Informacja w komunikacji

Przekaz informacji stanowi jeden z warunków komunikacji. Każda forma komunikacji dokonuje się w ramach określonej społecznej struktury. Jaki sens ma dzisiaj informacja w świecie globalnej komunikacji?

Przekaz informacji stanowi jeden z warunków komunikacji. Każda forma komunikacji dokonuje się w ramach określonej społecznej struktury. Jaki sens ma dzisiaj informacja w świecie globalnej komunikacji?

Mówienie, porozumiewanie się, przekazywanie wiadomości to naturalne ludzkie zdolności, które rodzą ważne społeczne działania. Nawet wtedy gdy porozumienie nie zawsze prowadzi do zrozumienia, a komunikowanie skutkuje podporządkowaniem innych, za każdym razem ustanawiany jest jakiś rodzaj społecznego związku czy instytucji. Motywem, celem i treścią komunikacji jest informacja, która coś robi z nadawcą i odbiorcą, zmienia ich działanie, a także skutkuje dalszymi informacjami.

Większość teorii informacji traktuje informacje jako treści przekazów (zawarte w nich znaczące dla nadawcy i odbiorcy wiadomości), albo też jako miarę komunikatów (stopień ich prawdopodobieństwa, np. oryginalności lub banalności). Jakościowe i ilościowe ujęcie wiąże w każdym przypadku informację z komunikacją. Informacja ma rangę i znaczenie w zależności od sposobów komunikacji, a tych w historii cywilizacji wykształciło się bardzo wiele.

Od lokomocji do łączności

Przejście w życiu gatunku ludzkiego od zwykłego przemieszczania się małych grup ludzi z miejsca na miejsce (dla zaspokojenia głodu, ucieczki przed wrogiem lub podboju innych grup) do komunikowania się na odległość przy osiadłym już trybie życia to nie tylko całe dzieje cywilizacji, lecz także proces antropogenezy, czyli kształtowania się homo sapiens. Bez odejścia od zwykłej lokomocji, czyli przemieszczania swojego ciała wraz z całym dobytkiem, w tym z prostymi środkami utrwalającymi zbiorową pamięć, takimi jak totemy, prymitywne pismo i symbole, w stronę systemów łączności i komunikacji uwolnionej od konieczności osobistego przenoszenia znaków, nie byłoby żadnej formy kultury, władzy, religii czy nauki. Wraz z utrwaleniem słowa mówionego w różnorodnych systemach pisma (klinowego, piktograficznego czy fonetycznego), a następnie powierzeniem znaków z ich treścią (czyli przekazów) coraz doskonalszym systemom łączności (od dymu z ognisk, tam-tamów, poprzez telegraf optyczny i telegraf elektryczny, aż po systemy i instytucje poczty, telefonii, radia czy Internetu), zaczęły powstawać coraz rozleglejsze kontakty międzyludzkie, a w ich następstwie nowe struktury i instytucje społeczne. Gdy dzisiaj z tak wielką łatwością włączamy się w rozległe sieci internetowej komunikacji, aby zrealizować bez mała wszystkie podstawowe czynności codziennego życia, nie bardzo pamiętamy, czy rozumiemy genezę zjawisk, które leżały u podstaw tego długotrwałego i złożonego procesu cywilizacyjnego.

A wszystko zaczęło się od magicznej mocy słowa mówionego, które utrwalane w różnych nośnikach zaczęło powoli i coraz szerzej rozchodzić się na odległość i przenikać w głąb struktur społecznych. Powtarzane wiernie z ust do ust, a więc niedoskonale, a potem coraz bardziej umownie i swobodnie, zarazem (paradoksalnie) doskonale i wiernie - treści słownych przekazów rozchodziły się coraz szybciej i dalej. Uwalniały się od środków lokomocji człowieka czy zwierzęcia, chociaż goniec czy posłaniec na koniu jeszcze do połowy XIX w. był w powszechnym użyciu.

Przekaz utrwalał się, standaryzował i coraz bardziej zależał od doskonalących się przekaźników, technika oferowała coraz lepsze środki i narzędzia (optykę, elektryczność, elektronikę itp.), komunikowanie się ulegało mechanizacji, a następnie automatyzacji. Łączność mogła odbywać się już bez prostego związku z lokomocją i transportem; mówiący czy piszący nie musiał być zarazem nadawcą i przekaźnikiem wiadomości.

Informacja zawarta w przekazie coraz bardziej uwalniała się od materialnego, ciężkiego i kłopotliwego (energochłonnego) nośnika, a coraz bardziej wiązała się z lekkim i doskonałym, swoiście "eterycznym" przekaźnikiem, jakim stała się pod koniec XIX w.elektryczność, w wieku XX fala radiowa, a dzisiaj wiązka optyczna. Porównajmy przykładowo efekt tradycyjnego, legendarnego zarazem, przekazu informacji o zwycięstwie Greków pod Maratonem, który kosztował życie dzielnego hoplity (niosącego ważką wieść wraz z ważącym kilogramy rynsztunkiem), z efektywnością i kosztami łączności internetowej (coraz bardziej bezpłatnej, choć to tylko pozory, czemu warto się przyjrzeć dokładniej!).

