Informatyka a koronawirus. Technologie w czasach kryzysu

Informatyka to źródło unikatowych technologii antykryzysowych. Ich rozwój w czasie epidemii ulega naturalnemu przyspieszeniu. Pytanie, jak będzie wyglądał kształt informatycznego świata po kryzysie.

Pandemiczny kryzys uderzył na wielką skalę i w sposób nagły, a jednocześnie – z ludzkiego punktu widzenia - podstępny, bo przecież nie można winić wirusa za to, że jest. Wróg wszechobecny, a niewidzialny, uderzający w pozornie kojącej ciszy, w pełnym słońcu, pod błękitnym niebem, pośród skrzącego się śniegu alpejskich kurortów czy w urokliwych zakątkach Wenecji bądź uliczkach Barcelony, przemierzanych przez wesołe grupy turystów. A jednak pośród całego dramatu epidemii znaleźliśmy się w sytuacji lepszej niż nasi przodkowie. I nie trzeba tu sięgać do czasów średniowiecza, gdy bezradna ludzkość mogła właściwie tylko czekać aż zaraza sama minie. Wystarczy popatrzeć na przebieg pandemii w ostatnim stuleciu, poczynając od tej z roku 1918 na tej z 2009 r. kończąc.

W kryzysowym czasie AD2020 jak w soczewce zobaczyliśmy, co jest naprawdę ważne. Zdefiniowaliśmy krytyczne służby i całe branże, których znaczenie zostalo przewartościowane na czas wyjątkowej sytuacji. Można było zamknąć samochodowe fabryki, dostarczające wyrafinowane konstrukcje najnowszych osiągnięć myśli motoryzacyjnej, ale nie można było zatrzymać zakładów mleczarskich. W tym ostatnim przypadku widać także wyraźnie, że mleko nie dotarłoby do końcowego odbiorcy, gdyby nie firmy produkujące opakowania dla przemysłu spożywczego. Ale i te nie wytwarzają takiego surowca, jak granulat, w drodze fotosyntezy. Muszą otrzymać go od poddostawców, a ci z kolei zdani są na niezawodność kolejnych kooperantów, w niekończących się łańcuchach wartości.

W efekcie okazuje się, że w globalnej gospodarce wszystko jest powiązane ze wszystkim. Naturalnie, wśród sfer ważnych można znaleźć i ważniejsze. Producent sprzętu sportowego ma mniejsze znaczenie niż dostawca energii, a zabawki są na planie dalszym niż środki czystości. Jednak z całą pewnością do sektorów szczególnie istotnych antykryzysowo należy zaliczyć operatywną informatykę.

Informatyka a koronawirus. Cyfrowy świat

Centra obliczeniowe, sieciowe huby, miliony kilometrów łączy teleinformatycznych, w postaci mediów fizycznych bądź wirtualnych – kosmicznych czy w eterze. Armie zakładowych informatyków, robotycy czy programiści systemów sterujących liniami wytwórczymi. Bez tej infrastruktury i bez tych specjalistów nie poruszy się żadna paleta w magazynie wysokiego składowania, posiadającym nawet dziesiątki tysięcy miejsc. A bez konfekcjonowania i komisjonowania wyrobów z zakładu nie wyjedzie żadna ciężarówka. A nawet gdyby ją do pełna załadować, nie będzie wiadomo dokąd ma pojechać, jeśli stanie komputerowo wspomagany system planowania transportu.

W rozpowszechnionym wytwarzaniu na czas błąd programu automatycznie zamawiającego surowce powoduje zatrzymanie całej produkcji w ciągu godzin, wystarczy brak jednego składnika z długiej listy części czy składników wyrobu. Zawieszenie się komputerowego fakturowania w dobowym rytmie grozi firmie widmem utraty płynności finansowej nawet w ciągu pojedynczych dni.

Informatyka dostarcza także unikatowych i dedykowanych narzędzi antykryzysowych, które dostępne są tylko w świecie technologii komputerowych. Przyjrzyjmy się przebiegowi pandemii w Korei Południowej. Na tzw. krzywej S charakterystyczne i bardzo istotne są dwa punkty: moment gwałtownego wzrostu zachorowań i chwila kiedy pnąca się ostro w górę krzywa zaczyna się spłaszczać. Pierwsza data to 20 lutego, druga następuje po ok. 14 dniach.

Dlaczego wielu innym krajom nie udało się tak szybko wejść na ścieżkę południowokoreańską, a więc wyhamować tempa zakażeń? Przyczyn jest wiele, łącznie z czynnikami kulturowymi, mentalnościowymi czy dotyczącymi społecznego zdyscyplinowania. Nas w tym miejscu interesuje technika. Otóż 11 lutego w Korei Południowej udostępniono komórkową aplikację Co100 (Corona 100m), która już w ciągu pierwszych 10 dni miała milion załadowań.

Aplikacja, bazująca na bieżąco aktualizowanych danych rządowych, automatycznie alarmuje użytkownika, jeśli wkracza na obszar w promieniu 100 metrów od miejsca, w którym zlokalizowano osobę zainfekowaną. W ten sposób możliwe jest unikanie miejsc potencjalnie mniej bezpiecznych, względnie zachowywanie szczególnych środków ostrożności.

Wielkie możliwości druku 3D

W świecie analogowym można próbować przestawiać wytwarzanie podzespołów samochodowych na produkcję sprzętu medycznego, ale w świecie cyfrowym jest to łatwiejsze. Drukarka 3D może drukować śmigła dla samolotów albo respiratory, wystarczy zmienić program.

