IT w sektorze publicznym: bezwład systemowy?

Według prof. Wojciecha Cellarego, informatyka w polskiej administracji jest w obecnej postaci po prostu niezarządzalna. Mimo wielu lat potężnego dotowania IT w sektorze publicznym wciąż nie widać sukcesów. Tymczasem strumień pieniędzy na informatyzację będzie konsekwentnie malał.

Według ustaleń tegorocznego raportu Computerworld TOP200, sektor administracji publicznej po raz pierwszy ustąpił bankom w skali wydatków na IT. Firmy, które znalazły się w zestawieniu Największych dostawców rozwiązań i usług IT dla sektora administracji publicznej w 2015 roku osiągnęły ze sprzedaży do jednostek publicznych w sumie 3,408 mld zł przychodów. Tymczasem tabela dostawców do sektora bankowego osiągnęła wartość 3,456 mld zł.

Co więcej, to drugi rok z rzędu, w którym grupa dostawców referencyjnych – firm rokrocznie pojawiających się w zestawieniach – zanotowała spadek przychodów ze sprzedaży do sektora publicznego (-2%). Podczas debaty towarzyszącej premierze raportu Computerworld TOP200 rozmawialiśmy na temat powodów i skutków tej sytuacji.

Wydatki na informatykę w sektorze publicznym będą konsekwentnie malały

"Nie należy spodziewać się zwiększenia nakładów Unii Europejskiej na informatyzację naszej administracji. Z bardzo prostego powodu: Europa zachodnia już dawno wszystkie te problemy rozwiązała. Komisja Europejska dała nam potężne pieniądze na informatyzację. Jeśli w następnej perspektywie my przyjdziemy ponownie po pieniądze, powiedzą nam 'Kochani! Daliśmy wam pieniądze. Jeśli je zmarnowaliście, to to jest wasz problem' [...] Nakłady ze środków Komisji Europejskiej na informatyzację będą spadać, i to gwałtownie" – przewiduje profesor Wojciech Cellary z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.

Trudno nie zauważyć, że informatyzacja administracji publicznej w Polsce, mimo szeregu lat dotowania, wciąż niedomaga. Braki widoczne są szczególnie po stronie klientów administracji: obywateli. "Są ewidentne przykłady niewiarygodnego marnotrawstwa, służba zdrowia jest przykładem. Wpakowano fenomenalne pieniądze, i ten podatnik-obywatel-pacjent – ta sama osoba– nie ma z tego absolutnie żadnej korzyści" – mówi prof. Cellary.

Przypomnijmy – podczas tegorocznej konferencji Computerworld „Państwo 2.0” nowy dyrektor Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia, Marcin Węgrzyniak, opowiadał o powodach, dla których nie udało się zrealizować platformy P1. Nie zrealizowano najważniejszego elementu systemu: Szyny Usług i Systemu Administracji. Efekt? Mimo że pozostałe elementy są gotowe, całość zacznie działać… w 2020 roku. Pięć lat po terminie.

Skuteczna informatyzacja wymaga spójnej wizji i woli politycznej

"Są dwie wizje Polski. Jedna wizja jest taka: dopóki ostatnia babcinka, w ostatniej zapadłej wsi, nie nauczy się posługiwać internetem, to cały kraj nie będzie używał internetu. Druga wizja: udostępnijmy ten internet, i niech wszyscy się przekonają, jak to jest użyteczne, i się do tego włączą" – wzywa profesor Cellary. "Te dwie wizje są nie do pogodzenia. To trzeba wybrać na poziomie politycznym - którą chce się realizować".

Wojciech Cellary sceptycznie podchodzi do zapewnień kolejnych ekip odpowiedzialnych za informatyzację. "Każdy minister, który przychodził, obiecywał nie wiem jaką rewolucję, i żadnemu to się nie udało" – mówi. I wzywa: "Trzeba sięgnąć do przyczyny. Przyczyna leży w rozdrobnieniu”. Chodzi o wielość podmiotów – tak samorządowych, jak i resortowych – z których każdy robi informatykę, jak mu się podoba. Brak jest spójnej, zarządzanej centralnie wizji i konsekwentnie realizującej ją, wdrażanej w życie strategii.

