Ile kosztuje informacja

Rachunek zysków i strat

Przyrost wartości informacyjnych zasobów w gospodarce narodowej (lokalnej), a pewnie też i globalnej, jest równoważony przez jej spadek, wręcz degradację w pewnych sektorach i obszarach życia społecznego, połączonych bezpośrednio z gospodarką opartą na wiedzy (knowledge based economy). W tej nowej formacji społeczno-ekonomicznej zaznaczają się ciekawe tendencje rozwoju i zaskakujące efekty.

Każda gospodarka wykorzystuje wiedzę, na którą składają się zbiory informacji zakumulowane przez ludzi, którzy funkcjonują w gospodarce narodowej jako podmioty działalności ekonomicznej. Szczególnym jej rodzajem jest tzw. wiedza ogólna jednostek, grup społecznych, wreszcie całego społeczeństwa, która powstaje w tych podmiotach przede wszystkim w procesie rodzinnego wychowania oraz w trakcie różnych etapów edukacji (od podstawowego po wyższy). Jest to informacyjny zasób ekonomiczny, który daje się sparametryzować, zmierzyć i oszacować co do kosztów, jakie są potrzebne dla jego powstania, jak również zysków, jakie może on generować w gospodarce.

Sposobami ilościowego czy jakościowego mierzenia tych zasobów mogą być takie miary jak: wskaźnik scholaryzacji, wskaźnik poziomu alfabetyzacji, poziomu wykształcenia, czy też - stosowany w badaniach UNESCO - wskaźnik rozwoju społecznego, w którym określa się za pomocą specjalnych kwestionariuszy, jaki procent ludności danego kraju posiada wiedzę ogólną niezbędną do sprawnego funkcjonowania w państwie, gospodarce czy społeczeństwie, w tym korzystania z instytucji życia publicznego. Wiedzę ogólną traktuje się jako zasób informacyjny, którego wartość ekonomiczna może wchodzić w skład dochodu narodowego brutto.

Zasoby wiedzy ogólnej są przedmiotem zabiegów państwa, które może np. inwestować w rozwój bezpłatnego szkolnictwa wszystkich szczebli, aby wpłynąć na ilość i jakość wiedzy ogólnej swoich obywateli; jest ona bowiem wyznacznikiem rozwoju cywilizacyjnego i elementem konkurencyjności w gospodarce światowej. Inwestować w jej rozwój mogą też inne podmioty gospodarcze, które oczekują po niej własnych korzyści (firmy chcą mieć lepiej wykształconych pracowników). Zysków po niej oczekiwać mogą też podmioty spoza gospodarki narodowej (czego przykładem jest zatrudnianie przez koncerny informatyczne dobrze wykształconych, polskich informatyków).

Zaznacza się jednak powoli rozbieżność, a nawet szczególny potencjalny konflikt między gospodarką opartą na wiedzy ogólnej a pewnymi systemami informacyjnymi, zwłaszcza mediami masowymi, które również współuczestniczą w gospodarce. Wytwarza się sytuacja kumulacji i zarazem dyspersji informacji w tych społecznych strukturach. Mówi o niej (prognozuje ją) model i teoria, ale wskazuje na nią również praktyka gospodarcza i polityczna.

Oto bowiem można oczekiwać, że dla wzrostu ilościowego i jakościowego wiedzy ogólnej ważne będzie współdziałanie w tym względzie z państwem innych podmiotów społecznych, które również gromadzą, przetwarzają i przekazują informację. Uwzględnić tutaj trzeba masowe media - a więc agencje i organizacje prasy, radia, telewizji, a także Internetu. Media jako takie są coraz ważniejszymi podmiotami produkcji i usług na informacyjnym rynku i bezpośrednio wpływają na gospodarkę (chociaż historia szybko załamanego boomu tzw. dotcomów z przełomu ostatnich stuleci pokazała jak kruchy jest to wpływ). Mogą, a nawet powinny również wpływać na poziom i jakość wiedzy ogólnej społeczeństwa i w ten sposób o wiele bardziej trwale, długoterminowo kształtować ten ważny zasób informacyjny.

Niestety, na ogół bywa inaczej. Wartość ekonomiczna wytworzona (czy dodana) w sektorze tych usług to przede wszystkim rozrywka, w mniejszym stopniu edukacja, w znikomym zaś rzetelna informacja, która mogłaby wejść w zakres wiedzy ogólnej, o której była mowa powyżej. Firmy i koncerny masowej komunikacji mają strategię przekazywania informacji tylko do bezpośredniej konsumpcji. Ich produkty i usługi wprawdzie wymagają dużych nakładów inwestycyjnych (będących trzeba przyznać czynnikiem dalszego postępu technologicznego), lecz ich bezpośrednia zawartość informacyjna nie łączy się z podejmowaniem ważnych życiowo decyzji w skali jednostek czy grup społecznych. W tym sensie nie jest informacją jako taką. Ona tylko, jak pisał Neil Postman, "zabawia nas na śmierć", lecz nie uczy, nie wzrusza, nie daje do myślenia. Taka informacja funkcjonuje wprawdzie na rynku jako towar czy usługa, lecz nie jest czynnikiem gospodarczego rozwoju.

Prof. Marek Hetmański kieruje Zakładem Ontologii i Teorii Poznania na Wydziale Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie. Pięć poprzednich tekstów z cyklu poświęconego zagadnieniom informacji publikowaliśmy w Computerworld 47/2006, 3/2007, 8/2007, 12/2007 i 16/2007.


TOP 200