Internet na cenzurowanym

Represje na Dalekim Wschodzie

Cenzura w Wietnamie przypomina chińską. Opozycjonistów za wyrażanie swoich opinii w sieci skazuje się na wysokie wyroki więzienia. Jeden z wielu przypadków: Nguyen Khac Toan za wysłanie maila do organizacji praw człowieka przesiedział 3 lata (z zasądzonych 12. Wyszedł na mocy amnestii), następne 3 musi odsiedzieć w domu.

Kolejny to doktor Pham Hong Son, schorowany, skazany na 5 lat. Powód: wyrażanie niegodnych z systemem opinii w sieci. Następny: Nguyen Vu Bing, skazany na lat 7. Powód ten sam.

Zobacz również:

  • WordPress 6.5 trafia na rynek. Oto 5 najważniejszych zmian
  • Problemów TikToka w USA ciąg dalszy

Inna dramatyczna historia to aresztowanie trójki młodych internautów w październiku ubiegłego roku. Truong Quoc Tuan, Truong Quo Huy oraz jego narzeczona Lisa Pham zostali zatrzymani we własnym domu, pojmani, ślad po nich zaginął. Powód: udział w czacie dotyczącym demokracji, co zdaniem rządu, równoważne jest z nawoływaniem do obalenia rządu.

W Wietnamie żyje ok. 84,4 mln ludzi (dane za CIA World Fact Book), podczas gdy samych internautów jest jedynie 5,8 mln. Dostawcy ISP oraz media są ściśle kontrolowane. Internetowa policja sprawdza treści przeglądane przez użytkowników, głównie w kafejkach, bo stamtąd najczęściej skorzysta się z sieci.

Podobnie jest w Birmie - kraju, który Reporterzy bez Granic, nazywają jednym z najgorszych wrogów wolności słowa, gdzie metody kontroli i nacisku bywają nawet gorsze niż w Chinach. Użytkownicy korzystają sieci w kawiarenkach, bo posiadanie własnego komputera i łącza do internetu jest zabronione. Każde pięć minut przeglądania witryn jest rejestrowane, a właściciel kafejki dokładnie bada, co klient ma na ekranie. Nie ma mowy o dostępnie do stron internetowych opozycji - jest on skutecznie blokowany przez oprogramowanie amerykańskiej firmy Fortinet. Z serwisów pocztowych na Yahoo! czy Hotmail w ogóle nie można korzystać.

Jedna czwarta mieszkańców Birmy żyje w skrajnej nędzy - podaje CIA Word Fact Book. Użytkowników sieci szacuje się na ok. 63,7 tys.

Organiczny dostęp do sieci to codzienność w Korei Północnej. Jeszcze do niedawna w ogóle nie było tam sieci na specjalne żądanie władz. Odkąd jednak łącza się pojawiły, dostęp do interetu mają tylko uprzywilejowani, a same zasoby dostępne z kraju ograniczają się do ocenzurowanych stron chwalących reżim Kim Jong-il. Trudno oszacować, jaki jest procent osób korzystających z sieci. Reporterzy Bez Granic sugerują, że może ich być nie więcej niż kilka tysięcy.

Treści eliminowane są również z malezyjskiej sieci. Strony nieprzychylne rządzącemu Mohatirowi Mohammedowi szybko stają się niedostępne. Chociaż sama Malezja może się poszczycić wysoką liczbą użytkowników (10,4 mln na 24 mln mieszkańców), oni sami nie czują się wolni w sieci. Jak zaznaczają Reporterzy Bez Granic, ostra polityka rządowa kontrolująca internetowe publikacje oraz nagonka na Malajsiakini - niezależny dziennik online -doprowadziły do powstania autocenzury. Autorzy blogów unikają niewygodnych tematów, boją się represji.

Jeszcze gorzej jest na Malediwach. I choć kraj jest rajem dla turystów, dla przeciętnego użytkownika sieci zamienia się w piekło. Rządzący od 25 lat prezydent Maumun Abdul Gajum tłumi każdą opozycję, każdy najmniejszy sprzeciw. Zadanie ułatwia mu brytyjska firma Cable&Wireless, która kontroluje dostęp do sieci w całym kraju. Znamienny był przypadek z 2002 roku, kiedy to czwórka mieszkańców wysp została aresztowana i skazana za przygotowywanie newslettera dotyczącego sytuacji w kraju. Jeden z aresztowanych wciąż przebywa w więzieniu.

W dalekiej Tajlandii rząd cenzuruje sieć pod hasłem walki z pornografią. Strony, na których pojawiają się słowa krytyki pod adresem rządu, zostają również zablokowane. Tak się stało między innymi z witrynami dwóch stacji radiowych. Po opublikowaniu materiałów, które nie spodobały się władzy, dostawca usług ISP został zmuszony do nich zablokowania.

