Jak rządy wykorzystują dane lokalizacyjne do walki z koronawirusem

Wraz z rozprzestrzenianiem się koronawirusa na całym świecie, rządy poszczególnych krajów wprowadzają przepisy pozwalające im śledzić aktywność swoich obywateli. Chodzi tu głównie o możliwość lokalizowania miejsc ich pobytu, na co pozwalają obecnie smartfonowe technologie. W niektórych krajach są to anonimowe dane pozwalające badać ogólny ruch ludności, a w niektórych powołane do tego instytucje mogą dokładnie określić, gdzie dana osoba aktualnie przebywa.

Jeszcze kilka dekad temu nie było to możliwe, ale w dobie smartfonów uruchomienie takiego mechanizmu nie nastręcza operatorowi sieci komórkowej żadnych trudności. Top10VPN (organizacja zajmująca się szeroko pojętym prawem cyfrowym) opublikowała ostatnio raport, w którym podaje, jakie kraje zdecydowały się wprowadzić prawo pozwalające zbierać dane lokalizacyjne ze smartfonów należących do osób zakwalifikowanych do grupy szczególnego ryzyka. Chodzi tu oczywiście o osoby zarażone tym wirusem, jak i przebywające na kwarantannie.

Wiele naukowców uważa, że sytuacja jest nadzwyczajna i działania takie są jak najbardziej uzasadnione. Podnoszenie w tym momencie kwestii ochrony danych osobowych nie powinno mieć miejsca. Mamy przecież do czynienia z klęską. Są jednak i tacy którzy ostrzegają, że sytuacja taka stworzy pokusę dla wielu rządów do tego, aby podejmowały działania niekoniecznie związane z walką z koronawirusem.

Zobacz również:

  • IDC CIO Summit – potencjał drzemiący w algorytmach
  • iPhone z 2007 roku sprzedany na aukcji za rekordową kwotę

Austria. W połowie marca największy operator sieci komórkowej w Austrii (Telekom Austria AG) ogłosił, że udostępnia rządowi anonimowe dane o lokalizacji użytkowników smartfonów. Zastosowana technologia została opracowana przez jedną z austriackich firm. Telekom Austria AG poinformował, że używa jej głównie do monitorowania miejsc odwiedzanych przez turystów.

Iran. Rząd tego kraju nałożył na obywateli obowiązek instalowania specjalnej aplikacji, która pozwala narodowemu operatorowi sieci komórkowej zwalczać koronowirusa, gdyż specjalny system jest wtedy w stanie gromadzić dane o lokalizacji użytkowników w czasie rzeczywistym. Informacja o obowiązku instalowania takiej aplikacji (noszącej nazwę AC19) została rozesłana 3-go marca.

Aplikacja została tak zaprojektowana, że jest w stanie stwierdzić iż użytkownik może być zakażony koronawirusem, zadając mu serię pytań, na które trzeba odpowiedzieć tak lub nie.

Izrael. Rząd premiera Benjamina Netanjahu wydał 17-go marca rozporządzenie, że izraelska agencja bezpieczeństwa może śledzić smartfony osób fizycznych bez konieczności uzyskania nakazu sądowego. Nowe prawo stanowi jednocześnie, że wszystkie zebrane w ten sposób dane muszą zostać usunięte po 30 dniach.

Korea Południowa wprowadziła najbardziej restrykcyjne ze wszystkich krajów na całym świecie prawo. Pozwala ono śledzić lokalizację poszczególnych osób i tworzyć publicznie dostępną mapę, po to aby umożliwić innym obywatelom sprawdzenie czy w ich otoczeniu nie znajdują się osoby podejrzane o zakażenie koronawirusem.

Niemcy. Deutsche Telekom ogłosił 18-go marca, że będzie udostępniać dane lokalizacyjne placówce naukowej Robert Koch Institute. Dzięki zebranym w ten sposób danym, instytut jest w stanie budować modele mówiące o tym, jak obywatele przemieszczają się w określonym landzie, mieście czy w obrębie mniejszych obszarów.

Polska. Ministerstwo Cyfryzacji poinformowało w zeszłym tygodniu, że użytkownicy smartfonów mogą już pobierać całkowicie bezpłatną aplikację noszącą nazwę „Kwarantanna domowa”, która ułatwia walkę z koronawirusem. Oferuje ona możliwość szybkiego komunikowania się ze służbami, oferuje lepszą opiekę nad osobami objętymi kwarantanną i pozwala monitorować ich aktywność. Aplikacja jest darmowa i można ją pobierać ze sklepów Google Play (smartfony z systemem Android) i App Store (smartfony z systemem iOS).

Singapur. Ministerstwo Zdrowia tego kraju opracowało aplikację do śledzenia kontaktów o nazwie TraceTogether. Jej premiera miała miejsce 20-go marca. Korzystając z bezprzewodowej technologii bluetooth aplikacja informuje nas, że w naszym otoczeniu znajduje się osoba zakażona koronawirusem (ponieważ znajduje się w bazie danych zawierającej takie osoby).

Tajwan. Tajwan wprowadził do użytku aplikację noszącą nazwę "electronic fence" (elektroniczne ogrodzenie). Sprawdza ona czy osoba poddana kwarantannie znajduje się na pewno w miejscu, którego nie powinna pod żadnych pozorem opuszczać. Aplikacja taka alarmuje o takim fakcie lokalne służby w czasie nie dłuższym niż 15 minut po to, aby mogły szybko reagować.

Wielka Brytania. Brytyjczycy jak dotąd stosują najmniej restrykcyjne przepisy dotyczące zbierania danych lokalizacyjnych celem nasilenia walki z koronawirusem. Rząd tego kraju póki co nie zdecydował się zastosować tej metody, chociaż mówi się iż prowadzi już takie rozmowy z niektórymi operatorami sieci komórkowych, po to aby w razie konieczności mógł od razu uruchomić taką aplikację.

Włochy. Rząd tego kraju podpisał również z operatorami telekomunikacyjnymi umowę pozwalającą im zbierać dane lokalizacyjne. Mając takie dane włoska policja oskarżyła w połowie zeszłego tygodnia 40 tys. obywateli o to, że opuściły bez zezwolenia miejsce kwarantanny.

Jeśli chodzi o USA to dobrze poinformowane źródła podają, że administracja amerykańska prowadzi już rozmowy z dwiema firmami (chodzi o Facebooka i Google), co pozwalałoby jej wykorzystywać anonimowe dane o lokalizacji mobilnych użytkowników korzystających z usług tych firm, monitorując w ten sposób tempo rozprzestrzeniania się wirusa. Mark Zuckerberg zaprzeczył co prawda tym doniesieniom, ale wydaje się iż ma to rzeczywiście miejsce.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200