Jej Wysokość Inteligencja

Starając się zaszczepić komputerowi możliwości oceny pewnych podstawowych rzeczy, należy z pewnością zaopatrzyć go w mechanizmy percepcji. Aby posiadł on tak podstawową umiejętność, jaką jest porównanie długości dwóch odcinków bez ich mierzenia, wystarczy wyposażyć go w prosty układ, składający się z dwóch głowic skanujących. Kamery te, przemieszczając się z tymi samymi prędkościami - każda od początku do końca "swego" odcinka - reagowałyby na jego koniec generowaniem pewnego rodzaju sygnału. Która pierwsza wysłałaby sygnał, ten odcinek byłby uznany za krótszy. Zauważmy, że doszedł nam jeden dosyć istotny aspekt sprawy, a mianowicie czas, którego nie mierzymy, ale decyduje on o przebytej przez każdą z głowic drodze. Ta metoda badania różnicowego jest o tyle uniwersalna, że nie mają na nią wpływu zarówno wzajemne ułożenie obiektów, jak i dzielące je dysproporcje. Być może nieco rozrzutne jest posługiwanie się aż dwiema głowicami skanującymi, co przy dwóch porównywanych obiektach nie jest może zbyt kosztowne, ale przy większej ich liczbie na pewno. W związku z tym, aż prosi się, by pomiaru dokonywać jedną mobilną głowicą - najpierw zmierzyć jeden odcinek, następnie drugi. Hola, hola! Przecież cały czas chodziło o to, aby nie mierzyć, tylko porównać - wcale nie interesuje nas liczbowa miara obiektów. No i rzeczywiście nadal możemy się bez tego obejść. Wystarczy, że zapamiętamy czas przesuwania się głowicy wzdłuż mierzonego odcinka. Jeśli czas pomiaru następnego odcinka będzie krótszy, wówczas oznacza to niezbicie, że i jego długość jest mniejsza. I znowu metodę tę możemy stosować przy pomiarze dowolnej liczby obiektów, pamiętając jedynie czas najkrótszy i kojarząc go z właściwym obiektem. Nie wiem, czy mechanizm ludzkiego różnicowania działa w ten sposób, niemniej powiedzenie: "Zmierzył go wzrokiem od stóp do głowy" zdaje się wskazywać na pewną analogię.

O ile subiektywizm odczuwania jest doskonale znany ludziom, takiż sam subiektywizm jest prawdopodobnie udziałem przedstawicieli świata zwierzęcego, mimo że nie do końca świadomie odbierany, o tyle trudno wdrożyć jego pojęcie w konstrukcje programowane. Oczywiście, możemy wyobrazić sobie komputer wyrażający swe zdanie i wrażenia, nawet oznajmiający, że strasznie mu dziś dokucza reumatyzm, ale zapewne nikt nie da się przekonać, iż są to szczere wyznania wynikające z takich właśnie odczuć. Znacznie łatwiej możemy sobie wyobrazić komputer rozróżniający psa od kota na podstawie porównania ich cech fizycznych, dynamiki i plastyki ruchu, ale dalej będzie to tylko bezduszna maszyna realizująca bezmyślnie, do czego człowiek ją przyuczył.

Jej Wysokość Inteligencja

Prowadząc badania nad sztucznymi układami inteligentnymi, należałoby zdefiniować cel temu przyświecający, bo że przednia to rozgrywka intelektualna, nikt chyba nie wątpi.

Nie do końca domyślam się, o co bardziej w sztucznej inteligencji chodzi - czy o to, abyśmy mieli sztucznego przyjaciela na wzór żywego psa, który aczkolwiek czytać i mówić nie potrafi, rozumie nasze podstawowe polecenia i czasem nawet gazetę z kiosku przyniesie, czy też o to, aby było z kim mądrze podyskutować. Mnie osobiście nie zależy ani na jednym, ani na drugim - wolę to, co występuje w naturze. Sztuczna inteligencja kończy się dla mnie na programie szachowym w komputerze personalnym, z którym z racji braku wprawy w tej królewskiej grze raczej przegrywam. Bardziej jako użytkownik nowoczesnych technologii doceniam możliwość pozyskiwania wszelakich informacji i komunikacji zdalnej. Nie powiem, że jestem przeciwnikiem robotów ułatwiających życie - automatycznych pralek, zmywarek, sprzątaczek, automatów przemysłowych czy nawet zabawek. Są jednak pewne granice automatyzacji i jej przydatności w życiu. Nie można założyć, że za kilkaset lat ludzie będą leżeli do góry brzuchami, a wszystko wkoło zrobi się samo - jest to wręcz niezdrowe. Człowiekowi potrzebne są: wysiłek, praca, rywalizacja, strach mobilizujący do działania. Nie mówiąc już o tym, że w zasadzie do życia w sensie fizycznym niezbędne są jedynie pożywienie, odzienie i dach nad głową. No i oczywiście trochę humanizmu do tego wszystkiego. Wydaje się, że poszukiwanie sztucznych rozwiązań, które idealnie naśladowałyby ludzką inteligencję, jest pozbawio-ne większego sensu, wziąwszy pod uwagę, że wielu ludzi już w tej chwili nie ma gdzie wykorzystać własnej wrodzonej inteligencji. Że wspomnę przy okazji o znacznej części populacji ludzkiej, której jedynym zmartwieniem jest to, jak dożyć dnia następnego. Prowadząc bada-nia nad sztucznymi układami inteligentnymi, należałoby zdefiniować cel temu przyświecający, bo że przednia to rozgrywka intelektualna, nikt chyba nie wątpi.

1 Słowiński R.: Od sztucznej inteligencji do sztucznego życia, czyli o aktywnej funkcji informatyki w: Pro Dialog - Computer Programming and Applications, nr 16, Wydawnictwo Nakom, Poznań 2003, s. 51-75

2 Lem St.: Okamgnienie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2000

3 Russell B.: Mój rozwój filozoficzny, PWN, Warszawa 1971

4 Wittgenstein L.: Dociekania filozoficzne, PWN, Warszawa 1972

5 Gamon D., Bragdon A. D.: Trenuj swój mózg, Wydawnictwo Medium, Warszawa 200

6 Tamże

7 Neumann von J.: Maszyna matematyczna i mózg ludzki, PWN, Warszawa 1963

8 Sedlak W.: Bioelektronika, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1979


TOP 200