Kiedy cyberprotest staje się cyberprzestępstwem - lekcja dla niedoszłych haktywistów

Celem działań haktywisty jest najczęściej nagłośnienie jakiegoś społecznego problemu. Akcje haktywistów to często ataki na witryny instytucji będących celem tego czy innego protestu. Używając intrygująco brzmiących pseudonimów, takich jak Anthrophobic, Toxic czy Reaper, mści się za krzywdy niewinnych ofiar, karząc niegodziwców.

Warto jednak pamiętać, że takie działania są często sprzeczne z prawem i nierzadko haktywizm staje się cyberprzestępczoscią czy cyberterroryzmem. To co odróżnia haktywistę od cyberprzestępcy, to intencje - ten pierwszy uważa, że działa dla "dobra ogółu", tego drugiego interesują zazwyczaj pieniądze lub czasami sam rozgłos.

Niedawno kilkunastu takich aktywistów, z których większość to nastolatkowe lub osoby mające niewiele ponad 20 lat, dowiedziało się jak ciężka jest to droga. W ubiegłym tygodniu FBI aresztowała grupę osób podejrzanych o udział w cyberatakach przeprowadzanych pod pseudonimami Anonymous czy Lulz Security.

Większość aresztowanych jest podejrzana o udział w atakach na stronę firmy PayPal. Ataki te przeprowadzane były przez grupę Anonymous w ramach operacji "Avenge Assange" - po opublikowaniu w listopadzie ub.r. przez WikiLeaks tajnych depesz Departamentu Stanu, PayPal zablokowała konto, na które można było przekazywać pieniądze wspierające WikiLeaks. Pozostali aresztowani oskarżeni zostali o ataki na InfraGard, organizację non-profit ściśle powiązaną z agencjami rządowymi Stanów Zjednoczonych, oraz AT&T.

Grupa ta w żaden sposób nie przypomina profesjonalnych przestępców. Zakładając, że naprawdę zrobili to, o co są oskarżani, to jednocześnie można być pewnym, że uważają się za aktywistów - zaciekle protestujących przeciwko bezdusznej machinie państwa. Tyle tylko, że ich akt protestu wiązał się ze złamaniem prawa i teraz mogą spodziewać się nawet do 10 lat wiezienia i grzywny w wysokości 250 tys. dolarów za każde wykroczenie.

Inna podobna sprawa: Aaron Swartz, 24-letni współzałożyciel serwisu Reddit, szeroko znany cyberaktywista, został zatrzymany w Bostonie pod zarzutem włamania do archiwum wydawanego przez MIT pisma JSTOR i kradzieży ponad 4 mln artykułów i innych opracowań akademickich. (JSTOR pobierało opłaty za dostęp do tych materiałów.)

Swartz został oskarżony o włamanie do serwerowni MIT i zainstalowanie sprzętu umożliwiającego pobieranie danych i przesyłanie ich przez internet pod określony adres e-mail (laptop z odpowiednim programem podłączony bezpośrednio do sieci lokalnej w szafie okablowania). Zaważywszy na wcześniejsze poczynania Shwartza - w roku 2009 legalnie sprowadził 19 mln stron dokumentów sądowych z systemu federalnego sądu apelacyjnego i rozprowadził je w Sieci - można założyć, że i tym racem jego intencją było "uwolnienie" milionów dokumentów.

Za swój wyczyn Swartz może jednak otrzymać 35 lat wiezienia i grzywnę w wysokości ponad 1 mln dolarów, co jego koledzy określają, jako próbę wtrącenia do więzienia za rzekome "wypożyczenie" zbyt wielu książek z biblioteki. Jednak jego działania można raczej przyrównać do włamania do Barnes&Noble (największy sprzedawca książek w Stanach), sklonowania wszystkich książek będących już "dobrem publicznym" (poza okresem ochrony praw autorskich) i rozprowadzenie ich bezpłatnych kopii.

Nie ma wątpliwości, że uzyskanie dostępu do komputera bez odpowiednich uprawnień powinno być uważane za przestępstwo. Można się jednak domyślać, że ktoś próbuje forsować przykładne ukaranie członków grupy Anonymous czy Swartza w nadziei, że krzykliwe nagłówki w mediach będą odstraszać innych od naśladowania haktywistów, po cichu jednak apelując o bardziej umiarkowaną karę.

Czy jednak tego rodzaju przestępstwa są do zaakceptowania w porównaniu np. z włamaniami do skrzynek głosowych czy wyprowadzeniem milionów dolarów z systemów bankowych? Może przykładne ukaranie byłoby jakimś sygnałem ostrzegawczym, że nawet w działaniach społecznych nie można przekraczać pewnych granic.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200