i domy? Ludzie uciekają wtedy do ościennych gmin i regionów. Najwyższy czas pomyśleć o zawarciu sojuszu z sąsiadami. Prawo polskie nie przewiduje jednak takiej sytuacji. Brakuje ustaw metropolitarnych ułatwiających tworzenie duopoli, trójmiast i innych wspólnot. O prawa takie upominają się samorządy. Słychać głosy, że bez podobnych inicjatyw legislacyjnych niektóre rejony stają się słabsze. Nie mogą skutecznie konkurować ani na arenie lokalnej, ani w zdobywaniu inwestycji zagranicznych.

Bezrobocie - problem czy potencjał

Kiedy zaczyna się metropolia?

Janusz Szewczuk, wiceprezes Stowarzyszenia Rozwoju Gospodarczego Gmin

Nie można także doprowadzić do monokultury inwestycyjnej. "Nasze miasto skupione jest wokół branży motoryzacyjnej i jeżeli ona przechodzi kryzys, my też to odczuwamy" - zauważa Andrzej Dziuba, prezydent Tychów. Ważne jest pozyskiwanie różnych źródeł inwestycji, często nawet z zupełnie odmiennych dziedzin. Schyłek ubiegłego wieku pokazał nam niejeden przykład klęski miasta lub wielkiego kryzysu spowodowanego upadkiem branży w nim dominującej. Jednak ośrodki miejskie posiadające duszę umieją to przekuć na sukces. Należy potrafić mówić o mieście dobrze i przedstawiać wszystkie problemy jako atuty. Czy stutysięczne miasto posiadające czterdziestoprocentowe bezrobocie powinno się nim chwalić? Może zabrzmi to kontrowersyjnie, ale tak. Trzeba to tylko dobrze wyartykułować. Nie mówić: "Mam czterdzieści tysięcy bezrobotnych", lecz "Mam czterdzieści tysięcy dobrze wykwalifikowanych potencjalnych pracowników w każdej chwili gotowych podjąć pracę".

I tutaj dochodzi do paradoksu. Czasami zbyt niskie bezrobocie może powodować obawy w inwestorze. Taki właśnie problem ma Wrocław, gdzie z 13% bezrobocia prezydent musi się tłumaczyć. Podczas negocjacji jest pytany, czy będzie w stanie zapewnić wystarczającą liczbę rąk do pracy w nowo powstającym zakładzie. Czyżby mały odsetek mieszkańców bez zajęcia stanowił problem? Nie, jeżeli duch miasta przyciąga ludzi chcących się w nim osiedlić. Czy więc bezrobocie to problem czy potencjał? Przy wysokiej jego stopie może stać się problemem. Pozostaje jednak także potencjałem, który powinno się umiejętnie wykorzystać, skierować na odpowiednie tory.

Gdzie miejsce na e-świat?

Kiedy zaczyna się metropolia?

prof. dr hab. Marek Szczepański, dyrektor Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego i rektor Wyższej SzkoŁy Zarządzania i Nauk Społecznych w Tychach

Do czego w takim razie potrzebne są e-gospodarka, e-urząd, e-miasto, o których wciąż mówi branża teleinformatyczna zapatrzona w produkty, zdumiona, że klienci myślą trochę o czymś innym? Według Kajetana Wojsyka, wiceprezesa Stowarzyszenia Miasta w Internecie i informatyka miejskiego Miasta Częstochowa, e-świat jest nam niezbędny. Przede wszystkim do sprawniejszego funkcjonowania samorządu, ale również do ułatwienia i przyspieszenia procedur, do uwolnienia urzędnika od niepotrzebnej pracy, a z urzędu konieczności przechowywania ciężarówek papieru. Jak podkreślił prof. dr hab. Wojciech Cellary z Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, "urzędnik w dzisiejszych czasach jest archiwistą, zaś my obecnie mamy dziewiętnastowieczną administrację z technologią XXI wieku". Wynika z tego, że cały e-świat jest nam potrzebny do obniżenia kosztów i polepszenia życia mieszkańców i inwestorów.

Co jednak zrobić z faktem nikłego zainteresowania nowoczesnymi metodami kontaktu z urzędem w społeczeństwie? Marcin Burda, pełnomocnik prezydenta Miasta Sopotu ds. Zintegrowanych Systemów przedstawił wyniki informatyzacji tego urzędu. Okazuje się, że od momentu zakończenia projektu e-Sopot z jego możliwości skorzystały zaledwie 64 osoby. W Zielonej Górze poniżej 1% wniosków składanych jest przez Internet. Wynik przerażający. Brak zainteresowania wywołuje tworzenie e-świata bez odpowiedniego zareklamowania go wśród społeczeństwa. "Nic nie przemawia do ludzi tak jak pieniądze" - stwierdza retorycznie Witold Kazimierczak, informatyk Miasta Zielona Góra. - "Nie przedstawia się korzyści, jakie mieszkańcy będą z tego mieli, nie ma zachęt w postaci niższych opłat za postępowania prowadzone wyłącznie drogą elektroniczną". "Podejście młodych osób, którzy nie wyobrażają sobie innej drogi komunikacji, nie wystarczy!" - podkreśla Mirosław Czekaj, wiceprezes Banku Gospodarstwa Krajowego.

Kadencyjność decyzji

Jeżeli mamy już w mieście świetnie działający urząd, informatykę na najwyższym poziomie i duszę, której nikt nie może się oprzeć, stoi przed nami jeszcze jeden potężny mur. Bolączka niszcząca polskie miasta. Wszechobecna kadencyjność - rządów, samorządów, ale przede wszystkim decyzji. W wielu miejscach decyzje są podejmowane krótkoterminowo, bo stanowisko zajmowane jest tylko przez określony czas. Te trudniejsze, mniej popularne problemy są najczęściej odsuwane "dla następnych, niech oni się z tym męczą". Nawet jeżeli taki wybór zostanie dokonany, jest to czysta gra polityczna. Mieszkaniec, któremu zostanie obiecane podłączenie gazu na jego osiedlu, nigdy nie jest pewny, czy dojdzie to do skutku. Może następny prezydent, burmistrz lub rada miasta zadecydują, że ważniejsza jest budowa kompleksu sportowego, czy ulicy, przy której mieszka jakiś notabl.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200