Innowacje, które odmienią świat biznesu

Rzeczywistość rozszerzona

Patrzysz na budynek przez kamerę swojego smartfona. Dzięki GPS, sensorom położenia oraz danym pobieranym z sieci na ekranie smartfona wyświetlane są dokładne dane teleadresowe budynku oraz informacje o tym, jakie firmy w nim rezydują – tak najprościej można opisać zasadę funkcjonowania rzeczywistości rozszerzonej (Augmented Reality – AR).

„AR wykorzystuje dane z cyfrowego świata i nakłada je na ten rzeczywisty. Efekt tej operacji prezentowany jest w czytelny, wygodny dla użytkownika sposób. Można do tego celu wykorzystać animacje, elementy tekstowe, nagrania audio lub wideo” – wyjaśnia Oscar Diaz, szef firmy FuelFX, tworzącej materiały szkoleniowe wykorzystujące rzeczywistość rozszerzoną. Diaz dodaje, że zastosowanie AR w szkoleniach pozwala wyeliminować ludzki błąd i skrócić czas szkolenia w przemyśle nawet czterokrotnie (jednocześnie technologia ta może zostać wykorzystana do oceny postępu kursantów).

Specjaliści zgadzają się jednak, że do pełnego wykorzystania możliwości, jakie daje rzeczywistość rozszerzona, niezbędne jest wykorzystanie gogli wyświetlających obraz w wysokiej rozdzielczości lub okularów w rodzaju Google Glass. „Dopóki musimy patrzeć na świat za pośrednictwem kamery i ekranu smartfona, dopóty nie możemy mówić, że ta technologia gotowa jest do powszechnego użytku. Nałożone na obraz świata grafiki powinny do złudzenia przypominać rzeczywistość. Niestety, sytuacja wygląda tak, że choć rzeczywistość rozszerzona wyewoluowała z technologii wprowadzonych wraz z pojawieniem się odpowiednich urządzeń wyświetlających, to później AR rozwijała się znacznie szybciej niż te urządzenia” – dodaje Oscar Diaz.

Jego zdaniem przyjdzie nam jeszcze nieco poczekać na urządzenia wyświetlające obraz, które staną się odpowiednią platformą do popularyzowania AR – na pewno sprzętem tym nie jest jeszcze Google Glass (choćby dlatego, że okulary Google’a są w stanie nałożyć wirtualny obraz tylko na część pola widzenia użytkownika).

„Gdy widzimy prezentację technologii AR, łatwo możemy sobie uświadomić jej zalety i możliwości – ale na razie to wszystko wielu osobom wydaje się tylko sztuczkami. Brakuje odpowiednio precyzyjnego pozycjonowania oraz odpowiednio sprawnego urządzenia służącego do dostarczania użytkownikom dodatkowych informacji wizualnych” – podsumowuje Tim Bajarin, analityk i szef firmy Creative Strategies.

Elektronika jednorazowa

Nasz świat wypełnia się urządzeniami elektronicznymi, również tymi starymi, nikomu już niepotrzebnymi. Być może jednak z czasem problem zalegającej elektroniki zostanie rozwiązany. Będzie to możliwe dzięki zjawisku nazwanemu „transient electronics”, co luźno można przetłumaczyć jako „elektronikę jednorazową/tymczasową”. Chodzi o tworzenie urządzeń, które po wykonaniu swojego zadania będą po prostu znikały – rozkładały się w środowisku lub nawet rozpuszczały w ciele.

„To będzie kolejna wielka technologiczna fala – następnych kilka dekad spędzimy na poszukiwaniu kreatywnych metod montowania elektroniki w ciele ludzkim i budowaniu konstrukcji będących połączeniem organizmu i maszyny” – zapowiada analityk Rob Enderle. „Na razie jednak ta technologia daleka jest od komercjalizacji – pracuje nad nią zaledwie kilka ośrodków i cały projekt jest raczej na etapie prototypowania” – konstatuje Reza Montazami, naukowiec z Iowa State University.

