Jak się nie bać komputera?

Wbrew pozorom, odpowiedzieć na to pytanie nie jest łatwo, gdyż w świadomości bardzo wielu rodaków to urządzenie nadal okrywa nimb tajemniczości. Jeszcze nie tak dawno można było przeczytać, że pewna firma zakupiła ZX Spectrum w charakterze komputera biurowego lub, że w innej sprzęt, wartości kilkuset tysięcy dolarów, trzymany jest pod kluczem, ze względu na obawy szefa. Sytuację tym bardziej gmatwał fakt, że jedynymi praktycznie użytkownikami tych urządzeń byli programiści, a więc specjaliści. Taki stan rzeczy umacniał przekonanie, o konieczności ukończenia studiów informatycznych jedynie po to, by móc obsługiwać komputer.

Wbrew pozorom, odpowiedzieć na to pytanie nie jest łatwo, gdyż w świadomości bardzo wielu rodaków to urządzenie nadal okrywa nimb tajemniczości. Jeszcze nie tak dawno można było przeczytać, że pewna firma zakupiła ZX Spectrum w charakterze komputera biurowego lub, że w innej sprzęt, wartości kilkuset tysięcy dolarów, trzymany jest pod kluczem, ze względu na obawy szefa. Sytuację tym bardziej gmatwał fakt, że jedynymi praktycznie użytkownikami tych urządzeń byli programiści, a więc specjaliści. Taki stan rzeczy umacniał przekonanie, o konieczności ukończenia studiów informatycznych jedynie po to, by móc obsługiwać komputer.

Później nastała era młodzieżowych komputerów domowych. Nasza latorośl do upadłego ćwiczyła grę w SHAMUSA i inne tego typu rozrywki na małych ATARI. Były to czasy, kiedy większość czasopism zajmowała się np opisem procedur obsługi joysticka w Turbo Basic-u, a czytelnik, któremu udało się zmusić własny sprzęt do narysowania na ekranie podobizny Smoka Milusia, natychmiast uchodził za eksperta.

Kolejnym etapem wdzierania się komputerów w nasze życie jest, jak się wydaje, PeCetyzacja społeczeństwa. Coraz więcej osób, bez względu na prywatne upodobania, musi uczyć się korzystać z tych urządzeń. Towarzyszą temu: brak przystępnie napisanej literatury i wielkie obawy, graniczące chwilami z zabobonem. Toteż nie dziwmy się zbytnio, że dzisiejszy Polak demonstruje takie zachowania wobec systemu komputerowego, jak nasi pradziadkowie wobec kina, kiedy to podczas projekcji zdarzało się, co bardziej nerwowemu krzyknąć "uważaj na tego z tyłu". Wszak umiejętność posługiwania się komputerem stanowi nadal, szczególnie dla ludzi, którzy po raz pierwszy siadają przed klawiaturą, element wiedzy tajemnej, która dostępną być może tylko dla wybranych.

Trochę to śmieszne, ale tak na prawdę, mamy do czynienia z dużym oporem psychicznym przed "opanowaniem bardzo trudnej sztuki programowania komputera". W przezwyciężaniu tych obaw nie są pomocne ani liczne książki, których autorzy naukę obsługi PC rozpoczynają od wyjaśnienia na czym polega notacja binarna, ani też kursy, na których sporo czasu poświęca się historii rozwoju maszyn cyfrowych.

Jeżeli to, co napisałem, spowodowało przełamanie pierwszych lęków i udało się Państwu w końcu uwierzyć, że komputer jest tylko maszyną i że - bez względu na stopień złożoności konstrukcji - obsługuje go się podobnie jak zdalnie sterowany telewizor, to już jesteście na dobrej drodze, by stać się "wytrawnym komputerowcem".

Oczywiście, również w przypadku telewizora trzeba znać kilka niezwykle istotnych "szczegółów technicznych", np gdzie się przyłącza antenę i jak zmienić kanał. Ale nikt mi nie powie, że do oglądania telewizji niezbędna jest znajomość zasady na jakiej działa głowica wielkiej częstotliwości tego odbiornika.

Przed zadaniem sobie pytania, gdzie się przyłącza antenę, trzeba także wiedzieć, że antena jest w ogóle potrzebna, ale to wynika z samej istoty telewizora.

Jak się zatem obsługuje komputer?

Przyjmijmy dla potrzeb tego artykułu, kilka bardzo uproszczonych definicji. Program komputerowy, to jest coś takiego, co wymyślili programiści po to, abyśmy my, użytkownicy, mieli z komputera pożytek. Komputer bowiem to maszyna, która program ten zrealizuje. Programista, pisząc program, musi rozważyć między innymi takie kwestie:

1) Jak urządzenie (komputer) ma się dowiedzieć, co ma w danej chwili wykonywać?

Jeżeli np pisze program do wykonywania podstawowych działań arytmetycznych, to wymyśla sposób, w jaki program pobierze dane (liczby) i jak "dowie się" co ma z nimi zrobić.

