Informatycy czytają coraz więcej

Spada zainteresowanie obszernymi, przekrojowymi podręcznikami - kompendiami z jak największą zawartością informacji z poszczególnych dziedzin informatyki, tzw. cegłami. Ludzie szukają przede wszystkim informacji na konkretny temat, potrzebują wiedzy, która okaże im się przydatna w konkretnej sprawie - nie wszystko o bazach danych, ale np. tylko o bazach obiektowych. Lepiej się sprzedają książki trzystustronicowe niż te, które mają tysiąc stron.

Użytkownicy komputerów wiedzą dzisiaj na ich temat o wiele więcej niż przed laty. Korzystanie z komputerów przez coraz większą liczbę osób w najróżniejszych dziedzinach gospodarki i życia społecznego nie pozostaje zapewne bez wpływu na poziom wiedzy o komputerach. To chyba też wpływa na zmianę zainteresowań czytelniczych?

Widać rzeczywiście wyraźną poprawę kultury informatycznej w naszym społeczeństwie. Duża w tym zasługa szkół. Prowadzę zajęcia ze studentami pierwszego roku na Politechnice Warszawskiej. Widzę wyraźne zmiany na lepsze. Edukacja szkolna się poprawia, jest coraz mniejszy odsetek osób, którym trzeba tłumaczyć podstawowe sprawy. Wielu studentów ma już swoje strony w Internecie. A nie mówię tu o studentach z kierunku informatycznego.

Czy szkoły zamawiają dużo książek z zakresu informatyki?

Zamawiają przede wszystkim podręczniki i ćwiczenia. Coraz bardziej popularne staje się Europejskie Komputerowe Prawo Jazdy. Promowane jest w szkołach w ramach programu "Interklasa". Wydajemy książki do poszczególnych modułów, przygotowujące do zdania egzaminu. Obserwujemy pewną prawidłowość. Tam, gdzie są silne, prężne ośrodki PTI, więcej książek przygotowujących do egzaminu na komputerowe prawo jazdy kupują osoby prywatne. Jeżeli PTI działa słabo, zdecydowanie więcej tych wydawnictw zamawiają szkoły. Chcemy, żeby od jesieni były dodawane do nich CD-ROM-y.

Czy będzie Pan w coraz większym zakresie łączył słowo drukowane z materiałami elektronicznymi, multimediami?

Mam co do tego mieszane uczucia. Uczniowi w szkole nie jest potrzebny podręcznik z CD-ROM-em. To tylko podnosi cenę, a też nie każdy uczeń ma komputer w domu. Szkole wystarczy na dobrą sprawę tylko jeden taki CD-ROM. Jeżeli książka jest dobrze, profesjonalnie napisana, to dodanie CD-ROM-u i tak niczego nie zmienia. Dobrze napisana i zredagowana książka może obyć się bez płyty.

Kiedyś wysyłaliśmy uczniom dyskietki do podręcznika informatyki dla liceum - tym, którzy napisali do nas, że takie uzupełnienie byłoby im przydatne. Dzisiaj można załadować bezpośrednio z sieci wiele potrzebnych programów. Wydany przez nas podręcznik Linuxa ma dołączony CD-ROM z wybranym przez amerykańskiego autora oprogramowaniem, bo ściągnięcie z sieci 600 MB jest w polskich warunkach trudne i kosztowne. W przygotowywanej książce o Javie będą jednak już tylko adresy stron internetowych, z których będzie można pobrać odpowiednie aplikacje. W USA był taki okres, kiedy wszystkie książki były obowiązkowo wyposażone w CD-ROM. Teraz jest coraz więcej odsyłaczy do stron wydawnictwa czy wręcz autora.

Jak wygląda konkurencja na polskim rynku książek informatycznych? Czy wciąż jest to bardzo chłonny rynek? Jaka strategia - wg Pana - daje największe szanse na utrzymanie się w czołówce? Co się bardziej opłaca - wydać od czasu do czasu wielki hit, czy cały czas mieć w ofercie wiele różnorodnych propozycji?

Konkurencja jest bardzo duża. Klient dzisiaj ma do wyboru np. 60 tytułów o Windows 98. Jak to widzi, to traci orientację. To przynosi podwyżki cen.

Zawsze słyszałem, że konkurencja jest korzystna dla klienta - im większa konkurencja, tym klient mniej płaci.

W tym przypadku konkurencja zmusza do podwyżek cen, gdyż robi się niższe nakłady. Ceny można obniżać tylko do pewnego poziomu, jest pewna pula stałych wydatków, które nie zmniejszają się wraz ze zmniejszaniem nakładu. Ceny można obniżać przy wysokich nakładach.


TOP 200