Informatyka (nie) jest za droga

Rodzi się podejrzenie, że najpowszechniejszy dziś model informatyzacji, w którym gros kosztów rozwoju i eksploatacji systemów ponosi użytkownik, będący jednocześnie właścicielem infrastruktury IT, na dłuższą metę jest nie do utrzymania. Budżety informatyczne - mimo zachwiania, jakie wynikło z trudniejszych lat światowej gospodarki i związanego z nimi wzmożonego nacisku na rewizję wydatków - rosną nieubłaganie, a związane z nim zapotrzebowanie na kompetencje rośnie szybciej niż podaż tych kompetencji na rynku pracy. Stwarza to potencjalną możliwość ogromnej poprawy efektywności dla tych organizacji, którym uda się zrealizować obsługę potrzeb informatycznych poprzez współpracę z partnerami na zasadach strategic sourcing. Koncentracja wiedzy w centrach kompetencji, odejście od paradygmatu "właściciela infrastruktury" w stronę "agregatora usług", to trendy, które przekształcają dzisiejszą gospodarkę w kierunku sieci wartości.

Taki kierunek zmian wydaje się nieunikniony. W czasach, kiedy horyzont planowania strategicznego wynosił 7-10 lat, inwestycje kapitałowe (amortyzowane zwykle w okresie 3- lub 5-letnim) były doskonałym narzędziem do realizacji strategii. Dzisiaj okres amortyzacji inwestycji jest często dłuższy od cyklu biznesowego, stając się barierą w implementacji nowoczesnych, adaptacyjnych strategii. Przejście w kierunku sieci wartości pozwala przerzucić ciężar inwestycji związanych z rozwojem infrastruktury IT na specjalistycznych dostawców i przekształcić wydatki kapitałowe w operacyjne, związane z wykorzystaniem usług sieciowych. Model ten zakłada, iż rynek usług sieciowych - od hostingu, po usługi ASP na poziomie komponentów, pojedynczych aplikacji, a nawet całych procesów biznesowych - ukształtuje atrakcyjniejsze ceny niż dzisiejsza praktyka budowania imperiów IT w ramach organizacji. Zarazem uniezależni instytucjonalnych użytkowników informatyki od zmory krótkiego cyklu życia produktów IT.

Starość, nie radość

Produkty informatyczne starzeją się szybko. Można by wręcz podejrzewać istnienie spisku przemysłu informatycznego. Nabywca sprzętu i oprogramowania z chwilą zakupu zostaje wciągnięty w swoisty wyścig zbrojeń - musi regularnie inwestować w kupione przez siebie produkty, jeżeli chce jedynie utrzymać ich relatywną wartość na mniej więcej stałym poziomie.

Nie ma oczywiście żadnego spisku. Rynek informatyczny jest rynkiem hiperkonkurencyjnym - systematyczny postęp w obszarze technologii bazowych (procesory, pamięci i wydajność teletransmisji) sprawia, że żaden z graczy tego rynku nie może utrzymać trwałej przewagi opartej na pojedynczym produkcie.

Wszyscy wielcy tego rynku opanowali po mistrzowsku sztukę systematycznych innowacji, współpracy w sieciach wartości, komunikacji z rynkiem i kontroli nad ekonomicznymi aspektami swojego biznesu. Firmy, które zawiodły w jednym z tych aspektów, są dziś jedynie częścią historii informatyki. Nie jest to jednak cecha specyficzna rynku IT, lecz charakterystyczny atrybut rynków hiperkonkurencyjnych. Tam, gdzie istnieje duże ciśnienie konkurencji, gdzie powielanie udanych pomysłów jest stosunkowo proste, tam trwały sukces zapewniają jedynie permanentne innowacje - taka jest branża filmowa, usługi finansowe, reklama, taka jest też informatyka.

Kuba, tartak i informatyka

Produkcja filmów w sposób bardzo spektakularny pokazuje względność pojęcia "zbyt drogi". Rozpiętość kosztów produkcji filmów mieści się dziś w przedziale od niemal zera do ponad 300 mln USD. Niezależnie od wielkości budżetu filmy okazują się hitami bądź kończą się klapą. Talent twórców, producentów i promotorów jest tym, co decyduje o losach pieniędzy zaangażowanych w produkcję i dystrybucję. Podobnie jest z informatyką.

Mówiąc o wysokich kosztach informatyki, mam ochotę zacytować fragment słynnego skeczu kabaretu Dudek, powtarzając za Edwardem Dziewońskim: "Ty się mnie nie pytaj, ile można stracić, ty się spytaj, ile można zarobić!" Gospodarka wiedzy oznacza budowanie sukcesu na sprawności w zarządzaniu kapitałem informacyjnym. Tutaj informatyka jest narzędziem absolutnie niezbędnym. Technologia nie gwarantuje jednak nikomu sukcesu, tak jak zresztą nie gwarantuje go również fakt posiadania kapitału finansowego. Tylko sprawność w budowaniu - jak to określa dr Kjell Nordstroem - tymczasowych monopoli na silnie konkurencyjnych rynkach jest gwarantem sukcesu. Sprawność w zarządzaniu kapitałem informacyjnym to warunek konieczny, choć - niestety - niewystarczający.

Borys Stokalski jest prezesem zarządu firmy konsultingowej Infovide - Architekci Strategii Informacyjnych.


TOP 200