Internet rzeczy może stać się koszmarem

A teraz wyobraźmy sobie podobną sytuacją w dobie upowszechnionego internetu rzeczy. Zastępujemy stary router nowym. Lodówka, piekarnik, mikrofalówka, żarówki, system grzewczy, klimatyzacja, zamki w drzwiach, system alarmowy, nawet szczoteczki do zębów – wszystkie te rzeczy trzeba przełączyć na nową sieć. Inaczej nie można z nich korzystać.

Jak to bywa, kwestie połączenia z siecią pewnie będą analizowane na szybko, a producent niewiele uwagi poświęci rozwiązywaniu problemów. Urządzenia będą pochodziły od różnych firm, więc możemy zapomnieć o jednym systemie operacyjnym obsługującym je wszystkie jednocześnie. Nie będzie też standardu, jeśli chodzi o podłączanie i odłączanie tych urządzeń. Wszystkiego trzeba będzie uczyć się na nowo.

Zobacz również:

  • 5G - rozwój jeszcze przed nami, 6G - tuż tuż, za rogiem
  • 5G to nie tylko smartfony - jakie technologie skorzystają?

Ktoś mógłby wpaść na pomysł, że w takiej sytuacji najlepiej nie podłączać do sieci żadnych urządzeń. Ha! To nie takie proste. W końcu nie ma gwarancji, że niepodłączone urządzenia będą prawidłowo funkcjonować, i że ich niepodłączenie nie spowoduje utraty gwarancji.

Jak widać, kiedyś bycie specjalistą od IT we własnym domu wymagało co najwyżej umiejętności rozwiązywania problemów z jednym, a w ekstremalnych przypadkach z dwoma komputerami. Potem trzeba było nauczyć się obsługiwać sieci bezprzewodowe. Później pojawiły się smartfony i tablety. Wkrótce każde urządzenie, jakie posiadamy, będzie mieć wbudowaną łączność z internetem. Ile czasu będzie zajmować nam obsługa tych urządzeń? Na pewno więcej niż byśmy chcieli.


TOP 200