IPv6: niechciane dziecko

Nieufna inercja

Od wczesnych lat 90. XX wieku opracowano setki dokumentów standaryzacyjnych RFC dla IPv6, dotyczących poszerzenia przestrzeni adresowej, etykiet, nagłówków, mechanizmów bezpieczeństwa, uwierzytelniania i prywatności. Powstało na ten temat kilkadziesiąt książek. W ramach funduszy europejskich sfinansowano projekty na prawie 90 mln euro i planuje się sporo następnych badań i prac studialnych. W niektórych rozwiązaniach sieciowych IPv6 już wdrożono w Europie, Stanach Zjednoczonych i Azji.

Niedawno Google poinformowało, że docenia zalety protokołu IP następnej generacji i należy uważać, że przechodzi do obozu jego zwolenników, przygotowanego technicznie do migracji do nowej architektury sieci. Nie można jednak nie zauważyć pewnej powściągliwości wielu innych firm technologicznych wobec rozwiązania, którego poród trwa tak długo. Większość z nich trudno posądzać, że brakuje im motywacji do innowacyjności, po prostu uważają, że ostrożność jest nadal uzasadniona.

Poszerzenie bazy adresowej o wiele rzędów wielkości, to stworzenie przestrzeni dla tysięcy nowych aplikacji w systemach, w których do sieci będzie można podłączać wszystko, nawet rzeczy, od których inteligencji sieciowej nie oczekujemy, ale które teoretycznie mogłyby dzięki temu lepiej działać. Zmiana architektury sieci IP, choćby miała oznaczać jej teoretyczne uproszczenie, to jednak spore koszty, które operatorzy sieci, dostawcy urządzeń, aplikacji i treści będą musieli ponieść w stosunkowo krótkim czasie. Większości hipotetycznych aplikacji sieciowych, które by to sfinansowały jeszcze nie ma, bo ich powstanie warunkuje ekonomia skali. Oszacowanie korzyści biznesowych nie jest wcale proste, a trudno jednoznacznie wskazać interes publiczny, jak to np. jest w przypadku sieci szerokopasmowych w regionach uznanych za inwestycyjnie nieopłacalne.

Nie bez znaczenia są też podnoszone wciąż kwestie techniczne. Nie wydaje się np., aby można było przewidzieć wszystkie skutki związane z bezpieczeństwem, chociaż zwolennicy IPv6 mówią, że właśnie przedłużenie przestrzeni adresowej daje możliwość wprowadzenia dodatkowych mechanizmów kryptograficznych, a także mechanizmów ułatwiających mobilność. Można już dziś powiedzieć, że dla systemów mobilnego dostępu do Internetu cechy IPv6 są pożądane. Ale bardziej złożona przestrzeń IP to również nowe zagrożenia i trudne do przewidzenia czynniki ryzyka. Właśnie potencjalne zagrożenia wydają się najbardziej ważkim argumentem nieprzekonanych. Choćby wiedza o prawach fizyki statystycznej powinna skłaniać do większej dozy pokory wizjonerów totalnego uporządkowania wielowymiarowej przestrzeni informacyjnej. Ci, którzy zachowują ostrożność, robią to dlatego, że nie są pewni inwestycji bądź uważają, że protokół nowej generacji jest niedostatecznie dopracowany, niedojrzały, aby go puścić na głęboką wodę.

Systemy Ipv4 i Ipv6 będą prawdopodobnie współegzystować przez kilka lat. Na rynku pojawiają się stopniowo urządzenia, systemy operacyjne i oprogramowanie przystosowane do IPv6. Sieci będzie wokół więcej, i więcej, oby nam się żyło z tego powodu lepiej.


TOP 200