Ten ostatni przykład nie jest abstrakcyjny. W rekordowym tempie niespełna dwóch tygodni polscy inżynierowie z firmy VentilAid opracowali i udostępnili bezpłatnie w sieci projekt sztucznego płuca, które można wydrukować drukarką 3D. Koszt wytworzenia skalkulowano na poziomie ok. 200 złotych, tak aby w praktyce udostępnić technologię każdemu potrzebującemu, również w krajach o znacznie mniejszych dochodach niż Polska. Urządzenie nie ma zastąpić w pełni profesjonalnych i certyfikowanych respiratorów, ale raczej stanowić ostatnią deskę ratunku w sytuacji lokalnych braków na rynku urządzeń klasycznych.

Informatyka a koronawirus. Prawo i nowe technologie

W tym miejscu mogłoby paść pytanie o ochronę danych osobowych (RODO). Można by je skwitować stwierdzeniem: w obliczu zagrożeń zdrowotnych nie będziemy się tym przejmować. Jednak nawet w sytuacjach kryzysowych, dla uniknięcia chosu, istotne jest postępowanie zgodnie z prawem, które w razie potrzeby powinno być szybko modyfikowane. Dopiero gdy nie jest to możliwe, pozostaje praktyczny wybór mniejszego zła, względnie wyższego dobra.

Istnieje wszak wiele możliwości, które nie naruszają istniejących regulacji. I tak, 10 marca niemiecki Deutsche Telekom dostarczył do centrum antywirusowego Instytutu Roberta Kocha anonimowe dane 46 milionów użytkowników tej firmy, obejmujące ostatni kwartał roku 2019. Na tej podstawie sporządzono wyjściową bazę danych statystycznych, pokazujących typowy promień mobilności ludności. Kolejne transze danych umożliwiały porównanie tej aktywności w miarę wprowadzania kolejnych działań antykryzysowych przez rząd.

Wspomniany promień ulegał ciągłemu i zdecydowanemu zmniejszeniu, więc nie trzeba było uruchomiać najbardziej radykalnych posunięć, jak np. całkowitego zakazu opuszczania mieszkań. Kolejne firmy zaczęły postępować podobnie i 25 marca osiem z nich (Vodafone, Deutsche Telekom, Orange, Telefonica, Telecom Italia, Telenor, Telia, A1) zobowiązało się do przekazywania wspomnianych informacji Komisji Europejskiej, w celu koordynowania działań na szczeblu unijnym.

Co kraj, to obyczaj. A dokładniej: co kraj, to inne prawo i inne pomysły wykorzystywania technologii w sytuacjach kryzysowych. Tajwan uruchomił aplikację „elektronicznego płotu“, która wysyła sygnał do policji, że ktoś na kwarantannie opuścił swoje mieszkanie. Wyłączenie komórki również generuje taki sygnał. A co z tymi, którzy zechcą zostawić telefon w domu i pójść na nielegalny spacer? Komórka w takiej sytuacji pełni rolę dodatkowego dowodu osobistego i trzeba nosić ją ze sobą do kontroli.

Owszem, każdy system można oszukać i można by też wprowadzać coraz bardziej rygorystyczne rozwiązania np. tzw. elektroniczne kajdanki, stosowane w więziennictwie dla osadzonych z możliwością aresztu domowego. Optymalny wydaje się statystyczny kompromis: powszechna akceptowalność społeczna technologii antykryzysowej z praktyczną tolerancją łamania prawa, jeśli dotyczny bardzo niewielkiej grupy osób.

W Polsce 19 marca Ministerstwo Cyfryzacji udostępniło aplikację Kwarantanna domowa, przeznaczoną dla osób objętych tym obowiązkiem. Narzędzie ma ułatwić takim osobom kwarantannę, a ponadto zawiera elementy podstawowej oceny stanu zdrowia, dostarcza pomocnych w trudnym czasie informacji i ma wspomagać sprawną komunikację ze służbami.

Informatyka a koronawirus. Krajobraz po kryzysie

Chiński ideogram słowa kryzys oznacza też szansę. Zresztą i w polskim języku mamy termin obejmujący oba słowa: przesilenie. Rola technologii informacyjnych w trudnych czasach jest bardzo istotna, ale warto też zastanowić się, jak będzie wyglądał krajobraz po bitwie. Z pewnością wzrośnie rola procesów cyfryzacji, przyspieszone zostaną projekty szybszych sieci 5G.

W kryzysie zauważamy jak ważna jest wydajność (przepustowość) internetu dla służb, edukacji, którą można prowadzić także przy zamkniętych szkołach, i wreszcie dla milionów miejsc pracy, którą można wykonywać w domu, pod warunkiem, że nie zawiesi się nam się wideokonferencja, a czasy reakcji firmowych systemów będą takie jak w biurze.

Wyjątkowa sytuacja przyspieszyła trend przechodzenia do biur domowych, czyli do telepracy. Pracodawcy, który dotąd byli sceptyczni wobec tej formy pracy, zauważyli, że i w tym trybie firma może być efektywna, a jednocześnie atrakcyjniejsza dla pracowników a także społecznie – wystarczy wskazać na oszczędności czasowe i energetyczne w związku z dojazdami do pracy czy podróżami służbowymi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200