Komunikacja w obrębie wspólnoty

Na przykładzie internetowej łączności coraz częściej uświadamiamy sobie wagę, ale zarazem różnorodne skutki podstawowego faktu cywilizacyjnego, że każda forma komunikacji dokonuje się w ramach określonej społecznej struktury. Dokładniej mówiąc, sposoby łączności międzyludzkiej, rodzaje komunikowania myśli, uczuć czy opinii zawsze zależą od zwyczajów i instytucji społecznych, władzy, rodzajów produkcji, stosunków politycznych itp. Rodzaje komunikacji wyznaczają rodzaj społecznego życia, ale i odwrotnie - struktura społeczna dookreśla (wyznacza, determinuje) sposoby komunikowania się.

Wskazuje na to etymologia słowa "komunikacja", którego poszczególne znaczenia i ogólny sens, co ciekawe, weszły do współczesnej mowy bezpośrednio z języka angielskiego, zaś pośrednio z łaciny. Mimo że intuicyjnie i potocznie przez komunikację rozumiemy ludzkie sposoby porozumiewania się, to wyraz ten oznacza również pewne stany rzeczy czy też konstrukcje techniczne. Termin "communication", jak podaje "The Concise Oxford Dictionary", oznacza czynność przekazu informacji czy wiadomości, ale również wspólne przejście, drogę lub szlak, a także połączenie między fundamentem a fasadą budynku; słowem, coś co łączy i zestala w całość. Podobnie jest z czasownikiem "communicate", który oznacza udzielanie, w znaczeniu przekazywania, czemuś lub komuś bardzo różnych rzeczy - np. ciepła, ruchu, uczuć, wiadomości, naukowych teorii itp., a także utrzymywanie i prowadzenie spraw, udzielenie sakramentu komunii, łączenie ze sobą (np. pokoi) czy posiadanie wspólnego przejścia (np. drzwi). Angielskie, bardzo bogate znaczenia pokazują, że sensem komunikacji jest zarówno akt przekazu treści, czyli informacji, jak również sposoby i formy jego wykonania, czyli zespalania tego w ramach jakiejś całości. W języku polskim termin ten nie ma takiego bogactwa znaczeń i występuje zasadniczo tylko w znaczeniu czynności przekazywania wiadomości.

Łacińska etymologia wskazuje z kolei na jeszcze jeden ważny aspekt komunikacji - tego, że dokonuje się ona w ramach pewnej wspólnoty postaw, myślenia i zachowania, w której przekazywane treści stanowią zarazem czynnik ją konstytuujący. Wprawdzie "communicatio" oznacza użyczenie czy doniesienie (jako stan rzeczy), lecz już czasownikowa forma "communicare" to tyle, co "mieć z kimś coś wspólnego", a więc istnieć w pewnej wspólnocie ze względu na przekazywanie czegoś komuś. Na taki właśnie sens wskazuje inny jeszcze termin - "communio, -onis", oznaczający jakąś wspólność, o czym mówi również termin podobny - "communis", czyli "powszechny i ogólnie przyjęty". Etymologiczna analiza łacińskich słów wyraźnie pokazuje, że w komunikowaniu się na plan pierwszy wysuwa się tworzenie wspólnoty ludzi, którzy się komunikują. Znajduje to wyraz również w terminie "communitas", który oznacza wspólnotę ludzi, których łączy równorzędny status i pewien rodzaj sprawiedliwości oraz otwartości we wzajemnych kontaktach. Słowem, komunikujący się ze sobą ludzie, za pomocą różnych środków komunikacji, współtworzą jakąś wspólnotę.

Podsumowując etymologiczną stronę zjawisk komunikacyjnych, trzeba zatem zauważyć, że mówi się dzisiaj o trzech różnych ich znaczeniach: 1. "komunikowaniu się", czyli obustronnym przekazywaniu sobie wiadomości, dokonującym się najczęściej w bezpośrednim, głównie słownym czy też pozawerbalnym, kontakcie nadawcy z odbiorcą; 2. "komunikowaniu", czyli przekazywaniu wiadomości bez osobistego kontaktu, zasadniczo też poprzez różne media (np. prasę, radio czy telewizję, czyli tzw. media masowe) i raczej jednokierunkowo; 3. "komunikacji", czyli wytworzeniu się wielostronnych, wielopoziomowych, bardzo rozbudowanych i zapośredniczonych (nie tylko technologicznie) sieci różnych nadawców i odbiorców oraz sieci funkcjonalnych zależności i oddziaływań, które daleko wykraczają poza technikę i społeczeństwo, wchodząc w kulturę i cywilizację.