Do stworzenia urządzeń z dziedziny transient electronics niezbędne jest zastosowanie metali rozpuszczalnych, a to można osiągnąć na dwa sposoby. Można stosować metale takie jak magnez, który zarówno przewodzi prąd, jak i jest rozpuszczalny w wodzie lub, alternatywnie, używać nanocząsteczek metali, takich jak srebro, które przewodzą prąd, ale nie rozpuszczają się w wodzie. (Wtedy konieczne jest osadzanie ich w substancji, która rozpuści się w wodzie lub pod wpływem temperatury, którą będzie mogła wygenerować samo urządzenie).

W tym drugim przypadku ta substancja – np. polimer – musiałaby się rozpadać, zmieniając układ w srebrną papkę, co nie tylko usunęłoby dane zapisane w urządzeniu, ale również wszelkie pozostałości po urządzeniu. „To coś mogłoby się świetnie sprawdzić np. w zastosowaniach wojskowych” – tłumaczy Montazami.

Wśród zastosowań „cywilnych” eksperci wymieniają m.in. karty smart (np. dokumenty identyfikacyjne), które dzięki zastosowaniu elektroniki jednorazowej można by zdalnie dezaktywować. Oczywiście, rozpuszczalna elektronika doskonale sprawdziłaby się również w zastosowaniach medycznych – diagnostyce i leczeniu. „To ogromna szansa na usprawnienie działania, np. kapsuł z kamerami. Pytanie brzmi jednak, czy pacjenci i klienci uznają te rozwiązania za bezpieczne? To są problemy, które trzeba będzie rozwiązać przed upowszechnieniem tej technologii” – podsumowuje Tim Bajarin.

Named data networking

Protokół TCP/IP doskonale sprawdzał się w początkowej fazie rozwoju internetu, gdy dominującymi kanałami komunikacyjnymi był e-mail, WWW czy przesyłanie plików, jednak w dzisiejszym świecie, zdominowanym przez zorientowane na wymianę danych aplikacje webowe i serwisy stremingowe, coraz wyraźniej widoczne jest zapotrzebowanie na jego następcę. Jednym z silnych kandydatów jest technologia nazwana Named Data Networking (NDN).

„To nie jest rozwiązanie komercyjne, co więcej, nie jest ono gotowe do premiery rynkowej w najbliższych latach. Ale NDN ma potencjał, by z czasem zastąpić TCP/IP” – mówi Dave Oran z Cisco, biorący udział w pracach nad NDN Consortium.

Najprościej rzecz ujmując, NDN zastępuje pojęcie hostów i adresów IP koncepcją porcji danych oraz zapytań o te dane. „Każda, najmniejsza i najprostsza porcja danych w internecie będzie miała swoją indywidualną nazwę i każdy klient będzie mógł się do tego imienia odwołać. Sieć będzie w stanie skomunikować owe porcje danych z aplikacjami, które w danej chwili ich potrzebują, i dostarczyć je pod wskazany adres. Tak wygląda podstawowy koncept NDN” – wyjaśnia Oran. Kluczem jest tu katalogowanie podstawowych zasobów internetu nie pod kątem ich adresu, lecz treści, które niosą.

Twórcy NDN zakładają, że protokół będzie miał wbudowane szyfrowanie i że doskonale sprawdzi się np. w rozwiązaniach z zakresu internetu rzeczy (ponieważ w sieci kluczowe będą dane, a nie ich adres). Co więcej, NDN ma być odporny na wiele typów ataków internetowych, ponieważ dane będą wysyłane wyłącznie w odpowiedzi na konkretne zapytanie. Twórcy nowego protokołu nie spodziewają się znacznego przyspieszenia działania sieci, bo nie to jest ich celem.

Dave Oran przypomina, że protokół VoIP udało się spopularyzować dopiero dwie dekady po jego stworzeniu (co nastąpiło w 1982 r.). Jego zdaniem z NDN może być podobnie (chociaż w niektórych specjalistycznych zastosowaniach zapewne nastąpi to znacznie wcześniej). „Może być też tak, że jego upowszechnienie nigdy nie nastąpi, a kluczowe cechy NDN zostaną po prostu zaimplementowane do TCP/IP” – podsumowuje ekspert.


TOP 200