Kiedy brzemię, kiedy interes

Nie od razu

Pytania te i dylematy nie pojawiają się w chwili wkroczenia na ścieżkę informatyzacji. Dopóki systemami informatycznymi objęte są niektóre dziedziny działalności, np. księgowość, projektowanie, płace, dopóty nikt nie wymaga od zarządców informatyki szczególnej zapobiegliwości w dziedzinie kosztów. Użytkownikom zależy przede wszystkim na odpowiedniej funkcjonalności oprogramowania i niezawodności działania sprzętu i oprogramowania. Ani informatycy nie mają samoświadomości biznesowej, ani zarząd firmy nie postrzega zastosowania informatyki w kategoriach wpływu na zysk biznesowy. W pewnym momencie zakres informatyzacji przedsiębiorstwa osiąga poziom, na którym równie ważnym zadaniem szefa informatyki, co wsparcie efektywnego zarządzania biznesem, staje się takie zarządzanie zastosowaniami i infrastrukturą informatyki, aby odbywały się one jak najmniejszym kosztem. Pozostaje do rozstrzygnięcia, czy ten przełomowy poziom informatyzacji wiąże się z wysokością jej kosztów czy raczej z dostrzeżeniem zysku osiągniętego dzięki zastosowaniom. Czy dzieje się tak wtedy, gdy zarząd dostrzega, że za te same pieniądze kupiłby maszyny, samochody, zbudował halę, czyli coś wartościowego w tradycyjnym modelu gospodarowania? Czy raczej, gdy wyniki informatyzacji zmieniają myślenie o niej - informatyzacja staje się narzędziem nadającym interesom przyspieszenia? Jest wyraźny związek między awansem informatyki w oczach menedżerów biznesowych do roli najważniejszego wsparcia biznesu a powstaniem kultury przedsiębiorczości w samym dziale informatyki. To naturalny proces. Jeśli informatycy myślą o tym, jak obniżyć koszty rozmów telefonicznych, realizacji zamówień albo obsługi magazynu, to także myślą o takim rozwiązaniu, które nie będzie wymagało wydawania pieniędzy na delegacje informatyków albo kupowania kolejnego serwera. A niektóre patenty zakładowych informatyków zapewne dałoby się zastosować i w innych przedsiębiorstwach, nie mówiąc już o praktycznej wiedzy zdobytej podczas wdrożeń standardowych pakietów, np. ERP czy CRM.

Czy to jest pokusa emancypacji czy szansa na wsparcie własnej firmy możliwością zarabiania na czymś jeszcze? Czy rozwój w tym kierunku ograniczy się tylko do pieniędzy i ambicji biznesowych, czy pójdzie za nim chęć zbudowania swojego ośrodka władzy i autorytetu? Różne organizacje różnie rozstrzygają te dylematy. Przedsiębiorstwa, które decydują się na stworzenie osobnej spółki lub oddanie w outsourcing informatyki firmie zewnętrznej, postępują rozsądniej, bo nie tworzą we własnych strukturach ośrodka interesów konkurującego o środki inwestycyjne, zakres władzy i wpływów, stanowiska itd., z zasadniczym nurtem biznesu firmy.

Zapewne do pewnego poziomu rozwoju przedsiębiorstwo powinno mieć własne działy pomocnicze, np. narzędziowy, informatyczny, transportowy. Poziom ten jest określony wielkością obrotu i zatrudnienia oraz rozproszeniem geograficznym, ale przede wszystkim tempem rocznego wzrostu. Dopóki firma notuje wzrost powyżej 50% rocznie, wszystkie działy integruje - również w sensie tożsamości interesów - sama dynamika procesów. Im bardziej biznes się stabilizuje, im trudniej uzyskać przyrost przychodów, zysków, udziału w rynku, tym silniejsze są w firmie tendencje odśrodkowe. W tym okresie rozwój firmy wiąże się bowiem z podejmowaniem działań, mających doprowadzić do ograniczenia kosztów, większą eksploatacją ludzi i zasobów, rywalizacją o zmniejszającą się pulę środków na inwestycje i premie, projektami usprawniającymi procesy, które w pierwszej chwili wywołują odruchy obronne. Działania te, wbrew pozorom, nie sprzyjają integracji załogi czy tworzeniu wspólnoty interesów, choć zwiększają spójność formalnych struktur i procesów oraz integrują systemy informacyjne i biznesowe. Ranga informatyki wtedy rośnie, ale też zaczyna powstawać sytuacja pełna sprzeczności : świadomość wpływu informatyki na biznes firmy, ale też świadomość, że informatyka jest biznesem jako taka; pełna akceptacja roztropności finansowej szefów informatyki, ale zarazem dystans wobec ich przedsiębiorczości; pokusa przestawienia się na nowy biznes, związany z technologiami teleinformatycznymi, a zarazem obawa, czy nie jest to chwilowa koniunktura.

Informatyka dźwiga swoiste brzemię: wtedy gdy jest narzędziem do zarabiania większych pieniędzy w przedsiębiorstwie, powinna stłumić własne ambicje, natomiast gdy wyrasta na samodzielny biznes, musi wykształcić w sobie kompetencje, których nie musiała mieć, działając w strukturach macierzystej firmy.


TOP 200