Jakie Polskie Towarzystwo Informatyczne

Polskie Towarzystwo Informatyczne ma już swoją historię. Przetrwało najnowsze burze dziejowe, jako organizacja spójna i o wyraźnie określonym obliczu. Zajęła trwałe miejsce w krajobrazie polskiej informatyki, zrzesza znakomitych fachowców i naukowców o międzynarodowej sławie. I są to ogromne atuty. Można jednak pytać, czy wystarczająco wykorzystywane.

Polskie Towarzystwo Informatyczne ma już swoją historię. Przetrwało najnowsze burze dziejowe, jako organizacja spójna i o wyraźnie określonym obliczu. Zajęła trwałe miejsce w krajobrazie polskiej informatyki, zrzesza znakomitych fachowców i naukowców o międzynarodowej sławie. I są to ogromne atuty. Można jednak pytać, czy wystarczająco wykorzystywane.

Zdumiewająco duża liczba Polaków cierpi dziś na wstręt do zrzeszania się. Nie chce należeć do żadnych stowarzyszeń i prowadzić jakiejkolwiek działalności społecznej. Znane pojęcie prawa do pozostawania w spokoju zdaje się być głęboko zakorzenione w umysłach Polaków. Niejednokrotnie zastanawiano się już, skąd ta obojętność dla towarzystw, stowarzyszeń, związków. Wydaje się, że głównym powodem takiej sytuacji jest fakt, iż nie realizują one potrzeb swych członków. Tak jest w przypadku dziennikarzy, pisarzy, ornitologów czy aktorów. W Polsce Ludowej przeciwnie, organizacje te przyciągały ludzi, ponieważ członkostwo w nich wiązało się z mniejszymi lub większymi, ale przywilejami.

PTI, niestety, potyka się o tę ogólnonarodową niemoc. Można dyskutować, czy wynika ona z samej natury Polaków, czy raczej jest wynikiem zaburzeń towarzyszących trwającej transformacji ustrojowej i gospodarczej. Można utyskiwać na obojętność ludzi. Jednak czy organizacja czyni wystarczająco dużo, by przełamać zauważalny impas? Trzeba też zadać pytanie, czy dobrze określono cele, potrzeby, interesy środowiska informatycznego i czy dobrano odpowiednie metody i sposoby ich realizacji.

Prowadząc w ostatnim czasie liczne rozmowy na temat informatycznych organizacji w Polsce, spotkałem się z wieloma opiniami wyrażającymi niedosyt w stosunku do oczekiwań stawianych PTI. Co ciekawe - i ważne - rozmówcy moi nie potrafili jednocześnie sformułować obrazu i formy działalności takiego stowarzyszenia, jak PTI, które by ich zadowalały. Co nie mniej ważne - ukrywali się oni za zasłoną anonimowości: "Ale publicznie takiego zdania nie mógłbym wygłosić" - padały zastrzeżenia. A co dziwniejsze, gdy przeprowadzaliśmy naszą telefoniczną sondę, pytając tym razem głównych informatyków o przydatność i ocenę działalności PTI, ogromna większość z nich uchylała się od odpowiedzi na drugie z zadanych pytań (strona 3).

Głównym kapitałem PTI jest społeczna działalność członków organizacji, którzy swój czas poświęcali polskiej informatyce za pośrednictwem właśnie PTI. I jest to kapitał niemały. Ale przecież można postawić tezę, iż jest to także wartość ogólnospołeczna. Ten kapitał wciąż czeka na to, aby mógł być dobrze zainwestowany.

Wielką szansą PTI jest stwarzanie możliwości wymiany poglądów i doświadczeń w szerokim gronie - informatyków z przedsiębiorstw, firm komputerowych, administracji i uczelni. To prawda, że dziś jest miejsce dla wielu różnych organizacji, skupiających informatyków z różnych dziedzin. Wyobrażam sobie jednak, że towarzystwo takie, jak PTI, powinno być forum łączącym wszystkich związanych z informatyką. Aby tak było, musi to być organizacja dynamiczna, taka, jaka jest dziś informatyka.

Na wyższych uczelniach PTI, reprezentowane w osobach szanowanych pracowników naukowych, nie potrafi wyjść z atrakcyjną ofertą do "zwyczajnych" studentów informatyki. Ludzi, którzy już za kilka lat będą tworzyli informatykę w kraju. To taka mało eksponowana praca od podstaw. Studenci zapewne są nieco leniwi, ale właśnie dlatego PTI nie powinno na nich czekać, ale wyjść im naprzeciw.

Niedługo odbędzie się Walne Zgromadzenie Delegatów PTI, na którym wybrane zostaną nowe władze. Pozostaje życzyć Zarządowi nowej kadencji, aby potrafił od słów i dobrych chęci przejść do czynów. Dopóki PTI będzie organizacją na tyle biedną, iż nie będzie w stanie nawet wydawać swojego biuletynu, dopóty próżno myśleć o rozpoczęciu działalności na większą skalę. To dobrze, że chce być ono organizacją elitarną. Oby jednak nie był to elitarny klub na wzór arystokratycznego klubu dżentelmenów, którzy ciesząc się nawzajem swoją obecnością z zewnątrz postrzegani są jako hermetycznie zamknięta grupa samych swoich. Taki elitaryzm jest doskonały dla arystokracji, ale nie wydaje się być odpowiedni dla informatycznego świata.

Kiedy PTI stanie się elitarną organizacją zawodową, z przynależnością do której wiązać się będą rzeczywiste korzyści w pracy każdego informatyka, wtedy jej głos będzie lepiej słyszalny. A pozostało wiele do zrobienia. To może mało romantyczne, ale co najmniej połowa dzisiejszych problemów, jakie PTI spotyka w swojej działalności, sprowadza się do braku pieniędzy. A branża komputerowa w Polsce stale wzrasta i wszelkie oznaki na niebie i ziemi wskazują, że dysponuje coraz większymi środkami. PTI powinna wypracować metodę, by cząstkę tych pieniędzy przekształcić ku pożytkowi informatyki i informatyków w Polsce. Ot - sztuka zarządzania...

Na koniec dodam, że nasz wysiłek w budowaniu polskiego środowiska informatycznego z chęcią połączylibyśmy z wysiłkiem m.in. takich, jak Polskie Towarzystwo Informatyczne - przez wymianę informacji, opinii, poglądów.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200