Internet, czyli współpraca

Modelowym przykładem takiej metody rozproszonego zarządzania jest działalność IETF (Internet Engineering Task Force), podstawowego ciała standaryzacyjnego w Internecie, które usiłuje skłaniać firmy informatyczne, żeby zamiast promowania własnych standardów, starały się je tak rozszerzyć, by mogli je zaakceptować inni.

"Internauci powinni, we własnym, dobrze pojętym interesie, edukować tych, którzy stanowią prawo" - Vinton Cerf, wiceprezes MCI.

Prelegenci występujący na genewskiej konferencji byli zgodni, że nie sposób wskazać na pozytywny przykład jakiegokolwiek kraju, który potrafiłby prawidłowo przygotować regulacje prawne dotyczące sieci globalnej. Próby regulacji podejmowane np. w Stanach Zjednoczonych czy Niemczech zakończyły się fiaskiem i zmasowanymi protestami. Zdaniem Catherine Trautmann, minister kultury i komunikacji we Francji, przedstawiciele rządów powinni najpierw zapoznać się ze sposobem, w jaki powstał i rozwinął się Internet. Dopiero wtedy powinni zacząć podejmować decyzje dotyczące sieci globalnej. Z drugiej jednak strony, nie można rządowi odbierać prawa do wtrącania się w rozwój Internetu, co postuluje wielu internautów. Choćby dlatego że sam rząd i wszystkie jego agendy są liczącym się użytkownikiem sieci globalnej. Internet musi być traktowany inaczej niż typowa usługa czy produkt. Podobnie jak w przypadku książek, rolą rządu jest zapewnienie właściwej ochrony, by mógł on wzrastać. "Nie kontrolujcie, ale uczestniczcie" - tak zwrócił się do przedstawicieli rządów Donald Heath, prezes Internet Society.

Komisja Europejska nie zamierza zbyt mocno angażować się w rozwój i regulację Internetu. Według Fransa de Bruine, delegata Komisji, należy zdać się tutaj na sektor prywatny. To właśnie firmy we współpracy z rządami powinny przedstawić propozycje rozwiązań, które mogą funkcjonować w skali globalnej. Komisja Europejska stara się zbudować płaszczyznę dialogu między biznesem a administracją rządową poprzez organizowanie spotkań w ramach Global Business Dialogue.

W Internecie nie dzieje się aż tak źle, jak wynikałoby to z obiegowych opinii. Liczba użytkowników sieci globalnej wzrasta wyraźnie szybciej niż naruszenia bezpieczeństwa informacji i włamania do systemów.

Wbrew obiegowym opiniom, Internet staje się środowiskiem coraz bardziej bezpiecznym. Odnosząc rosnącą wciąż liczbę ataków hakerów na systemy komputerowe do dynamiki wzrostu sieci (poprzez normalizację liczby incydentów do aktualnych rozmiarów sieci globalnej), można obserwować, że prawdopodobieństwo zaatakowania pojedynczego hosta wciąż maleje. Przeciętnie jest ono zresztą bardzo małe - jedynie 0,2% w ciągu roku, co stanowi wartość aż 5 razy mniejszą od częstotliwości występowania wydarzeń spowodowanych względami technicznymi (np. w razie awarii dysku twardego).

Włamaniem zagrożone są przede wszystkim duże i znane serwisy. Prawdopodobieństwo ataku wynosi tutaj aż 10%. O ile znaczenie wielu rodzajów ataku wciąż maleje, zauważalne jest gwałtowne rozprzestrzenianie się metod blokowania serwisów poprzez np. ich przeciążanie. Ataki typu denial-of-service stanowią już 10% wszystkich incydentów i wartość ta wciąż rośnie. Coraz trudniejsze jest także wykrywanie sprawców ataków, którzy operują przez rosnącą liczbę pośrednich kont, często darmowych, a przeto anonimowych.

Badania nad społecznością hakerów, prowadzone przez Tima Jordana i Paula Taylora, dwóch socjologów brytyjskich, pozwalają wykryć cechy wspólne łączące tę grupę ludzi. Okazuje się, że wielu z aktywnych hakerów to osoby pochodzące z rozbitych rodzin, często wychowywane bez obecności ojca.

Prawdziwy biznes internetowy to taka działalność gospodarcza, która bez Internetu nie mogłaby istnieć.

Innowacje, takie jak samolot, druk czy maszyna parowa, które przekształciły świat, miały jedną cechę wspólną. Wszystkie zbliżały ludzi. Nie inaczej jest z Internetem. Internet jest medium nie poddającym się kontroli, za pośrednictwem którego przesyłane są przez dowolne granice produkty stanowiące własność intelektualną. Internetowy biznes pozwala agregować bardzo rozproszone rynki - trochę przypomina to filtrowanie złota z oceanu. Internet jest jak elektryczność pod koniec XIX w. Wiemy, że to ważna innowacja, ale nie można przewidzieć, jakie dzięki niemu powstaną nowe obszary działalności biznesu.

Przewidywana wielkość obrotów handlowych osiągana w Internecie po roku 2001 to aż 320 mld USD (wg badań Forrester Research). Choć suma to ogromna, jest to zaledwie jeden procent całości obrotów handlowych na świecie, prognozowanych na ten okres.


TOP 200