Ponieważ to komputer wykonuje program, a z jego punktu widzenia każdemu klawiszowi przypisany jest pewien kod, łatwo zauważyć, że można napisać taki program, w którym np liczby będzie się wprowadzać naciskając klawisze z literami. Może tak być, bo nie ma żadnego bezpośredniego związku między klawiaturą a ekranem, ale z oczywistych powodów się tego nie praktykuje.

Dla nas, użytkowników płynie z tego wniosek, że po pierwsze nie ma żadnych specjalnych komputerowych klawiszy i po drugie, że nasze zachowanie wobec komputera zostało przewidziane przez autora programu. Zatem wystarczy zrozumieć scenariusz i poprawnie odgrywać w nim swoją rolę, myśląc jednocześnie o tym, jak najszybciej osiągnąć zamierzony efekt.

2) Co, niezgodnego ze scenariuszem, może się wydarzyć w trakcie realizacji programu?

Zdesperowany użytkownik może np wprowadzić takie dane, które uniemożliwią komputerowi wykonywanie zadanego działania (np obliczanie trzeciej potęgi litery $), albo, po prostu, zapomnieć włączyć drukarkę. Dla komputera tego rodzaju przypadki oznaczają konieczność zakończenia pracy nad aktualnym zadaniem i przejście do obsługi błędów, czyli najczęściej do wyświetlenia na ekranie stosownego komunikatu. Jednakże program, który by z byle powodu zawieszał pracę, byłby bardzo niepewny w działaniu.

Programiści mają zatem opracowane sposoby na to, aby zmienić reakcję systemu na błąd. Używane przez nas programy są, w znacznej większości, prawie w 100% uodpornione na tego typu historie. Trudno jest także, z tych samych powodów, swoim nieumiejętnym zachowaniem uszkodzić program lub zepsuć komputer.

3) Jak pomóc dostosować się osobie korzystającej z komputera do opracowanego przez siebie (programistę) scenariusza?

Opracowuje w tym celu porady dla użytkownika, czyli helpy. W każdym programie są więc podpowiedzi jak się nim posługiwać, choć sposób wywołania ich może być różny. Zawsze jednak informacja o tym znajduje się gdzieś na ekranie. Część programów ma, oprócz helpów, t.zw. Tutorial, (tutor = nauczyciel) czyli swoiste lekcje do nauki obsługi.

Do wersji komercyjnych dołącza się poza tym podręczniki oraz pliki READ.ME. Są to krótkie informacje tekstowe o pewnych ważnych kwestiach, związanych z konkretną aplikacją. Do tego dochodzą jeszcze tzw. menu, czyli spisy tego, czego na danym etapie możemy oczekiwać od programu. Jedną z pozycji każdego menu jest zawsze Exit, czyli powrót do poprzedniego ekranu.

Z powyższego wynika, po pierwsze, że nie mamy co liczyć na to, że komputer "zrozumie" nasze intencje i, po drugie, iż jedyną drogą do osiągnięcia celu jest przestrzeganie scenariusza, czyli wymogów programu.

Tu występuje czasem pewien konflikt interesów. Użytkownik chciałby, by program był jak najbardziej dostosowany do jego konkretnych potrzeb, natomiast programiści starają się tworzyć dzieła uniwersalne. A to z kolei może stwarzać trudności w przedarciu się przez gąszcz możliwych opcji oraz udzieleniu wymaganych odpowiedzi. Z tego względu każdy program wymaga pewnego czasu na zapoznanie się z nim i opanowanie tych funkcji, które są nam najbardziej potrzebne. Nie jest to zresztą zadanie nadmiernie pracochłonne, gdyż w praktyce używa się najwyżej 2-3 programów.

Kolejne umiejętności, które trzeba posiąść, by radzić sobie z komputerem, to poruszanie się po katalogach, wykonywanie operacji na plikach a także formatowanie dyskietek. Z własnego doświadczenia wiem, że nie ma nic gorszego niż pusty ekran, na którym od czasu do czasu pojawiają się "dziwne napisy". Dlatego czym prędzej trzeba sobie sprawić jakąś nakładkę na system operacyjny, np Norton Commander. Taki program będzie za nas pamiętał większość poleceń systemowych, a więc znów będziemy mogli skupić się na tym, co chcemy komputerem wykonać.

Najważniejszą jednak sprawą jest dostęp do komputera, gdyż z jego obsługą jest podobnie jak z jeżdżeniem na łyżwach. Trzeba tego spróbować i kilka razy się przewrócić, aby zrozumieć na czym polega. Wymaga to niestety pewnej "straty" czasu, zadania wielu "głupich" pytań i przejrzenia, w późniejszym terminie, paru książek. Ale, ogólnie mówiąc, nie jest to zbyt trudne.

I to już wszystko. Reszta przyjdzie z czasem, a w miarę jak będziecie Państwo nabierać doświadczenia - ani notacja binarna, ani historia maszyn cyfrowych, nie będą tak trudne i tak zagmatwane, jak Wam się na początku wydawało. Sam komputer zaś przestanie być wielką niewiadomą, przed którą czuliście wewnętrzny niepokój.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200