Kablo-motanie

Lokalny Informatyk uważa, że manipulowanie kablami sieci komputerowej jest o tyle trudne, że zasadniczo trzeba orientować się, jaki kabel w jakie gniazdo wetknąć. Jeżeli nie ma się tej wiedzy, efekty bywają często opłakane.

Lokalny Informatyk uważa, że manipulowanie kablami sieci komputerowej jest o tyle trudne, że zasadniczo trzeba orientować się, jaki kabel w jakie gniazdo wetknąć. Jeżeli nie ma się tej wiedzy, efekty bywają często opłakane.

„Serwisowy, wyłącz ten komputer z sieci chronionej, bo nie ma prawa w niej być” - Lokalny zlecił, na co Serwisowy poszedł gmerać w szafie połączeniowej. Po miesiącu okazało się, że skutkiem tych działań w sieci chronionej znajdują się wszystkie komputery, które nigdy w niej nie były i być nie powinny. Sprawiedliwość należy jednak Serwisowemu oddać, że ten komputer który miał być wyłączony, został wyłączony skutecznie. Po zdemaskowaniu swego błędu, Serwisowy natychmiast przystąpił do poprawki. Dziwne, że nie przyszło mu w ciągu minionego miesiąca do głowy, aby sprawdzić efekty swych poczynań.

Zresztą, z Serwisowym jest zawsze ciekawie. Nigdy nie wie gdzie i co, a osoba zlecająca mu manipulacje w strukturze sieciowej też nigdy nie wie, jaki będzie tego efekt. Bo, na przykład, gdy Lokalny mówi mu: „przełącz mnie do podsieci drugiej”, ten idzie gmerać do szafy i potem krzyczy: „sprawdź, w której teraz jesteś”. Okazuje się, że zamiast w drugiej, to w trzeciej. No to powtórka, po której Lokalny odkrywa, że jest w czwartej. Serwisowy się dziwi, że znowu nie wyszło. „Po południu to zrobię, gdy będzie spokojniej” – stwierdza w końcu Serwisowy. Nazajutrz Lokalny konstatuje, że jego komputer znalazł się zamiast w podsieci dwa, w strefie DMZ, wystawiony jak bezbronna zwierzyna na żer internetowych drapieżników. Cóż, wniosek z tego taki że praca specjalisty od kabli jest skomplikowana i niewdzięczna, bo trudno utrafić we właściwe gniazdko, które nie wiadomo gdzie jest i dokąd prowadzi, a ludzie zamiast wyrażać wdzięczność za udostępnianie medium sieciowego, mają stale pretensje o jakieś szczegóły.

Lokalny zastanawia się, jak wyglądać by mógł kod programu, gdyby oczywiście Serwisowy takowy potrafił sklecić. Prawdopodobnie funkcja sumująca dawałaby w wyniku iloczyn, nazewnictwo zmiennych byłoby wypaczeniem ich funkcji, przycisk „zamknij” uruchamiałby program. Co gorsza, po napisaniu stu instrukcji Serwisowy zapomniałby, jakie jest ich przeznaczenie. Przy tysiącu instrukcji program wykazywałby działanie stochastyczne. Przy dziesięciu tysiącach Serwisowemu eksplodowałby mózg.

Bo jak w oprogramowaniu, tak i w okablowaniu – musi być porządek, a wejścia, wyjścia i powiązania muszą być jednoznaczne.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200