Jak Oracle "wykorzysta" Javę?

Prawo weta

Z drugiej strony, praktyka pokazała, że zamknięty Java Community Process potrafi budzić kontrowersje. Chyba najbardziej znana jest historia projektu Harmony, który miał na celu zbudowanie otwartej wersji pakietu Java SE. Sun dość sprytnie nałożył tu restrykcje na pakiet weryfikujący zgodność ze standardem (TCK) oraz wykorzystanie znaku towarowego Java, wiedząc, że będzie to nie do przyjęcia przez autora projektu - Apache Software Foundation. W odwecie ASF, która jest jedną z najaktywniejszych grup tworzących open source, zagłosowała przeciwko specyfikacji Java EE 6.

Zakup Suna to nie tylko kontrola nad rozwojem Javy poprzez bezpośredni wpływ na proces jej rozwoju, czy pełna kontrola nad oprogramowaniem, sprawdzającym zgodność ze specyfikacją; to także oddziaływanie na projekty, tworzące istotną cześć ekosystemu narzędziowego, decydującego o sukcesie całej technologii. Wątkiem wartym przytoczenia w tym miejscu jest przyszłość jednego z najbardziej udanych projektów Sun ostatnich lat - referencyjnego serwera aplikacyjnego i zestawu narzędzi integracyjnych GlassFish.

Uzależnienie od Javy

Połączenie kontroli nad rozwojem Javy wraz z kontrolą nad pakietami weryfikacyjnymi i środowiskami referencyjnymi jest szczególnie niebezpieczne dla największego konkurenta Oracle czyli IBM. Big Blue - zatrudniający niemal 400 tys. pracowników i przynoszący przychody w wysokości 100 mld USD rocznie - oparł znakomitą większość swojego oprogramowania właśnie na Javie. Począwszy od środowisk developerskich i wspomagających modelowanie (IBM Rational), przez środowiska uruchomieniowe i integracyjne (IBM WebSphere), aż do narzędzi zarządzania infrastrukturą (IBM Tivoli). Java jest intensywnie wykorzystywana nawet na tak specyficznych środowiskach, jak Lotus czy platforma mainframe.

IBM od wielu lat intensywnie wspiera rozwój Javy poprzez takie projekty, jak Eclipse, udział w Java Community Process czy wspieranie Apache Software Foundation. Do tej pory Sun, rozerwany pomiędzy ideologią a zarabianiem pieniędzy, stanowił gwarancję stosunkowo stabilnego i bezpiecznego rozwoju Javy. Teraz istnieje duże niebezpieczeństwo, że Oracle - jako bezpośredni konkurent IBM - wykorzysta dominującą pozycję podporządkowując rozwój języka swojej strategii biznesowej. Przedsmak nowej technologicznej batalii można było wyczuć podczas tegorocznego Oracle Open World, gdzie tylko podczas głównego przemówienia Scott McNealy i zaproszeni przez niego goście nazwę IBM wymienili 35 razy.

Budowanie potęgi

Z historycznego punktu widzenia Oracle zasługuje na najwyższy podziw za umiejętność wybierania właściwych momentów zwrotnych w karierze. Najpierw budował potęgę, sprzedając własne oprogramowanie bazodanowe dzięki twórcom aplikacji biznesowych (w tym SAP), po to, aby w pewnym momencie samemu wejść w rolę twórcy aplikacji biznesowych i odebrać tę część rynku firmom, na współpracy z którymi wyrósł. Teraz wykonuje podobny manewr na poziomie światowych dostawców rozwiązań zintegrowanych, obejmujących oprogramowanie, sprzęt i usługi. Jego głównymi, potencjalnymi ofiarami na tym etapie może być HP i IBM, którzy - podobnie, jak "ofiary" Oracle z poprzedniego wielkiego zwrotu - do tej pory byli dobrymi partnerami firmy Larry Ellisona. Warto zatem zadać sobie pytanie, co w nowym układzie sił stanie się z Javą.

Możliwe scenariusze

1. Może Oracle - korzystając ze swoich zasobów - przyspieszy rozwój technologii Java w nowych obszarach, standaryzując jednocześnie narzędzia do integracji, które stanowią jeden z ważnych elementów oferty IBM? Ten proces można zaobserwować od kilku lat chociażby na przykładzie serwerów aplikacyjnych, których ceny sukcesywnie spadają, a konkurencja open source (np. JBoss) coraz skuteczniej gości u największych klientów jako podstawa dla najważniejszych systemów transakcyjnych.


TOP 200