Jak kształtował się algorytm

Wygląda na to, że algorytmy naturalne, decydujące o różnorakich zachowaniach, zostały nabyte drogą rozwoju filogenetycznego przez doświadczanie na drodze przypadku, decydującego o adaptacji organizmów do istniejących warunków. Istota rozumna potrafi się uczyć i wyznaczać rozumne (bardziej lub mniej) nowe reguły postępowania. To, co dawniej wynikało tylko i wyłącznie z doświadczenia i przypadku, na pewnym etapie rozwoju jest poparte świadomym kreowaniem i utrwalaniem właściwych gatunkowi reguł, że wymienię chociażby reguły współżycia społecznego lub przykazania etyczne. O ile zwierzęta nie potrafią świadomie modelować nowych zachowań, o tyle człowiek posiadł tę umiejętność i nawet potrafi wpajać część z nich zwierzętom poprzez tresurę, na ile to możliwe oczywiście. Ludzie potrafią w zasadzie wymyślić nowe algorytmy dotyczące ich postępowania, a jeśli nie popadają one w sprzeczność z już istniejącymi, a głęboko zakorzenionymi, mogą zostać zaadoptowane. Niemniej nowe reguły nigdy nie są oderwane od realności, są więc też weryfikowane w realnym kontekście zdarzeń i otoczenia, nie nabierając przewagi nad przypadkowością zjawisk. W tym kreującym się galimatiasie działań świadomych i przypadkowych dojrzały człowiek występuje w roli wychowanka przyrody, próbkując, co mu wolno, a czego nie.

Aby stworzyć przyszłość, trzeba odwzorować przeszłość

Algorytmy w swym naturalnym wydaniu dokumentują historię rozwoju organizmów. To, że źrenica oka kurczy się pod wpływem światła, a rozszerza przy jego braku, to że działają mechanizmy obronne przed przegrzaniem, bariera immunologiczna i cała masa innych zjawisk powszechnie występujących i znanych, jest najlepszym udokumentowaniem historii algorytmizacji w rozwoju gatunków. W zasadzie nie są to algorytmy zbyt rozbudowane, ale reguły dotyczące milionów składników każdego organizmu - reakcje na poziomie komórek tworzą podwaliny pod rodzaje zachowań tkanek, układu nerwowego, ciała jako całości. To stopniowanie wynika ze strukturalnej budowy oraz filogenetycznej historii rozwoju. Żaden jednak algorytm, z wyjątkiem oczywiście programów komputerowych, nie jest w stanie określić wyniku w przyszłości, gdyż procedury zachowań dotyczą poszczególnych składników obiektów ożywionych, stwarzając zwarty wypadkowy model postępowania. W zasadzie można uznać, że próby stworzenia sztucznej inteligencji bazują właśnie na modelowaniu zachowań poszczególnych komórek układu, co w wyniku daje jakąś wypadkową "postawę" całego układu. Przeszkodą w osiągnięciu wysoko rozwiniętego sztucznego ekwiwalentu istoty rozumnej jest tutaj może nie tyle sama komplikacja podstawowych funkcji komórkowych, ile ilość i wzajemna ich interakcja, które musiałyby zostać opisane za pomocą formalnego aparatu matematyczno-semantycznego. Ponadto należy zauważyć, że chociaż możemy pogodzić się z faktem istnienia mikroalgorytmów decydujących o automatyzmie wielu funkcji, to jednak ciągle nie znamy zasad decydujących o związkach między mózgiem a umysłem, a tym samym nie potrafimy określić, co to jest świadomość (z wyjątkiem doświadczania tego faktu, a więc intuicyjnie), oraz nie mamy pojęcia, co tak naprawdę nami kieruje i z czego wynika nasza wola działania. Możemy pokusić się o stworzenie sztucznego układu, naśladującego zachowania prymitywnych form sprzed milionów lat, dając mu sposobność do ewoluowania, nawet w przyspieszonym tempie, ale wynik prawdopodobnie okaże się całkiem niespodziewany, gdyż ewolucja owa będzie przebiegać w zupełnie odmiennych warunkach niż naturalne, których znowu ze względu na bogactwo i różnorodność bodźców zewnętrznych nie jesteśmy w stanie w pełni zasymulować. Okaże się wówczas, że "wyrosło" nam coś - ni pies, ni wydra - z czym zupełnie nie jesteśmy się w stanie porozumieć, gdyż inteligencja, która się sama wykreowała na bazie wstępnych założeń, nie przystaje do naszego wyobrażenia. Musimy przecież brać pod uwagę, że proces przeistaczania się w rozwoju to nie tylko warunki zewnętrzne, ale dynamika, interakcja, czyli krótko ujmując, przypadek. Nie dzieje się to statycznie, a rolę pierwszoplanową odgrywa tu czas. Konia z rzędem temu, kto wymyśli, jak w różnych okresach może dojść do zaistnienia całej mnogości bogato uwarunkowanych identycznych zdarzeń, prowadzących do takiego samego wyniku, jeśli nie jest on z góry, czyli algorytmicznie spodziewany. Dobrze przecież wiemy (o czym świadczy obiegowa opinia, że historia nigdy się nie powtarza), iż wzajemna koincydencja zdarzeń swoją zmiennością wyklucza powielenie zbyt złożonych form i zjawisk. Co prawda prawa przyrody są stałe, ale efekty wydarzeń zachodzących pod ich wpływem są zmienne.

Gdybyśmy chcieli marzyć o sztucznej inteligencji porównywalnej w pełnej rozciągłości funkcjonalnej chociażby z najprostszymi ssakami, musielibyśmy dojść do etapu uwzględniającego retrospektywnie całą filogenezę gatunkową, a więc zaszczepić w maszynowych tworach wszystkie odruchy i zachowania odzwierciedlające aktualny stan organizmów żywych. Dopiero osiągnąwszy ten etap, można mówić o kreowaniu czegoś "wyższego", bardziej rozumnego. Można się zgodzić, że cielesność służy zarówno do odczuwania, jak i utrzymania oraz transportu mózgu, ale nie można wykluczyć całego wpływu tej cielesności i odczuć z nią związanych na funkcjonowanie tegoż mózgu i wynikającej z tego inteligencji. W końcu, gdyby było to wszystko takie proste, a inteligencja była niezależna od fizycznej konstrukcji, z pewnością natura nie "bawiłaby się" tak długo w ewolucję. Niepodważalnie komputery są w stanie przyspieszyć wiele spraw, dając tym samym okazję pominięcia całej mnogości naturalnych barier wynikających z naturalnego porządku rzeczy. Symulacja maszynowa w mig potrafi przekształcić jedno sztuczne pokolenie w inne, ale też ta szybkość wynika ze zubożenia konstrukcyjnego rozpatrywanych modeli, które nijak nie mają się do rzeczywistych form ożywionych, dając w efekcie namiastkę inteligentnych zachowań, które tak właśnie zubożone nie są w stanie wyprzeć się swojej niedoskonałej sztuczności, pozostając zimnymi i bezuczuciowymi automatami rozstrzygającymi o czymś tam.

<sup>1</sup> Wittgenstein L.: "Dociekania filozoficzne", PWN, Warszawa 1972

<sup>2</sup> Cialdini R.B.: "Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka", Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2002


TOP 200