Internet na cenzurowanym

W wielu krajach na świecie internet jest skutecznie blokowany

Cenzura w Azji Środkowej

Reporterzy Bez Granic wskazują, że coraz trudniejsza staje się sytuacja użytkowników w byłych republikach radzieckich. Turkmenistanem rządzi po stalinowsku prezydent Neparmurad Njazow. Polityka internetowa jest okrutna: zakaz posiadania internetu w domu, brak kawiarenek internetowych. Dostawcami sieci są firmy rządowe, a treści publikowane online podlegają ścisłej kontroli.

W Kazahstanie władze również bacznie obserwują działalność użytkowników w sieci. Rządzący Nursultan Nazarbajew stworzył specjalną czarną listę witryn, na której znalazły się między innymi strony opozycji - serwisy te szybko znikają z sieci. W październiku ubiegłego roku w pokazowym procesie opozycja została pozbawiona domeny (.kz).

Bardzo podobną taktykę stosuje prezydent Uzbekistanu. Opozycyjne strony są blokowane na żądanie władz. Co więcej, w walkę z dysydentami uwikłane są firmy ISP, które zmusza się do wykonywania poleceń rządu nakazującego dławienie opozycji.

Istnieją co prawda kawiarenki internetowe, skąd najczęściej z siecią łączą się Uzbekistańczycy. Miejsca te są jednak ściśle kontrolowane - dokładnie sprawdza się, co użytkownicy mają na ekranach.

W Uzbekistanie więzi się zwolenników demokracji. Reporterzy Bez Granic wskazują, że za publikowanie niezgodnych z rządową doktryną treści, użytkownicy trafiają do więzienia (zdarzyły się przypadki uwięzienia na ponad 3 lata za wyrażanie swojej opinii w obronie demokracji).

Internet na cenzurowanym

Organizacja Reporterzy Bez Granic stworzyła mapę krajów cenzurujących media

Blokady informacji w krajach arabskich

Inne hasła, choć podobne metody stosują kraje na Bliskim Wschodzie. Tam cenzura w sieci wprowadzana jest jako "obrona użytkowników przed dostępem do treści pornograficznych". Przy okazji blokowania erotycznych witryn, użytkownicy tracą dostęp do stron niezależnych dzienników, serwisów politycznych, religijnych (oprócz islamskich) czy publicystycznych.

Taką politykę przyjął Iran, gdzie rząd zablokował setki tysięcy stron WWW. W popisowych procesach do więzienia trafili autorzy blogów jesienią 2004 i latem 2005 roku. Do więzienie na 2 lata trafił między innymi 23-latek Modżtaba Saminedżad. Oficjalnym powodem uwięzienia bloggera było naruszenie kodeksu państwowego.

W Syrii dostęp do sieci jest ograniczony do grupy uprzywilejowanych, ale nawet ci są pod bacznym nadzorem władz. Jeden ze studentów, który opublikował na zachodnim serwerze zdjęcia z demonstracji w Damaszku, został aresztowany i torturowany. W więzieniu przesiedział 2 lata.

Nie łatwo jest również w Arabii Saudyjskiej. Władze powołały do życia specjalną jednostkę, która zajmuje się monitorowaniem sieci. Do tej pory zablokowano ok. 400 tys. stron internetowych. Cenzura nie pomija też autorów blogów. W przeszłości były też problemy z dostępem do serwisu Blogger.com.

Lista chińskich dziennikarzy uwięzionych za korzystanie z prawa do wolności słowa w sieci

Shi Tao - były redaktor Dangdai Shang Bao odsiadujący karę 10 lat więzienia za wysłanie maila do zachodniego serwisu internetowego. Firma Yahoo! pomogła władzom zidentyfikować dziennikarza i dostarczyć przeciw niemu dowodów (udostępniła partii komunistycznej zawartość jego skrzynki pocztowej)

Li Changkuing - skazany na 3 lata więzienia w styczniu ubiegłego roku za umieszczenie artykułu na zakazanym serwisie internetowym Bozun News. Artykuł dotyczył szczegółów epidemii szalejącej w prowincji Fudżijan gorączki wywołanej wirusem przenoszonym przez komary i został opublikowany przed oficjalnym oświadczeniem partii.

Zeng Jijun - uwięziony w grudniu dwa lata temu za krytykowanie partii w artykułach publikowanych online (nie tylko na chińskich stronach, ale również na amerykańskich)

Zang Lin - felietonista polityczny, skazany na 5 lat więzienia w lipcu ubiegłego roku za publikację artykułów w zachodnich serwisach informacyjnych. Oskarżony został o sabotaż.

Kong Jouping - eseista i poeta popierający demokratyczne reformy, aresztowany w 2003 roku i skazany na 15 lat więzienia

Kai Lujun - uwięziony w 2003 roku po napisaniu serii artykułów nawołujących do zmian w państwie. Artykuły krążyły w internecie.

Tao Haidong - internetowy felietonista, skazany w 2003 roku na 7 lat więzienia za artykuły zawierające idee demokratyczne

Xu Zerong - otrzymał karę 10 lat więzienia za "ujawnianie tajemnic państwa"

Na podstawie "The Guardian", luty 2006


TOP 200