Instrukcja czy przepis

Taki stan rzeczy stał się udziałem Charlesa Babbege'a, którego "maszynę różnicową" i projekt "maszyny analitycznej" słusznie określa się mianem prototypów komputerów. Jego zmagania ze złożonością obliczeń potrzebnych do zaprojektowania mechanizmów realizujących arytmetyczne obliczenia, niedoskonałość dostępnych narzędzi i materiałów, a także trudności finansowania projektów (szukał dla nich rządowych sponsorów) dobrze ilustrują, z jakimi zjawiskami jest powiązana technika.

Choć Ch. Babbage nie był skłonny do nadmiernych spekulacji, idących w stronę analogii maszyn z umysłem ludzkim, to istotę ewentualnego porównania najlepiej oddała Ada Lovelace, pisząc, że "maszyna analityczna nie rości sobie pretensji do tworzenia czegoś sama z siebie. Może wykonywać wszystko, co będziemy umieli jej polecić. Może dokonywać analiz, nie jest wszelako zdolna dochodzić do związków analitycznych czy prawd". Ten trzeźwy punkt widzenia był bez wątpienia poza samymi racjami teoretycznymi również wyrazem ograniczeń ówczesnej techniki - precyzyjnej mechaniki borykającej się z opornym tworzywem i ograniczeniami w sposobie generowania energii zasilającej maszyny liczące. Człowiek nie stał wówczas ponad techniką, to ona ograniczała mu możliwości działania. Nie było zatem podstaw do mrzonek o materializacji myślenia w maszynach.

Natomiast wydawało się, że bez żadnych trudności uda się inna, kluczowa dla tej epoki idea przedstawienia myślenia przez rachunek matematyczny. Tu nie przeszkadzała ułomność fizycznej realizacji maszyn liczących. Możliwość wyrażenia wnioskowań logicznych przez rachunek algebraiczny, sprowadzenia logiki do matematyki, zdawała się realizacją starego pomysłu (żywił go m.in. G. Leibniz) zbudowania formalnej logiki, która dałaby się następnie w specyficzny sposób zmechanizować. Stworzyłoby to podstawę do pełnej mechanizacji ludzkiego myślenia. Idea budowy maszyny liczącej, która imitowałaby ludzkie myślenie dzięki zalgebraizowanej logice, na nowo ożywiła umysły konstruktorów i teoretyków. Trudności technologicznej realizacji pomysłu wydawały się do pokonania, zaś idea kolejny raz wyprzedziła technikę.

Nowy impuls przyszedł z początkiem XX wieku od strony matematyki, lecz bardzo szybko znalazł również wsparcie w badaniach nad elektrycznym przewodnictwem i jego wykorzystaniem w maszynach elektromechanicznych, pracujących na podstawie binarnego sposobu kodowania impulsów. Właśnie połączenie binarnego zapisu liczb z możliwością ich przedstawienia w elektromechanicznym, a później elektronicznym urządzeniu dało początek nowym konstrukcjom, które prowadziły już wprost do cyfrowego komputera. Ponieważ historia jego powstania jest na ogół dobrze znana, skupmy się wyłącznie na tych elementach, które zdecydowały o powstaniu właściwych badań nad sztuczną inteligencją.

Prosta recepta

Istotę komputera cyfrowego można sprowadzić do tego, że jest on urządzeniem sterowanym programem, który składa się z wielu algorytmów. Zbudować efektywny komputer to odpowiednio go zaprogramować - w bogactwie programu leży istota uniwersalności tej maszyny. Jednak już genialny twórca projektu cyfrowego komputera Alan Turing wykazał, że są takie zadania, dla których nie ma obliczalnego programu wykonania, tzn. poza możliwościami maszyny A. Turinga pozostają rozległe dziedziny nieobliczalnych zadań i to wcale nie tylko teoretycznych. Jak przy tym znaczącym ograniczeniu cyfrowej maszyny upatrywać jej podobieństw czy wręcz przewagi nad ludzkim umysłem?

O ile jeszcze dawniej trudno było wyjaśnić w pełni powody tej zagadki intelektualnej, o tyle po latach analiz wydaje mi się, że pewne rzeczy można zrozumieć. O wszystkim decyduje kontekst, w którym maszyna tak uniwersalna, a jednocześnie ograniczona, jaką jest komputer, wchodzi w nasze codzienne życie. Gdy przychodzi czas powszechnego wykorzystywania takiej maszyny, to dopełnia się jej poznawcza funkcja. Chodzi o pytania spoza obszaru techniki. Zanim użytkownikom dostarczy pełnej satysfakcji, wpierw swoim konstruktorom daje okazję do wyartykułowania pewnych kwestii natury ogólnej, egzystencjalnej. W przypadku maszyn liczących jest to oczywiście sprawa "maszynowej" natury myślenia. Podam dwa przykłady takiej zależności, wymowne i dość dobrze tłumaczące istotę zjawiska, o którym mowa.

Alan Turing, jako matematyk, wiedział, że jego uniwersalna maszyna nie podoła wszelkim zadaniom obliczeń algorytmicznych, jakie mogą pojawić się w przestrzeni poznawczej człowieka. Mimo to sformułował w 1950 r. słynny test, który miał wykazać, że w dziedzinie zachowań językowych (udzielania odpowiedzi na pytania) maszyna będzie w zasadzie nierozróżnialna od człowieka. Absurdalność tego wniosku tak wówczas, jak i dzisiaj jest, moim zdaniem, taka sama. Nie dotrzymano cezury czasowej końca XX wieku, kiedy to komputery miały, według A. Turinga, pomyślnie przechodzić jego test. Jak zatem wytłumaczyć żywotność rozumowania Turinga w licznych kręgach zwolenników sztucznej inteligencji?


TOP 200