Mimo złych doświadczeń i zmarnowanych szans, są szanse na sukces. Jest jednak kilka warunków do spełnienia, aby się udało. Muszą zostać „przyjęte rozwiązania współczesne, które odpowiadają dzisiejszemu poziomowi technologicznemu informatyki" – podkreśla prof. Cellary, i tłumaczy, dlaczego brak spójnej, centralnie zarządzanej strategii informatyzacji jest tak szkodliwy: "po pierwsze muszą być [udostępnione] rozwiązania chmurowe dla całej administracji publicznej. Dlaczego to rozproszenie jest takie złe? Bo wszyscy robią te same rzeczy – czyli to jest powielone 3 tysiące razy – i w dodatku te najbardziej prymitywne, które przemysł już dawno, sto lat temu, rozwiązał". Efekt? „Nie ma żadnego efektu postępu w tym wszystkim. To jest brak przywództwa!" – konkluduje profesor.

Ministerstwo Cyfryzacji doliczyło się około 1,4 tys. serwisów, które można uznać za serwisy elektronicznej administracji. Z iloma z tych platform ma realnie szansę zapoznać się statystyczny obywatel? Co począć z takim ogromem serwisów? Wojciech Cellary radzi: "zrobić ranking używalności. [...] Wszystkie te, z których korzysta mniej, niż milion ludzi – zamknąć. […] Który menedżer płaciłby za 1400 serwisów, z których by nikt nie korzystał?" –retorycznie pytał prof. Cellary przedstawicieli sektora prywatnego, obecnych na debacie premierowej Computerworld TOP200.

Bez efektywnego przywództwa administracja publiczna pozostanie analogowa

"Przywództwo w tym aspekcie musi polegać na wprowadzeniu jednej chmury dla sektora publicznego i powiedzenie: 'wszystkie podstawowe usługi, które dotyczą wszystkich, załatwimy na poziomie chmury’ [...] Wprowadzenie chmury w administracji rządowej jest nawet w dzisiejszym stanie prawnym możliwe. Tylko trzeba tego chcieć" – mówi prof. Cellary.

Dopiero taki krok umożliwi realną analizę danych generowanych przez jednostki publiczne, umożliwi przetwarzanie gromadzonych przez nie wielkich wolumenów danych czy uczenie maszynowe. Obecnie szereg potencjalnie wartościowych informacji ginie w gąszczu przestarzałych procesów i rozwiązań. "Instytut Logistyki i Magazynowania na zlecenie Ministerstwa Gospodarki robił przegląd wszystkich rejestrów państwowych w Polsce. Ku jego niebywałemu zdumieniu, ogromna większość jest ciągle papierowa. W ogóle nie ma danych elektronicznych A te, które są, są w nieczytelnych formatach sprzed 20 lat" – opowiada Wojciech Cellary.

"Potrzebny jest leadership, potrzebne jest przywództwo" – potwierdza Adam Marciniak, Dyrektor Pionu Rozwoju i Utrzymania Aplikacji w PKO BP. "Dobrze byłoby doprowadzić do pewnej centralizacji, bo Polska samorządowa - jeżeli chodzi o rozwiązania IT - przypomina to, czym kilkanaście lat temu była bankowość" – dodaje.

"To jest intencja mojej wypowiedzi!” – mówi prof. Cellary. Trzeba próbować. „Jeśli chcemy współpracować z biznesem, weźmy wzory zarządcze z biznesu, a nie stronkę, przez którą ktoś się loguje!".

Przywołując ponownie przytłaczającą liczbę serwisów administracji elektronicznej, prof. Cellary dodaje, że "pomiędzy zintegrowaniem 1,4 tys. oddziałów PKO BP a 2,5 tys. gmin w Polsce z punktu widzenia podejścia informatycznego nie ma zasadniczej różnicy. To są te same procesy zarządcze, które trzeba wykonać".

Wedle słów profesora, konieczne jest oddzielenie kwestii informatycznych od kwestii decyzyjnych. Lider zmiany musi jasno zakomunikować, że brak serwerowni w urzędzie nie oznacza odbierania prawa do podejmowania decyzji zarządom jednostek samorządu terytorialnego itp. Zmiana mentalności i sposobu zarządzania informatyką w sektorze publicznym musi w końcu nadejść.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200