Jak dobrać aplikację

Istnieje oprogramowanie demokratyczne i autorytarne. Istnieje również faszystowskie.

Istnieje oprogramowanie demokratyczne i autorytarne. Istnieje również faszystowskie.

W tworzeniu demokratycznych aplikacji specjalizuje się firma Microsoft, a idąc za jej przykładem, większość firm tworzących oprogramowanie pod Windows. W takim np. WinWordzie tabelę możemy stworzyć za pomocą ikonki lub używając opcji "Tabela" z głównego menu. Możliwości mamy dużo. Ot, chociażby formatowanie akapitu. Od najprymitywniejszej metody (spacje, entery i tabulatory), poprzez format akapitu, na konfiguracji stylów kończąc.

Taki, dla porównania, uniksowy edytor tekstu vi jest przykładem aplikacji autorytarnej. Użytkownik nie ma możliwości manewru. Chcesz skasować jakiś znak? Zapomnij o dowolności kombinacji dopuszczanych przez edytory windowsowe. Wciskasz złożoną kombinację klawiszy, skasujesz znak, użyjesz innej, skasujesz linię. Najbardziej podoba mi się kombinacja ":q!", czyli wyjdź bez zapisu. Na końcu oczywiście "Esc", bo inaczej nic nie zadziała.

Zarówno demokracja, jak i dyktatura mają swoich zwolenników i przeciwników. Demokratyczne aplikacje pozwalają nam na swobodę. Czujemy się dzięki temu wolni, lecz demokracja bywa czasami nieobliczalna. Wystarczy obejrzeć sondaże wyborcze lub popracować pod Windows 95. Dyktatura, jak to dyktatura, trzyma obywatela za mordę, ale pilnuje porządku. Czasami nawet za bardzo. Jednak taki dyktatorski vi daje nam poczucie bezpieczeństwa. Aby utracić skrypt napisany w tym edytorze, trzeba się naprawdę napracować. Mój serdeczny przyjaciel do dziś nazwy wszystkich swoich aplikacji zaczyna od liter VI (np. VI_Kasa lub coś w tym guście).

Demokratyczne podejście do użytkownika jest (pomijając wcześniej wymienione zalety) po prostu ładne. Tak jak demokracja jest ładna i miło się w niej żyje. Windows 95 sympatycznie wygląda na monitorze. Jeśli do tego zainstaluje się pakiet "Plus" lub skorzysta z bezpłatnych rozszerzeń, zaczyna wyglądać naprawdę imponująco. Coś miga, coś się kręci, coś świeci. Nie do końca wiadomo do czego to wszystko potrzebne, ale jest ładne. Ot, weźmy te gadające obrazki z MS Office 97. Albo spinacz, albo żaba, albo jeszcze jakiś inny stworek na bieżąco podpowiada nam, co powinniśmy zrobić - możemy skorzystać z tych porad albo nie. Możemy nawet je wyłączyć!

A takie uniksowe i bardzo niedemokratyczne aplikacje nie tylko, że nie podpowiedzą, ale nawet narzucają jedynie słuszną drogę postępowania. Taką "jedynie słuszną" to my już przerobiliśmy, lecz jak daleko sięga podobieństwo między aplikacjami a życiem...? Niezastąpiony Umberto Eco napisał, że istnieją komputery katolickie i protestanckie. Uzasadnił to bardzo rzeczowo. Pod jego wpływem zastanawiam się, czy nie porzucić PC i nie przejść na Maca. Nie polecam jednak, po lekturze tego tekstu, dokonywać pochopnych zmian systemu operacyjnego. Upodobania polityczne niekoniecznie muszą iść w parze z informatycznymi.

Niezależnie jednak od ustroju, mogą pojawić się ruchy faszystowskie. Dzielą one ludzi na nadużytkowników - najczęściej autorów oprogramowania i całą resztę. Nadużytkownicy spoglądają z góry na podużytkowników i z pogardą w oczach zastanawiają się nad ich ograniczeniem umysłowym. Podużytkownicy bowiem nie potrafią pojąć prostych praw rządzących aplikacją. Twierdzą, że program jest skomplikowany i nieczytelny, oraz wskazują jakieś wyimaginowane błędy. Postawa taka dowodzi totalnej ignorancji w dziedzinie szeroko pojętej informatyki i cybernetyki oraz nauk pokrewnych.

Mimo że nadużytkownicy stworzyli aplikację zgodnie z zasadami sztuki i według najnowszych trendów, to nierozgarnięci podużytkownicy i tak nie są w stanie nic z niej zrozumieć. Więcej! Rozpuszczeni demokracją ośmielają się domagać wprowadzenia zmian, które pozwoliłyby im wspiąć się na poziom rasy wyższej.

Doświadczenie historyczne uczy, że faszyzm pojawia się tam, gdzie społeczeństwo jest niezadowolone. Dopóki więc producenci oprogramowania, zarówno demokratycznego, jak i autorytarnego, będą dbali o zadowolenie użytkowników, dopóty informatyczni faszyści pozostaną marginesem. No cóż... Poczekajmy na Windows 99.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200