Istnieje wiele rodzajów wspólnot, które powstają na skutek komunikowania (w każdym z trzech powyższych znaczeń). Na jednym biegunie bogatego ich spektrum można umieścić duchowo-intelektualną wspólnotę, którą zawiązują (jakże rzadko dzisiaj!) rozmawiający ze sobą twarzą w twarz ludzie, na drugim zaś - wspólnotę, którą stanowią masowi odbiorcy telewizji czy też komunikujący się ze sobą internauci. W publicystycznym tonie określa się tę wspólnotę "globalną wioską", zapożyczając ten termin od Marshala McLuhana, który pierwszy zwrócił uwagę (miał na myśli głównie radio i telewizję) na możliwość pojawienia się wspólnoty, która będzie zarazem lokalna i globalna. Nie wydaje się jednak, aby dzisiejszy rozwój internetowej komunikacji tworzył jakąś jednolitą, ani tym bardziej jedną wspólnotę, gdyż cechą dominującą jest atomizacja oraz odpersonalizowanie kontaktów. Tworzące się lokalne grupy (np. hobbystów, uczestników grup dyskusyjnych czy czytelników blogów) z racji anonimowości nie dają szansy na wykształcenie się głębokich i trwałych więzi społecznych. Powstające są doraźne, nietrwałe, szybko się rozpadają i nie wytwarzają wśród swoich uczestników trwałych więzi społecznych. Intensywna wymiana przekazów internetowych, nawet jeśli ma wyraźny cel i skutkuje jakąś spektakularną akcją, jest w istocie rzeczy bardziej osobistym i prywatnym przedsięwzięciem jednostek niż zbiorowym działaniem.

Warto przy tej okazji zauważyć, że znaczenie (rozgłos, popularność) masowych form komunikacji internetowych jest określane przez inne media, które je opisują i tym samym kreują. Bez wiadomości z telewizyjnego przekazu nie wiedzielibyśmy, co dzieje się w Internecie, z prasy dowiadujemy się, co pokazano w telewizji i odwrotnie. Słowem, jeden przekaz dotyczy przekazu drugiego, informuje głównie o nim. W fakcie tym odnaleźć można jeden z sensów słynnego stwierdzenia McLuhana, że "środek przekazu jest komunikatem". Każde medium mówi o czasach, w których powstaje i które zmienia (elektryczność była symbolem XIX wieku, zaś radio wieku XX), ale też mówi o innych przekaźnikach, które nie tylko wchłania i przyswaja (jak np. telewizja film czy teatr), ale czyni również treścią kolejnych przekazów.

W ten sposób nowoczesne media masowej komunikacji nie tylko przekazują wiadomości o świecie, ludziach i życiu, lecz także coraz bardziej odnoszą się do siebie samych, skrótowo (zarazem dość niezręcznie) mówiąc, informują o innych informacjach. Koncentrując się na sobie samych, nie wytwarzają już tak ważnych więzi społecznego porozumienia czy zrozumienia, jak miało to miejsce w czasach, gdy rozmowa i komunikacja osobista były podstawą życia. Nowe media nie budują trwałych struktur dla współdziałania, z wyjątkiem tych dziedzin, np. gospodarki czy administracji, gdzie stanowią część infrastruktury informacyjnej współczesnych społeczeństw. Świat codziennego życia staje się coraz bardziej zmediatyzowaną (tj. opanowaną przez komercyjne media) wirtualną rzeczywistością, w której powoli traci sens działanie społeczne. Jest to świat "globalnych przepływów", o którym mówi Manuel Castells, świat sieci komunikacyjnej, w której łatwość włączenia się w dowolnym miejscu i czasie do globalnej wymiany przekazów zastępuje o wiele trudniejsze współdziałanie, które wymaga odpowiedzialności, a nie tylko otwartości i swobody komunikowania się.

Gdyby popatrzeć na globalną sieć komunikacji, traktując ją jako zamknięty układ termodynamicznej równowagi i zmierzyć jej entropię (o czym pisałem w drugim odcinku cyklu), to można byłoby zaryzykować hipotezę, że ta abstrakcyjna wielkość wzrastałaby, a nie malała. Paradoksalnie w świecie wzrastającej ilości wiadomości i przekazów, tempa i zakresu ich przesyłania w Internecie ilość informacji (jako odwrotności entropii)... malałaby. Ten zaskakujący wniosek (pozornie paradoksalny) można wyjaśnić, dokonując dalszych analiz skutków i roli informacji (np. pomiarów i kosztów informacji) we współczesnej cywilizacji, lecz jest to temat na kolejną opowieść.

<hr>Prof. Marek Hetmański kieruje Zakładem Ontologii i Teorii Poznania na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Marii Skłodowskiej--Curie w Lublinie. Pierwsze trzy części cyklu tekstów poświęconych meandrom informacji publikowaliśmy w Computerworld 47/2006, 3/2007 i 8/2007.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200