Jak komputeryzowano rosyjskie ministerstwo spraw socjalnych

Asygnowanie przez państwo stosownych środków na komputeryzację swych agend rządowych jest zjawiskiem normalnym. Patologią, jaką ujawniono ostatnio w Rosji, jest wpłacanie dużych sum na konta firm, które nie dostarczają w zamian zamówionego sprzętu. Co więcej, uchodzi im to całkowicie bezkarnie. O największej, jak dotąd, rosyjskiej aferze komputerowej, informuje nasz moskiewski korespondent.

Asygnowanie przez państwo stosownych środków na komputeryzację swych agend rządowych jest zjawiskiem normalnym. Patologią, jaką ujawniono ostatnio w Rosji, jest wpłacanie dużych sum na konta firm, które nie dostarczają w zamian zamówionego sprzętu. Co więcej, uchodzi im to całkowicie bezkarnie. O największej, jak dotąd, rosyjskiej aferze komputerowej, informuje nasz moskiewski korespondent.

Kiedy w grudniu 1991 r. Ełła Pamfiłowa obejmowała stanowisko Ministra Spraw Socjalnych, zainteresowały ją postępy w realizacji programu komputeryzacji resortu, na które państwo wyasygnowało ponad pół miliarda (!) rubli. Cel był zbożny - przyspieszenie naliczania emerytur i rent. Na konto wybranej, mało znanej firmy komputerowej przelano w 1990 r. kwotę, stanowiącą dziś równowartość (uwzględniając postępy inflacji) 12 mld rubli. W zamian ministerstwo otrzymało 100 (słownie sto)... klawiatur.

Wyjaśnianie, gdzie podziały się pieniądze, zajęło pani minister kilka miesięcy. Dopiero w czerwcu 1992 r., po zaangażowaniu w sprawę specjalistów z Ministerstwa Finansów udało się ustalić konto, na które na polecenie b. wiceministra tego resortu S. Iwanczenkowa przelano pieniądze.

Zainteresowanie urzędników całą sprawą odniosło natychmiastowy skutek. Firma wyraziła gotowość kontynuowania dostaw sprzętu. Tyle tylko, że od 1990 r. jego ceny na świecie znacznie spadły, a wspomniane pół miliarda rubli, którymi firma obracała przez blisko 2 lata, przyniosły jej pokaźny zysk.

Pikanterii całej sprawie dodaje kilka faktów. Po pierwsze, w Ministerstwie Spraw Socjalnych nie znaleziono żadnych dokumentów, potwierdzających fakt przelania gotówki na konto firmy. Po drugie, sama firma bynajmniej nie neguje, że pieniądze te otrzymała. Po trzecie, odpowiedzialny za całą operację wiceminister Iwanczenkow nie jest już urzędnikiem państwowym i pracuje w prywatnej firmie. Odpowiedź na pytanie - w jakiej - pozostawiam czytelnikom CW.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200