IT nie potrzebuje tarczy antykryzysowej

Konrad Świrski, prezes zarządu firmy Transition Technologies

Branża IT w czasie kryzysu powinna pokazać swoją odporność i umiejętność szybkiego reagowania. Jeśli jakieś firmy IT nie potrafią tego zrobić, powinny oddać pole innym – mówi Konrad Świrski, prezes zarządu firmy Transition Technologies.

Czy udało się państwu utrzymać w 2019 r. imponujące tempo wzrostu przychodów z 2018 r. (ponad 22%) i zrealizować zapowiedzi zwiększenia zatrudnienia w grupie do 2 tys. osób?

Tak, staramy się zawsze realizować zapowiedzi. Tak jak widać w raporcie, rok 2019 był dla Transition Technologies rekordowy. Obroty wzrosły o ponad 25% (wzrost o ok. 60 mln zł) i przekroczyliśmy poziom 300 mln zł przychodu. Mamy w grupie około 1800 osób – więc też jesteśmy blisko celu.

Jakie są główne kierunki rozwoju i ekspansji Transition Technologies?

Tworzymy firmę międzynarodową z nowymi oddziałami w Azji, Europie i Stanach Zjednoczonych, ale oczywiście główne centra produkcyjne zlokalizowane są w 14 biurach w Polsce. Chcemy być nowoczesną firmą informatyczno-inżynierską, która łączy różne modele biznesowe: od outsourcingu (a właściwie managed services, bo to nasza spe-cjalność), usług integracyjnych, rozwoju własnych produktów (szczególnie specjalizowane systemy dla energetyki i gazu), najnowszych rozwiązań IT dla przemysłu (PLM/VR/AR) i nowych rozwiązań dla sektora medycznego, a to wszystko z uzupełnieniem dużej ilości prac badawczo-rozwojowych i uzyskiwaniu nowych kompetencji. Rozwój w tak różnych modelach biznesowych realizujemy poprzez strukturę holdingową i specjalizację naszych spółek w danym obszarze i modelu usług IT.

Gdy w ubiegłym roku wypełniali państwo ankietę do raportu „Computerworld TOP200”, oceniliście, że koniunktura w branży ICT w roku 2020 się pogorszy. Z kolei w wywiadzie z naszą redakcją zadeklarował pan, że Transition Technologies, jako firma działająca w zmiennym rynku IT, jest przyzwyczajone do kryzysów. Ale chyba nikt nie spodziewał się takiego kryzysu jak obecnie…

W wielu wypowiedziach podkreślałem, że przewidujemy kryzys (globalne zmniejszenie zamówień i marż w IT) i staramy się do niego przygotować. Oczywiście każdy kryzys jest inny niż poprzedni, ale zawsze w cenie są długoterminowe, stabilne zamówienia, dobry backlog, zasoby gotówkowe i niskie koszty własne, które dalej można optymalizować. Tak staraliśmy się przygotować w całej firmie już od września poprzedniego roku. Jaki będzie obecny kryzys, wciąż nie wiadomo, bo to zależy od możliwości powrotu gospodarki światowej i szczegółów planów pomocowych gospodarek w Europie i Stanach Zjednoczonych. Należy wierzyć w literę V (szybki powrót) lub U (powrót z dłuższym czasem kryzysu) i wierzyć, że sektor IT nie tylko wróci do dobrej formy, ale także że koronawirus i konieczność „nowego typu gospodarki postwirusowej” wręcz zwiększą wagę informatyki i przyniosą dodatkowe zamówienia. Już widać, wagę pracy zdalnej i systemów informatycznych oraz odporności sektora na ograniczenia – w pewien sposób należy patrzeć na kryzys jako niepowtarzalną szansę dla IT.

Co do przyzwyczajenia, zawsze powtarzam, że kryzysy pozwalają na docenienie doświadczenia i z mojej strony pamiętam zarówno lekcje roku 2000, 2008, jak i wcześniejsze zawirowania lat 90. Mam nadzieję, że za kilka lat będziemy mogli mówić także o bolesnych, ale jakże wiele uczących lekcjach roku 2020.

A czy pana zdaniem branża IT potrzebuje tarczy antykryzysowej? Jeżeli tak, to w jakiej formie (biorąc pod uwagę specyfikę sektora)? Jakie mogą być konsekwencje epidemii koronawirusa dla polskiego rynku IT?

Zdecydowanie nie. Jest wiele branż i sektorów, które potrzebują pomocy znacznie bardziej – zresztą pomoc na pewno powinna być skierowana głównie dla małych przedsiębiorców. Branża IT powinna pokazać swoją odporność i umiejętność szybkiego reagowania. Jeśli jakieś firmy IT nie potrafią tego zrobić, to znaczy, że powinny oddać pole innym.

