Hipoteki straszą IT
- Marek Jaślan,
- 30.09.2008
Dell i Ingram już odczuły spadek
wydatków na technologie informatyczne na świecie przypada na sektor finansowy.
"W Europie we wrześniu nie odczuwamy typowego dla tego powakacyjnego miesiąca wzrostu sprzedaży, a w Ameryce widoczne jest wręcz osłabienie popytu" - napisał w oświadczeniu Gregory Spierkel, prezes Ingram Micro. Nic więc dziwnego, że na giełdzie w ciągu dwóch najgorętszych dni, gdy kryzys eskalował na rynku finansowym, akcje firm IT szły ostro w dół. I tak np. cena walorów Suna spadła o 12%, a Della o 10%. Widać wyraźnie, że niektóre firmy w obawie przed spadkiem wartości akcji sięgają po sprawdzone metody ułaskawiania inwestorów. Czy takim przemyślanym zabiegiem było ogłoszenie przez HP wielkich zwolnień personelu, sięgających prawie 7,5% załogi? Bezpośrednim pretekstem do redukcji jest szykowane połączenie struktur HP z przejętą firmą EDS, ale na pewno władze spółki doskonale zdają sobie sprawę, że inwestorzy doceniają radykalne posunięcia prowadzące do ścięcia kosztów, a zwłaszcza w trudnych czasach.
Wcześniej prasa zaczęła spekulować, że Dell przymierza się do sprzedaży fabryk. Kiedyś byśmy taką informację ze światowych serwisów obojętnie pominęli, ale dzisiaj, kiedy w Łodzi dopiero co zaczęła pracować nowoczesna linia montażowa PC, wiadomość o rzekomej woli pozbycia się infrastruktury produkcyjnej przez Della budzi niepokój. Inwestorzy mogą jednak ocenić taką deklarację zupełnie inaczej niż niepewni przyszłości montażyści - dla giełdy może być to znak, że Dell właściwie adresuje wyzwania rynku.
Przedstawicieli wielu firm technologicznych nie opuszcza jednak optymizm. Simon Kang, wiceprezes LG odpowiedzialny za dział monitorów nie wierzy, żeby w najbliższej przyszłości konsumenci przestali kupować telewizory, które stanowią dziś w Europie blisko 2/3 rynku elektroniki użytkowej. Przyznaje tylko, że wzrosty mogą być mniej imponujące. "W pierwszej kolejności ograniczą swoje wydatki na żywność czy podróże" - twierdzi. Jego zdaniem, dziś telewizor to dobro pierwszej potrzeby, który pozwala odbywać podróż do najbardziej egzotycznych krajów, nawet gdy kogoś na taką eskapadę nie stać.