Ile waży Ryszard K.?
- Krzysztof Frydrychowicz,
- Sławomir Kosieliński,
- 11.09.2007
Perturbacje na giełdzie z akcjami Prokomu Software każą postawić pytanie, ile spółka byłaby warta, gdyby Ryszard Krauze wycofał się z biznesu.
Perturbacje na giełdzie z akcjami Prokomu Software każą postawić pytanie, ile spółka byłaby warta, gdyby Ryszard Krauze wycofał się z biznesu.
Legenda głosi, że prezes Prokomu Software rozmawiał z zagranicznym potentatem rynku IT o sprzedaży swojej spółki. Duża, uznana, międzynarodowa firma gotowa była zapłacić za przejęcie Prokomu atrakcyjną cenę, ale pod warunkiem, że Ryszard Krauze zgodzi się dalej nią kierować. Nie porozumieli się co do wysokości wynagrodzenia... Niestety, nie potrafimy oszacować, ile wart byłby Prokom Software bez Ryszarda Krauzego. Naszym zdaniem nie potrafią tego również analitycy giełdowi, którzy nieraz próbowali zmierzyć rynkową wartość prezesa największej polskiej firmy IT (40-45% kapitalizacji tej spółki). Ostatnie wydarzenia polityczne sprawiły, że być może na odpowiedź na powyższe pytanie nie trzeba będzie długo czekać.
Spadek po prokuratorze
- na tyle szacowana jest wartość majątku należącego do Ryszarda Krauze, co daje mu 5. miejsce wśród najbogatszych Polaków.
W dniu, w którym prokuratura poinformowała o zamiarze zatrzymania Ryszarda Krauzego, cena akcji Prokomu spadła o prawie 9%. Łącznie wartość portfela akcji należących do niego spółek skurczyła się o ponad 500 mln zł. Po jednodniowym odbiciu, w następnych dniach akcje Prokomu dalej taniały. Pierwsza reakcja inwestorów nie będzie pomocna w ustaleniu, jak faktyczne odsunięcie się prezesa od bieżącego zarządzania Prokomem zostało ocenione przez rynek. W tych dniach na łeb na szyję leciały ceny wszystkich spółek mających coś wspólnego z biznesmenem. Ponadto, jak twierdzą analitycy giełdowi cytowani przez Wall Street Journal Polska, przecena akcji Prokomu i tak była nieuchronna ze względu na słabe wyniki finansowe.
Wizjoner z wejściami
Prokom nie zawdzięcza pozycji rynkowej autorskiej technologii, niepowtarzalnym kompetencjom, lecz przede wszystkim intuicji i skuteczności prezesa. Konsekwentnie realizował on z pozoru prostą strategię polegającą na informatyzacji największych instytucji i firm o państwowym rodowodzie. Silna osobowość, legendarna umiejętność zjednywania ludzi oraz doskonałe kontakty w świecie biznesu i polityki stwarzały poczucie bezpieczeństwa wszystkim, którzy polegali na sukcesach Prokomu. Niezależnie od zmieniających się konstelacji politycznych firma i powiązane z nią spółki miały pod dostatkiem zleceń. To oblicze prezesa Prokomu jest dobrze znane opinii publicznej.
Drugie oblicze, chętnie utrwalane przez firmowy PR, to wizjoner, który lubi ryzyko. Ryszard Krauze zbudował wielką firmę, będącą potentatem na rynku informatyki publicznej. "Naczelny informatyk kraju", jak czasami ironicznie się go nazywa (jak się niedawno okazało, w niektórych kręgach bywa też nazywany "największym płatnikiem"), o kilka kroków wyprzedził konkurentów, w tym zagraniczne koncerny. On informatyzował, kiedy inni tylko sprzedawali. Kiedy konkurenci zaczęli go doganiać, wykonał kolejny manewr wyprzedzający - postawił na agresywną konsolidację rynku IT. Kupił udziały w kilkudziesięciu firmach, których kapitalizacja w czerwcu br. przekraczała 8 mld zł. Pokrył zasięgiem cały rynek.
Nie tylko Software
Kilka lat temu działalność biznesowa Ryszarda Krauzego skupiała się wyłącznie na Prokomie. Dzisiaj informatyka to zaledwie część jego wielobranżowej grupy. Giełdowa wartość Prokom Software wynosi 1,7 mld zł (stan z 3 września 2007 r.). Ryszard Krauze i jego prywatna firma Prokom Investments mają ok. 23% akcji. Dla porównania biotechnologiczny Bioton wyceniany jest na 3,2 mld zł, a udział biznesmena w tej spółce wynosi ponad 37%. W budowlanym Polnordzie o kapitalizacji 1,89 mld zł Ryszard Krauze ma 38%. Ma także 49% w paliwowej firmie Petrolinvest, której wartość szacuje się na 2,1 mld zł.
Ryszard Krauze utrzymuje kontrolę nad spółkami o łącznej kapitalizacji przekraczającej 15 mld zł. Siłą rzeczy na informatykę ma mniej czasu. W wywiadach, których udziela niezmiernie rzadko, przyznawał, że Prokom pozostaje jego oczkiem w głowie. Innymi spółkami kierują zaufani menedżerowie, ale tę jedną zachował dla siebie. Wielokrotnie mówiono, że prezes przygotowuje miejsce dla następcy, ale ostatecznie władzy nie przekazał. Być może w obecnych okolicznościach łatwiej mu będzie taką decyzję podjąć. W sierpniu br. w Pulsie Biznesu pojawiła się informacja, że rozważana jest koncepcja połączenia pod marką Asseco wszystkich spółek IT należących do Prokomu. W takim scenariuszu wydaje się naturalne, że Ryszard Krauze przekazałby władzę nad informatyką Adamowi Góralowi, kierującemu Asseco Poland, który ma dobre notowania w branży, wśród klientów i inwestorów.
Wątek poboczny
Sprawa Ryszarda Krauze to polityka. Kilka tygodni wcześniej kłopoty zupełnie innej natury dały o sobie znać w Sygnity, drugiej po Prokomie polskiej firmie IT. Tam fatalne wyniki doprowadziły do zmiany zarządu. Zestawianie tych spraw jest niedorzeczne, ale warto zwrócić uwagę na pewien wątek poboczny. "Na tle zawirowań w krajowych firmach IT rośnie pozycja międzynarodowych dostawców" - ze szczerym ubolewaniem wyznał nam dyrektor zagranicznej firmy IT.