Firma ma w nazwie „Transition” – zmianę – i to jest najważniejsza część strategii. Nie można pozostawać w stałych modelach biznesowych, rynkach, produktach, a nawet strukturze czy menedżerach. Przygotowujemy się na kolejne kryzysy i okresy dynamicznego wzrostu. Jedno jest pewne: będziemy inni już w przyszłym roku, ale na pewno z większymi obrotami.

Mam nadzieję, że polski rynek IT po pewnym okresie turbulencji szybko wróci do normy – myślę o IT z punktu widzenia sektora produkcji, outsourcingu i dostaw dla dużych korporacji, a nie rynku sprzętu i oprogramowania w retailu. Pierwszy kwartał, przynajmniej w naszym przypadku, to zresztą rekordowo wysokie obroty, większe nawet niż w najlepszym do tej pory roku 2019. W drugim kwartale widzimy już postępujące sygnały zmniejszania zamówień z gospodarki światowej, ale widzi to całe polskie IT wobec radykalnie słabszej koniunktury zarówno w przypadku polskich, jak i przede wszystkim zagranicznych klientów. Mam jednak nadzieję na szybki powrót koniunktury, raczej na początku na rynkach światowych – przez znacznie większe pakiety pomocowe.

Recesja w Polsce może być wyjątkowo bolesna i nieco dłuższa, jednak IT powinno dać sobie radę zdecydowanie lepiej niż inne sektory gospodarki i nie później niż w Q4 powinien pracować jak co najmniej w 2019 r. Inną alternatywą jest znacznie bardziej pesymistyczny wariant z długotrwałą światową recesją przypominającą czasy Wielkiego Kryzysu – co byłoby bardzo bolesne i przyniosło wielkie zmiany społeczne i polityczne. Oczywiście, przygotowujemy się i na taki wariant, ale wierzymy i oczekujemy najlepszego.

Z perspektywy firmy, której największy udział w przychodach mają przychody z sektora energetycznego, jak ocenia pan bieżącą sytuację w tym segmencie gospodarki? Chodzi zwłaszcza o klimatyczne „zaciskanie pasa” oraz rewolucję – a wręcz wojnę – na rynku ropy, gdy dystrybutorzy muszą dopłacać kontrahentom za odbiór surowca.

Sektor energetyczny już ogranicza zamówienia i przygotowuje się na gorsze czasy, nie można liczyć, że będą one większe niż dawniej albo że będzie można uzyskać je łatwo. Z drugiej strony na razie nie możemy żyć bez elektryczności – energetyka zawsze będzie miała zbyt na swoje produkty, co zawsze, w jakiś przynajmniej bazowy sposób, przynosi zamówienia. Inne sektory gospodarki mogą być w gorszej sytuacji.

Polska energetyka staje też wobec wyzwań Europejskiego Green Dealu i radykalnych zmian w sposobie generacji energii, np. przejścia na OZE i ewentualnej transformacji z węgla na gaz. Zawsze będzie na to brakować środków finansowych, ale z kolei każda rewolucja technologiczna przynosi też zapotrzebowanie na nowe produkty IT. Nasza strategia jest więc bardzo prosta – polega na dostarczaniu dla energetyki tego, co niezbędne dziś (np. systemy dla handlu energią) i jednocześnie przygotowaniu rozwiązań dla „nowej energetyki” dla budowy przyszłych rynków.

A jakie są w pana ocenie najważniejsze obecnie trendy w informatyce dla przemysłu? Na jakie usługi panuje największe zapotrzebowanie w obsługiwanych przez Transition Technologies sektorach?

Sztandarowe hasła i technologie pozostają niezmienne – digitalizacja: optymalizacja, data science, VR/AR, cyberbezpieczeństwo, informatyczne wspomaganie produkcji, automatyzacja i robotyzacja, teraz także uzupełnione we wszelkie możliwości i problemy związane z pracą zdalną. Z modeli biznesowych – managed services jako zaawanso¬wana forma outsourcingu, oczywiście głównie dla międzynarodowych korporacji przemysłowych, ale także dla polskiego sektora publicznego.

W przyszłym roku Transition Technologies będzie obchodzić 30-lecie działalności rynkowej. Jak podsumowałby pan te trzy dekady i czego życzyłby pan sobie jako godnego uhonorowania tego jubileuszu?

Przeszłość nas nie interesuje – nie da się jej zmienić. Nie patrzymy w tył, chyba że jedynie wyciągamy lekcje z dawnych problemów. Nie mamy też zamiaru jakoś specjalnie czegoś świętować czy podsumowywać – nie ma na to czasu wobec wyzwań dnia dzisiejszego i przyszłości.

Jakie są plany na kolejne 30 lat?

Firma ma w nazwie „Transition” – zmianę – i to jest najważniejsza część strategii. Nie można pozosta¬wać w stałych modelach biznesowych, rynkach, produktach, a nawet strukturze czy menedżerach. Przygotowujemy się na kolejne kryzysy i okresy dynamicznego wzrostu. Jedno jest pewne: będziemy inni już w przyszłym roku, ale na pewno z większymi obrotami.

IT nie potrzebuje tarczy antykryzysowej